Rozdział 26

13.8K 870 36
                                    

Resztę balu spędziliśmy we wspólnym gronie śmiejąc się (głównie z Lily która biegała jak jakaś dzika) i rozmawiając o wszystkim. Moim rodzicom bardzo podpasowali moi nowi znajomi. No może po za jednym..

-Mogę? - Spytał Rob gdy miał się zacząć kolejny taniec.

Nie wiem co on ma w tej swojej głowie ale chyba nie za dużo aby podchodzić gdy widocznie jestem z rodziną.. Ale co ja miałam zrobić? Spojrzałam się tylko na Miguela który zabijał wilkołaka wzrokiem i stwierdziłam że to się źle skończy..

-Jestem z chłopakiem. - Powiedziałam chcąc go jak najszybciej spławić. Jakby potwierdzając te słowa Miguel z uśmiechem schwycił mnie za rękę.

-Z kolegą nie zatańczysz? - Chyba napastliwość mu nie przeszła.. Aluzji też nie chwyta.

-Nie. - Warknął za mnie Miguel na co uśmiechnęłam się i pociągnęłam go za rękę co w przeciwieństwie do Roba pojął natychmiast. - Widzisz byłem pierwszy.

I odeszliśmy od Roba zostawiając go wkurzonego przy mojej rodzinie. Chyba mi tego nie wybaczą.. A już szczególnie Sam. Kiedy obejrzałam się w ich stronę chcąc sprawdzić czy ten kretyn ich zostawił zobaczyłam scenę od której mi włosy dęba stanęły.. Rob podwalał się do Sam tak mocno że ta o mało nie płakała ze wstydu. Ten idiota szarpał ją za rękę widocznie chcąc zaciągnąć na parkiet.

Puściłam Miguela który też spojrzał na tą beznadziejną scenę i w moim i tylko moim tempie znalazłam się przy tym głąbie. Idiota spojrzał na mnie zaskoczony a ja kierowana instynktem schwyciłam go za koszulę i niosąc przez całą salę jak jakiegoś szczeniaka wywaliłam za drzwi które zamknęłam aby sobie ostygnął.

Gdy wróciłam do stolika wszyscy przyglądali mi się z niepokojem. Kimi, Sam i Kacper pewnie bali się o to co może mi zrobić Rob.. Chociaż ja wiedziałam że nic mi nie zrobi. To samo wiedziała moja rodzina która patrzyła na mnie tak z kompletnie innego powodu.. Znowu nad sobą nie zapanowałam.. Pierdolone instynkty alfy!

-Kochanie chyba powinnaś iść spać. - Powiedział tata a moi znajomi spojrzeli na niego jak na wariata.

-Przecież jest wcześnie!

-Nie, na prawdę potrzebuję odpoczynku. - Powiedziałam czując że jeszcze chwila i soczewki nie pomogą. Spojrzałam na tatę któremu w panice źrenice rozszerzyły się normalnie pochłaniając całe źrenice. O cholera!

Tata:

Moja córka jak zwykle nie mogła opanować instynktów odziedziczonych po swojej matce.. Ja wiedziałem że będzie miała z tym problemy ale nigdy nie przypuszczałem że krew wilkołaka aż tak będzie na nią wpływała.. Co prawda nigdy też nie przypuszczałem że będę mieć dziecko z wilkołaczką. Jak się dowiedziałem kilka lat temu gdy Luna pojawiła się przed moimi drzwiami myślałem że zwariuję. No bo jak to?! Wilkołak i wampir w jednym? Przecież to wydawało się takie niemożliwe.. Ale ona okazała się na prawdę inteligentną dziewczyną. Jedyne z czym nie dawała sobie rady to zaakceptowanie uczucia do Miguela (wiecie jak ja się natrudziłem żeby ta dwójka była razem?!) i zapanowanie nad wilkiem. Możliwe że by nawet dała sobie z tym radę ale jej matką musiała zostać ona - samica alfa stada które przewyższało wszystkie alfy. To wręcz idiotyczne że związała się z wampirem ale.. ale uczucie czasami potrafi spłatać figla. W każdym razie chodzi tu tylko i jedynie o Lunę. Jako dziecko nie mogła zostać u matki więc przybyła do mnie.. Przez kilkanaście lat świetnie sobie radziła ale ostatnio coraz częściej miała objawy ujawniania się wilka. Nic dziwnego.. w końcu w tym roku jest ta popieprzona pełnia która może spowodować że albo zostanie alfą i nie da rady jej okiełznać a dodatkowo będzie musiała wrócić do stada albo jej ciało okaże się za słabe i jej moc przejdzie na kogoś innego a ona sama umrze.

Z tego nie ma dobrego rozwiązania.
A teraz jeszcze alfa tak bardzo przejęła panowanie że jej oczy zaczęły błyszczeć. W chwili w której chciała wracać zobaczyłem złoty błysk..

Szybko doskoczyłem do córki i tak aby nikt nie widział jej oczu wyprowadziłem ją z sali balowej udając że słabo się poczuła. Później pewnie będę się musiał tłumaczyć Miguelowi..

Gdy zamknąłem drzwi od jej pokoju wleciała do łazienki i zaczęła sprawdzać swoje oczy. Jak zwykle były szczerozłote zdradzając innym wilkom z jakiego rodu jest. Ostatnio czytałem tak dużo o jej rasie że jestem po samym odcieniu tęczówki stwierdzić kto jak silny jest.. A moja córka jest potężna w przeciwieństwie do tego idioty co dziś do niej podszedł. To na prawdę straszne że ten chłopak nie widzi różnicy pomiędzy ich siłami.. Chociaż nie można mu powiedzieć że nie jest silny. Jest dziwnie potężny jak na betę.. Ciekawe z jakiej rodziny pochodzi.

-I co? - Spytałem córki obserwując jak szuka czegoś w walizce.

-Będę musiała wcześniej zacząć nosić soczewki.. - Powiedziała tylko nie pokazując mi swoich oczu.

-Co z nimi? - Spytałem głosem który nakazał jej odwrócić jej i spojrzeć mi prosto w oczy. - O boże.. - Jęknąłem wgapiając się w jej piękne oczy które błyszczały jakby dziś była pełnia.. - Jakim cudem tak szybko..?

-Nie wiem ale musisz mi załatwić mocniejsze krople.

-A to już je używałaś? - Spytałem szczerze zdziwiony.

Córka zamiast odpowiedzieć rzuciła mi opakowanie po jej kroplach.. Było kompletnie puste.

MieszaniecOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz