Po spotkaniu z Samem dzień był jakiś dziwny. Chłopak przestał się do mnie nawet uśmiechać a ja nie wiedziałam czy mi z tym lepiej czy gorzej. Postanowiłam się tym nie przejmować i jak kiedyś ruszyłam do Kacpra który siedział w swoim pokoju. Zapukałam i nie czekając na zaproszenie wpadłam do środka. Na szczęście w pokoju był tylko mój przyjaciel który obserwował mnie z rozbawieniem.
- Uwolniłaś się?
- Tak. - Powiedziałam nie ukruwając zmęczenia i upadłam na jego łóżko.
- To dlatego chodzi wkurzony jakby mu futro wyrwali.
Ach te wilkołacze żarty...
Jednak i tak zachichotałam pod nosem gapiąc się w ścianę.
- Chciałabym się zobaczyć z Miguelem. Nie wiesz czy jutro przyjedzie?
- Ja? - Spytał zaskoczony. - Przecież to twój chłopak.
Poczerwieniałam jak zawsze na wzmiankę o chłopaku.
- My nie jesteśmy ze sobą. - Wydukałam na co chłopak się roześmiał.
- Sorry, jak was się widzi to nie można tego zauważyć. A w ogóle to może mógłbym ci pomóc. - Powiedział z szerokim uśmiechem który od razu podniósł kąciki moich ust.
- W jaki sposób?
- Znam czar który jest troche jak skype czy coś ale łączysz się bez wiedzy i pokazuje nadawce dopiero gdy ten tego zechce. To jak?
Zgodzić się czy nie? Jeśli się zgodzę będę mogła poobserwować Miguela bez jego wiedzy a jak nie to nie. Co by tu wybrać...
- Jasne coś ci potrzebne?
- Jakaś rzecz należąca do niego i miasto w którym przebywa. Jak masz jakąś mape tego miasta to też możesz przynieść.
- Będe za pięć minut. - Powiedziałam uśmiechając się szeroko i znikając za drzwiami.
***
Tak jak objecałam tak i po pięciu minutach stałam w pokoju Kacpra obserwując uważnie to co robi.
Położył zeszyt Miguela (kiedyś mi pożyczył bo byłam "chora" podczas pełni... i tak jakoś zapomniałam mu oddać a tata chyba pakował wszystko co się dało) pod mapą (mam ją od kąd ten świr zaczął mnie ganiać, to z niej znam każdy zakamarek) i zaczął coś dukać. Oprócz rzeczy które przyniosłam stała tu miska z wodą która pod wpływem coraz szybszego szeptu Kacpra zaczęła się unosić (woda) i falować delikatnie po czym cała się wygładziła. Podeszłam do lustra wodnego które było nie grubsze niż 1mm i zaczęłam zastanawiać do czego ono ma służyć. Wtedy właśnie w tafli pojawił się dokładny obraz bruneta, jego grupy i jakiejś zdzirowatej lali. Po jej włosach - fioletowych jak zgniła śliwka... kto jej wybrał taki kolor?! - strzelałam, że była to Felicja czyli najbardziej znienawidzona laska w szkole przez dziewczyny które miały chłopaków. Przyczepiała się dokładnie do każdego i głowe bym dała sobie uciąć, że jak widzi obrączkę na palcu faceta to się podnieca. Tak już po prostu działali na nią zajęci faceci.
Miguel siedział na ławce a jego przyjaciele: Tom, Harry, Spike i jeszcze kilku innych siedzieli na barierkach lub stali wygłupiając się i kompletnie olewając Felicję która jak gdyby nigdy nic usiadła na kolanach MOJEGO MIGUELA i zaczęła dłońmi wodzić po jego ramionach.
Moje ciało wpadło w drgawki a twarz zapewne była tak czerwona, że każdy pomidor powinien się schować. Wkurwiona obserwowałam jak dziewczyna szepce mu coś na ucho ale nie mogłam zobczyć reakcji chłopaka bo ta pinda mi go zasłaniała! Niech mnie licho jak jej zaraz nie wyciągnę z tej wody za włosy!
Miguel nachylił się do niej i coś odpowiedział a ona momentalnie wpiła się w jego usta co przechyliło szalę. Z całej siły rąbnęłam pięścią w wodę celując w tą sukę. Niestety nie udało mi się bo woda rozprysnęła się na wszystkie strony sprawiając, że całe moje ubranie i podłoga były mokre.
Przyłożyłam dłonie do policzków aby sprawdzić czy nie jestem gorąca ale... ja byłam mokra. Kurna popłakałam się! Przez tego kretyna!
Spojrzałam na Kacpra który przyglądał się całej scenie i wybiegłam z pokoju zanim zdążył coś powiedzieć. Nie powinni widzieć jak płacze. Nigdy.
~~~
Boże spóźniłam się z dodawaniem rozdziału :( trudno jutro jako wynagrodzenie dodam drugi ^_^
CZYTASZ
Mieszaniec
FantasyZrodzona z wilkołaczki i wampira, posiadająca moce czarodzieja i słynny urok syren. Czy da sobie radę w świecie gdzie nikt się nie toleruje? Gdzie gatunek jej rodzicielski chce wybić gatunek ojca? Czy da radę pogodzić cztery różne gatunki kiedy tak...