Sam od razu zaciągnęła mnie do pielęgniarek mijając po drodze wiele pytających spojrzeń. Wszystkie zignorowałyśmy oprócz jednego - cioci. Całe szczęście że stanęła nam na drodze bo jako wtajemniczona o wiele lepiej mogła zrozumieć moją sytuację.
-Czyli zatrzymała przemianę? - Spytała zaskoczona i zmartwiona gdy tylko Sam przestała opowiadać. Na początku ciocia trochę się zdziwiła że ruda o wszystkim wie ale później tak bardzo skupiła się na tym co mi jest że przestała o to pytać.
-Tak. - Potwierdziła wilczyca a moja ręka buchnęła w ścianę. Wiedziałam o tym tylko dlatego że zaczęła mnie cholernie boleć. Już od jakiejś chwili nie miałam kontroli nad swoim ciałem.
-Przytrzymaj ją. - Poleciła moja ciocia a po chwili poczułam że ktoś mnie dotyka. Zapewne Sam wykonała polecenie.
-Co pani robi?! - Pisnęła przerażona przez co i ja zaczęłam się bać. Co ciocia wymyśliła?!
Sam Pov:
Po wytłumaczeniu wszystkiego pani dyrektor Luna zaczęła jakoś dziwnie się zachowywać. Tak jakby nad sobą nie panowała. Gdy walnęła pięścią w ścianę przewiercając ją na wylot nie mogłam wydusić z siebie słowa. Ta ściana była z cholernie grubego muru a ona zrobiła to od niechcenia. Czyli to jest siła alfy?
-Przytrzymaj ją. - Usłyszałam polecenie więc posłusznie podeszłam do biurka na którym ta leżała i mocno ją złapałam. Ciekawe czy wystarczy.
Po chwili zobaczyłam jak ciocia Luny zbliża się do niej z jakąś igłą końskich rozmiarów.
-Co pani robi?! - Pisnęłam bojąc się czy kobiecie coś nie odbiło. Przecież..
Jednak kobieta zignorowała mnie i po prostu drugą ręką wyjęła telefon, wcisnęła jakiś klawisz i przyłożyła urządzenie do ucha zatrzymując się przy tułowiu Luny.
-Jesteś? Musisz tu przyjechać! Tak.. tak, jest dokładnie tak jak przewidziałeś! Przyjeżdżaj!
I rozłączyła się wbijając igłę pomiędzy piersi blondynki. Aktualnie przeżyłam taki szok że nawet nie zareagowałam.
-O co tu chodzi?! - Wrzasnęłam gdy Luna przestała się rzucać. Chyba nie umarła?! Boże ona żyje?!
-Spokojnie, nic jej nie jest. - Powiedziała kobieta opadając zmęczona na swój fotel.
-Co pani jej zrobiła?! - Nie poddawałam się. Jak myśli że mnie uspokoi po tym jak wbiła jej tą igłę to grubo się myli!
-Podałam środek nasenny zrobiony ze specjalnego zioła kwitnącego co tysiąc lat, dokładnie wtedy gdy rodzi się ktoś z taką mocą jak Luna. Nawet nie wiesz co jej ojciec musiał zrobić aby go dostać.
Tym zamknęła mi usta. Moc? Cholera! Wiem że te alfy mają potworną moc ale przecież rodzą się częściej niż co tysiąc lat! Kim jest.. nie to złe pytanie. Jaką postać przyjmuje jej prawdziwa postać?
-Nic jej nie będzie? - Spytałam opadając przy przyjaciółce bezwładnie jak marionetka.
-Nie mam pojęcia. - Powiedziała tak cicho że mogło mi się tylko wydawać. Po chwili ujrzałam jak szybkim ruchem wyciera łzę. - Widzisz razem z jej ojcem już dawno przewidzieliśmy że jej ciało może szaleć przy TEJ pełni. Dlatego odkąd tylko się dowiedział szukał tej rośliny. Nikt z nas nie mógł jednak przewidzieć że będzie chciała wywołać przedwczesną przemianę. Może gdyby się nie powstrzymywała i wszystko przeszło normalnie*.... Dobra lepiej już wróć do swojego pokoju. - Powiedziała wstając choć widziałam że nie najlepiej się czuła. Widocznie cierpiała. - Musisz się wyspać na jutro. I zbić Miguela bo jak wiesz dyrektorce nie wypada. - Ostatnie zdanie wypowiedziała tak zimnym tonem że aż się wzdrygnęłam. Nasza dyrektorka.. ile ona ma oblicz?
Skinęłam głową na zgodę chociaż nie chciałam opuszczać Luny. Co ten idiota w ogóle wymyślił?!
CZYTASZ
Mieszaniec
FantasyZrodzona z wilkołaczki i wampira, posiadająca moce czarodzieja i słynny urok syren. Czy da sobie radę w świecie gdzie nikt się nie toleruje? Gdzie gatunek jej rodzicielski chce wybić gatunek ojca? Czy da radę pogodzić cztery różne gatunki kiedy tak...