01.

16.4K 702 231
                                    

Pierwszy dzień w nowej szkole. Nowi znajomi, nauczyciele i miasto. Zawsze podobała mi się Irlandia, ale nigdy nie chciałam zamieszkać tam na stałe. Jestem tutaj, ponieważ moja mama została dyrektorem w firmie swojego szefa. Wstałam o równej siódmej i wygramoliłam się z łóżka. Zabrałam  szafy czarne rurki z przetartymi kolanami i szarą bluzę z czarnym napisem ''Opss''. Weszłam do łazienki i wzięłam szybki prysznic. Ubrałam się, wysuszyłam włosy i umyłam zęby. Wyszłam z pomieszczenia i weszłam do swojego pokoju. Zabrałam swój plecak oraz telefon i wyszłam z pokoju. Zeszłam na dół, gdzie był już mój brat, ojczym oraz moja mama. Usiadłam obok Louis'a i upiłam łyk soku ze szklanki. Mama postawiła przed nami śniadanie, a ja od razu zabrałam się za jedzenie. 

- Louis odwiezie Cię do szkoły. - odezwała się mama. Pokiwałam głową i dokończyłam swoje śniadanie. Wypiłam sok i weszłam do korytarza. Założyłam swoje buty i zaczekałam na swojego starszego brata, który musiał znaleźć kluczyki. Wyszliśmy z domu i wsiedliśmy do czarnego Range Rover'a. 

- Nie przejmuj się. - powiedział w połowie drogi. 

- Łatwo ci mówić. To nie Ty będziesz musiał stanąć przed całą klasą i przedstawić się. - mruknęłam. Louis już nic się nie odezwał. Po dziesięciu minutach byliśmy już pod budynkiem szkoły. Brunet zaparkował, a ja nawet nie drgnęłam.

- Mercy, wiesz, że musisz wyjść z samochodu. - powiedział, a ja zmroziłam go wzrokiem. 

- Ja tam nie pójdę. - powiedziałam. Louis westchnął i spojrzał na mnie.

- Wiem, że nie lubisz poznawać owych ludzi i wiem, że boisz się odrzucenia, ale jeżeli teraz nie spróbujesz to nie przekonasz się, czy ci ludzie Cię zaakceptują. - powiedział. - Dasz sobie radę, a jeżeli ktoś będzie cię odtrącał, to powiedz, że Twój starszy brat wjedzie mu na chatę. - dodał, a ja się zaśmiałam. Odpięłam swój pas i pocałowałam bruneta w policzek. 

- Dziękuję. - powiedziałam. - Kocham Cię. - dodałam, gdy wyszłam już z auta.

- Też Cię kocham. - uśmiechnął się. - O której mam przyjechać? - spytał.

- Zadzwonię do Ciebie. - powiedziałam, a on okiwał głową. Pożegnałam się z Louis'em i ruszyłam w stronę budynku. Każdy na mnie spoglądał i po chwili szeptał coś między swoimi znajomymi. Zamknęłam na chwilę oczy i odetchnęłam głęboko. Szybkim krokiem ruszyłam w stronę drzwi wejściowych, ale zanim zdążyłam wejść, ktoś złapał mnie za rękę.

- Najpierw my. - usłyszałam. Odwróciłam głowę i zobaczyłam blondynkę z toną makijażu na twarzy. Za nią stał wysoki blondyn z kolczykami i tatuażami, a obok nich jeszcze dwie dziewczyny i dwóch chłopaków. Wywróciłam oczami i przesunęłam się. Dziewczyna uśmiechnęła się sztucznie i weszła do środka. Weszli do budynku i nawet nie zadbali o przytrzymanie mi drzwi. Po prostu zamknęli mi je przed nosem. 

- Nie przejmuj się. - usłyszałam za sobą. Odwróciłam się i zobaczyłam wysoką brunetkę. - Jestem Sophia. - uśmiechnęła się do mnie. Wyciągnęła do mnie dłoń, więc podałam jej swoją i lekko uścisnęłam.

- Mercy. - przedstawiłam się. 

- Merc? Nie typowe imię, ale podoba mi się. - powiedziała z uśmiechem.

- Tak, mnie też. - zaśmiałam się. Weszłyśmy razem do środka z wielkimi uśmiechami. Sophia wydawał się być miła i polubiłam ją, choć znam ją dwie minuty. - Powiedziałabyś mi gdzie jest sekretariat? - spytałam. 

- Jasne. Musisz iść prosto tym korytarzem i skręcić w prawo. Ostatnie drzwi po lewej stronie to sekretariat. - odpowiedziała. 

- Dziękuję. - uśmiechnęłam się. 

my new (fri)end||n.h. ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz