3.

4.8K 131 1
                                    

- Może towarzyszyłaby nam Pani podczas lunchu, Panno Steele? - spytał Szary, przywołując windę.

- Oh... Nie wiem czy to dobry pomysł. Kate pewnie się niecierpliwi - stwierdziła, grzecznościowo odmawiając. Przez calusieńki czas, odkąd ujrzałam ją po raz pierwszy, policzków brązowowłosej nie opuszczały rumieńce, a mięśnie calusieńki czas były napięte niczym struna. Chyba opłacało się czasem uczęszczać na zajęcia z mowy ciała, aby odkryć jak niektórzy reagują na poszczególne bodźce. I kto powiedział, że dodatkowe wykłady w weekend są stratą czasu?

- Pół godziny. Więcej na pewno to nie zajmie - nalegał, z tym swoim uśmieszkiem, któremu poddają się dziewczyny. Pokiwałam głową z niedowierzaniem, uświadamiając sobie, że Anastasia była pierwszą kobietą adorowaną przez tatę w taki sposób. Wcale nie dziwiło mnie to jakie relacje zwykły panować między nim, a jakąkolwiek przedstawicielką płci żeńskiej, jeśli chodziło o spotkania w wolnym czasie. Mogłabym w sumie nazwać to randkami, ale byłoby to jak najbardziej błędne. Wydarzenia jakie miały wtedy miejsce były czymś o wiele gorszym.

Do moich uszu momentalnie dotarł dźwięk, oznajmiający przybycie windy.

- W porządku - zgodziła się w końcu, jakby wyrwana z rozmyślań przez owy sygnał. Byłam w stu procentach pewna, że tata odczuwał w tej chwili jakiś dziwny, a nawet poniekąd chory, rodzaj satysfakcji.

Po kilku minutach byliśmy już w drodze do kawiarni mieszczącej się nieopodal Grey House. Zaklęłam cicho, gdy poczułam na nosie pierwsze krople zimnego deszczu. Tata jednak całe szczęście tego nie usłyszał, bo gdyby tak było, zapewne nie skończyłoby się to dobrze. Nie zawracałam sobie tym teraz głowy. Byliśmy zbyt blisko celu, aby żywioł wody zadziałał na nas z jakimikolwiek szkodami.

Od razu po wejściu do przytulnego lokalu, w którym unosił się zapach ciasta jagodowego, zajęliśmy ostatni stolik w rogu, zasiadając na skórzanych kanapach.

- Więc czym się Pani zajmuje, Panno Steele?- spytał Szary czekając, aż podejdzie do nas kelner, aby przyjąć zamówienie.

- Jestem studentką na uniwersytecie - wyjawiła, mimowolnie zagryzając wargę. Otworzyłam szerzej oczy, bardzo dobrze wiedząc co działo się w umyśle mojego ojca.

- Interesujące... - stwierdził z niewzruszeniem, które było tylko pozorowane.

- Interesuje się rownież literaturą angielską.- dodała. - A co z Tobą, Camille?- spytała brunetka zmieniając temat.- Z pewnością masz jakieś inne zainteresowania oprócz szkoły, prawda? - sprostowała, chcąc wiedzieć jak najwięcej. Wtedy jednak nie wydawało mi się to ani odrobinę dziwne. A szkoda. Gdybym chociażby przez chwile pomyślała, może udałoby się powstrzymać to, co miało nadejść zaledwie kilka tygodni później.

- Psychologia - wyjawiłam od razu. - Mam zamiar iść do liceum o właśnie takim kierunku... - kontynuowałam. Przerwałam jednak, zaciskając odruchowo usta w wąską linie, gdy usłyszałam znienawidzony przeze mnie głos, największego koszmaru ze szkoły.

- Camille, co za miła niespodzianka.

Odwróciłam się na kanapie, napinając większość mięśni ciała. Moje serce zabiło szybciej, a krew nieprzyjemnie szumiła w głowie. Opanowały mnie nagle mdłości. Ogarnij się, Cami! - pomyślałam, aby dodać sobie otuchy. - Przecież TY się GO nie boisz.

- Czego, do cholery, chcesz?- odparłam pytaniem, udając pewność siebie. Skrzyżowałam dłonie na piersiach mając nadzieje, że w jakiś sposób gest ten sprawi, iż poczuje się lepiej. Niestety jednak było jedynie gorzej, ponieważ opanowało mnie nagłe zimno, zapowiadający atak paniki.

- Może porozmawiamy na osobności? - zaproponował, mierząc ukradkowo wzrokiem mojego ojca.

- Nie sądzę, żeby ta rozmowa była konieczna, ale skoro nalegasz - mruknęłam, wstając. Przeprosiłam Szarego i Anastasię, krocząc stanowczo w stronę wyjścia. Blondyn od razu ruszył za mną, niemalże nie wypychając przez drzwi.

- Wiem w co grasz, Grey - warknął, od razu zaciskając ze złością pięści. - Jeśli myślisz, że Ci się uda wyjść bez szwanku za to, co zrobiłaś, to się grubo mylisz.

- O czym ty, kurwa, gadasz?- spytałam ze zdziwieniem, nie mając zielonego pojęcia, o co mu chodziło. Chłopak podszedł do mnie bliżej, zmniejszając odległość dzielącą nas do minimum, po czym złapał mnie gwałtownie za nadgarstek, zaciskając na nim z furią palce.

- O nie. Nie będziesz grać ze mną w te swoje pieprzone gierki. Zniszczę cię! Możesz być tego pewna - zagroził, wzmacniając nacisk. W pewnym momencie słysząc mój jęk chłopak jakby opanował wsciekłość i puścił całkowicie. Chcąc się od niego odsunąć pośliznęłam na mokrym podłożu, próbując utrzymać równowagę, co i tak skończyło się upadkiem oraz porządnym obiciem kości ogonowej.

- Cami!- krzyknął tata, wybiegając nagle z kawiarni. Gdy wzrok Szarego spotkał się z Nathanem bardzo dobrze wiedziałam, że to co miało zaraz nastąpić, przyniesie nie tylko skandal, ale również dość duży rozlew krwi. Mężczyzna zrobił krok w stronę nastolatka i uniósł zaciśniętą pięść, chcąc zadać cios. Powstrzymałam go jednak w ostatniej chwili.

- Nie - warknęłam, obawiając się w głębi, że Grey mnie za to ukaże. Czasami jednak warto podjąć ryzyko, tym bardziej, że miałam na uwadze fakt, iż tylko ja potrafiłam go w jakiś sposób uspokoić.

- Jeszcze raz ją tkniesz, gówniarzu, a gorzko tego pożałujesz - zagroził rodziciel, pomagając mi wstać. Mimo, iż wiedziałam, że tata naprawdę miał to na myśli, obawiałam się coraz bardziej. Znałam Nathana nie od dziś. Pewnością jest, że cokolwiek powie tak się stanie. Więc nie ważne co zrobiłam z pewnością za to zapłacę...

One last night •50 shades of Grey fanfiction• #1Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz