Rozdział 49

11.1K 710 32
                                    

Sam Pov:
Wszystkie zajęcia już się skończyły i zaczęłam się martwić o Kimi. Gdzie ona polazła?
Pierwsze miejsce do którego zajrzałam to nasz pokój. Trzy łóżka.. dwa świeżo pościelone i jedno nietykane od kilku dni, idealnie zaścielone jakby czekało na nowego pana. Nie mogłam tego znieść. Nadal nie wierzyłam w to że Luna odeszła a najgorsze jest to że już nigdy nie wróci. Po dzisiejszej pełni albo umrze albo ożeni się z jakimś wilkołakiem spod ciemnej gwiazdy. Sama nie wiem co lepsze.
Podeszłam do szafy aby zobaczyć że już nie ma jej rzeczy. Wczoraj jeszcze były.. i rano też. Ich brak na nowo uzmysłowił mi jej stratę. Czy to na prawdę koniec?
Wyszłam z pokoju wiedząc że bez Kimi tam nie wytrzymam. Po prostu jeszcze nie byłam do tego zdolna.
Tylko gdzie jej teraz szukać? Wcześniej poszłabym pewnie do Kacpra i Miguela ale teraz.. Nie, nie mogę.
Trudno muszę uporać się z tym sama, najlepiej w lesie. W końcu to moje naturalne środowisko.
Szybko znalazłam się na dworze aby zaraz zniknąć w cieniu drzew. Czas sam na sam ze sobą powinien mi dobrze zrobić.
Nie wiem co mnie podkusiło ale usiadłam pod drzewem pod którym kiedyś Luna płakała i zaczęłam obserwować mur ogradzający teren szkoły - wyglądał jak jakieś zapałki. Pomyśleć że w rzeczywistości był to wysoki na trzy metry, czarny mur porośnięty gdzieniegdzie mchem i innymi porostami.
Niebo powoli przybierało pomarańczowe barwy zmieniające się w czerwone, fioletowe i.. Zaraz. Co to za czarny kształt na murze?
Wytężyłam wzrok aby zobaczyć że czarna sylwetka przeskakuje mało zgrabnie mur i wycieńczona opada nie ziemię nie zdolna do ruchu. Człowiek! Boże człowiek się tu włamał!
Kacper Pov:
Siedziałem z Kimi na moim łóżku chcąc jakoś zrozumieć co w związku z tym czarem. Skoro wiemy że został rzucony to gdybyśmy powiedzieli o tym Miguelowi to zaklęcie by prysło.. Ale czy ono już tego nie zrobiło? Bo Miguel po tym incydencie nigdy się już do niej nie ślinił. To zbyt dziwne.
Nagle drzwi otworzyły się z hukiem a stał w nich nikt inny jak nie Miguel który patrzył na nas zdenerwowany. Wyraźnie coś się stało.
-O co chodzi? - Spytałem natychmiast wstając i kierując się w jego stronę. To nie wyglądało najlepiej.
-Chyba oszalałem ale wyczuwam jakąś dziwną moc. I to na terenie szkoły.- Odpowiedział podbiegając do okna i gapiąc się tam na coś. Kimi podeszła do niego chcąc zobaczyć co go tak zainteresowało.
-Ktoś siè włamał. - Szepnęła więc również podszedłem do okna. Nie wiem jakim cudem ale nawet z tej odległości widziałem czarną sylwetkę idącą przy drzewach. Ale ona nie mogła być tą niesamowitą mocą wyczutą przez Miguela! Przecież nawet czarodzieje nie poruszają się tak wolno!
-Musimy coś zrobić. - Powiedziała dziewczyna przez co Miguel od razu otworzył okno i stanął w nim patrząc się na nas.
-Zatrzymam go. - Oświadczył i wyskoczył.
-Idioto! Wracaj kretynie! - Darłem się na niego ale on nic sobie z tego nie robił i gdy tylko upadł popędził w stronę włamywacza. - Ja z nim oszaleję. - Oświadczyłem wybiegając z pokoju. Czułem że Kimi biegnie za mną.
Feliks Pov:
-Nudzi mi się. - Narzekała moja dziewczyna machając nogami w powietrzu.
-No ja się nie dziwie. Zamiast gdzieś wyjść to się tu kisimy. - Powiedziałem nawet nie spoglądając na nią. Ja tam bawiłem się świetnie rysując tą marudę w moim nowym szkicowniku.
-I jak? - Spytała zaglądając mi w moją pracę.
-Jeszcze nie skończone! -Krzyknąłem zabierając jej papier sprzed nosa. - Nie pokazuje się nie skończonych prac!
-Marudzisz. - Mruknęła czarna z tym swoim uśmieszkiem po czym spojrzała w okno i znowu powróciła ta jej smutna mina.
-Jeszcze ci nie przeszło? - Spytałem martwiąc się o nią. Na prawdę pierwszy raz się tak zachowywała.
-Nie. - Mruknęła podpierając głowę na dłoni i patrząc się na okno. W tej pozycji wyglądała tak cudownie.. Gdyby nie ten smutek.
Nie mogłem pozwolić aby ta chwila nie została uwieczniona i od razu przewróciłem kartkę rozpoczynając pracę od początku.
Nagle twarz Rouse zmieniła się diametralnie. Mocno się czymś zainteresowała.
-Co tam jest? - Spytałem ruszając w stronę okna.
-Ktoś jest na naszym terenie. - Powiedziała wstając i kierując się w stronę drzwi. - Musimy coś zrobić!
I w taki sposób już po chwili biegliśmy do wyjścia z budynku.
Luna Pov:
Zaraz po przedostaniu się przez mur zaczęłam kierować się w stronę szkoły. Trochę słabo się czułam a mój stan fizyczny nie był najlepszy ale pomimo tego nadal mogłam iść. Owszem wlekłam się jak nigdy ale lepsze to od tego mojego leżenia po upadku z muru. Jeszcze nigdy nie zaliczyłam takiej klapy.
Szłam blisko drzew bo w ostatniej chwili przyszło mi do głowy że ktoś może pomyśleć sobie że się włamuje.. To byłoby dziwne. To właśnie dlatego postanowiłam trzymać się blisko drzew których również mogłam się przytrzymywać.
Byłam już w jakiejś jednej trzeciej drogi gdy poczułam na skórze ruch powietrza. To nie był wiatr.
Uniosłam głowę aby zobaczyć Miguela który stał jak wryty i spoglądał na mnie jakby widział ducha.
Nie mogłam wydusić z siebie słowa. Chciałam.. tak bardzo chciałam na niego nawrzeszczeć i pobić. Nienawidziłam go!
-Ty.. - Szepnął.. "ty"... To znaczy że teraz dla niego jestem zwykłą "tą"?
Coś w moim sercu sprawiło że poczułam jakby ktoś wbił mi w nie kołek. Nie mogłam uwierzyć że kiedyś mnie i Miguela będzie dzielić przepaść którą teraz dało się wręcz dotknąć. To było najgorsze uczucie na świecie.
Jakiś impuls rozkazał spojrzeć mi się w niebo które pokazywało księżyc w całej swojej okazałości. Pełnia właśnie się rozpoczęła.
Kimi Pov:
Gdy dobiegliśmy na miejsce okazało się że wszyscy już są. Sam stała przy drzewie, Feliks z Rouse stali na odkrytym polu a ja z Kacprem ustaliśmy przy tej dwójce tak samo jak wszyscy wgapiając się w brudną Lunę ledwo trzymającą się drzewa obok i Miguela stojącego kilka kroków od niej.
Luna uniosła głowę i wtedy jej oczy rozszerzyły się w zaskoczeniu. Szybko zrobiłam to samo aby zauważyć że właśnie rozpoczęła się pełnia. Moje podziwianie księżyca nie trwało jednak długo ponieważ przerwał mi to przerażająco nieludzki wrzask Luny która opadła na kolana i zaczęła się trząść. Jej ciało pokrywała srebrna aura połyskująca gdzie nie gdzie złotem. Gdy w przypływie bólu uniosła głowę w górę zobaczyłam jak z jej buzi wypadajà zęby zastępowane wielkimi kłami, szczęka wydłuża się powodując kolejne wstrząsy dziewczyny. Oczy błyszczały niebezpiecznie złotym kolorem jakby miały pokazać z kim lepiej nie zadzierać. Zawsze myślałam że alfy mają czerwone oczy ale teraz widząc jej spojrzenie nigdy nie zakwestionowałabym jej pozycji. Emanowała taką mocą że ledwo trzymałam się na nogach cały czas dygocząc.
A Luna wydając kolejne ryki bólu przechodziła kompletną transformację pokazując nam jak jej wszystkie kości na raz łamią się w kilkunastu punktach i przemieszczają powodując liczne wybrzuszenia na jej skórze. Dodatkowo jej skóra zaczęła pokrywać się lśniącą, białą sierścią która nawet z daleka wyglądała na niesamowicie piękną.
Wszystko skończyło się równie szybko jak zaczęło ale ja nawet nie mogłam się ruszyć. Te szczegóły które widziałam.. nigdy tego nie zapomnę.
Teraz na miejscu Luny stała biała wilczyca z błyszczącymi potęgą złotymi ślipiami. Po raz pierwszy zaczęłam bać się zwierzęcia.
Poczułam jak ktoś obejmuje mnie ramieniem - Kacper. Najwyraźniej zauważył mój wstrząs. Niestety nawet nie potrafiłam się do niego uśmiechnąć.
Przerażona obejrzałam się w stronę Sam która przecież też musiała przechodzić przez to samo.. dziewczyna jednak tylko stała i gapiła się na wilka jakby tak samo jak reszta nie mogła w to uwierzyć.
Po chwili księżyc rozpoczął i jej przemianę która jednak była jakaś inna. Dziewczyna nawet nie krzyknęła.. no może na początku ale to chyba bardziej z zaskoczenia niż bólu. Nie widziałam też łamiących się kości a co ważniejsze ich przemieszczania. Po prostu powolutku zaczęły przybierać odpowiedni kształt. To było bardzo dziwne.
Co prawda przemiana Sam trwała o wiele dłużej niż ta Luny ale wyglądała na lżejszą.
Po chwili zamiast na przyjaciół widzieliśmy dwa wilki: jeden idealnie biały a drugi brązowy z siwymi uszami i łapami. Co prawda oczy Sam też były żółte ale.. no właśnie! Były żółte a nie złote!
Nie mogłam ich jednak zbyt długo podziwiać bo obie rozpłynęły się w białym blasku ze złotymi drobinami. Była to najdziwniejsza i najbardziej przerażająca rzecz w moim życiu.

MieszaniecOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz