Szłam do domu o późnej godzinie. Byłam u Niall'a i nie chciałam, żeby mnie odprowadzał. Cały czas czułam jakby ktoś za mną szedł, ale gdy się odwracałam, nikogo nie widziałam. Odwróciłam się po raz kolejny, ale znów nikogo nie zobaczyłam. Przekręciłam głowę i przed sobą zobaczyłam mojego byłego nauczyciela tańca.
- Witaj Mercy. - uśmiechnął się i zrobił krok w moją stronę, a ja się cofnęłam. - Mówiłem, że twoi obrońcy nic Ci nie dadzą. - zaśmiał się i dotknął dłonią mojego policzka.
- Puść mnie. - powiedziałam przerażona.
- Mercy, Mercy, Mercy. - westchnął. - Jesteś taka naiwna. - powiedział i po chwili poczułam ból na policzku. Uderzył mnie. Przyłożyłam dłoń do bolącego miejsca i spojrzałam na niego ze łzami w oczach. Zrobiłam krok w tył, ale to i tak nic nie dało, bo pokonał dzielącą nas odelgłość i uderzył mnie z pięści w brzuch. Zgiełam się w pół i upadłam na ziemię. Nachylił się nade mną i zaczął okładać mnie pięściami. Płakałam i próbowałam krzyczeć, ale nikt o tej porze nie przechodzi przez ulice Mullingar. - Nigdy więcej nie nasyłaj na mnie swoich kolegów. - splunął i kopnął mnie w brzuch po raz ostatni. Słyszałam oddalające się kroki i po chwili zostałam sama. Chciałam wstać, ale nie miałam siły. W końcu się zmotywowałam i z niemym krzykiem usiadłam pod ścianą budynku. Wyciągnęłam telefon z kieszeni, ale był rozładowany. Otarłam łzy i podniosłam się z ziemi. Zgięta w pół ruszyłam w stronę domu. Dlaczego nikt tędy nie idzie?!
- Mercy. - usłyszałam znajomy głos. Odwróciłam się i zobaczyłam Harry'ego. - Jezu, Mercy, co się stało? - spytał i podbiegł do mnie. - Kto Ci to zrobił?
- Ni-nie wiem. - szepnęłam. Chłopak złapał mnie pod kolanami i wziął mnie na ręce w stylu Panny Młodej. Oplotłam jego szyję swoimi rękami, a on delikatnie mnie podrzucił, by było mi wygodniej. - Dziękuję. - powiedziałam cicho.
- Skąd wracałaś? - spytał i przytrzymał mnie jedną ręką, a z głowy ściągnął swoją czapkę i założył ją na moją głowę.
- Od Niall'a. - odpowiedziałam.
- Dlaczego po nikogo nie zadzwoniłaś?
- Rozładował mi się telefon. - mruknęłam i wtuliłam twarz w jego szyję. - Naprawdę Ci dziękuję.
- Daj spokój. - powiedział i nagle się zatrzymał. - Masz klucze? - pokręciłam głową.
- Zapasowy klucz jest pod wycieraczką. - powiedziałam, a chłopak postawił mnie na ziemi. Wyciągnął klucz i otworzył drzwi. Pomógł mi wejść do domu i ściągnąć kurtkę oraz buty.
- Może lepiej pojedźmy do lekarza. - powiedział Harry, gdy weszliśmy do mojego pokoju.
- Nie. Zjawi się policja i będą pytać kto mi to zrobił, a ja nawet nie wiem kto to był. - nadal kłamałam.
- Zawołam Twoich rodziców.
- Nie, Harry. - powiedziałam, ale było już za późno. Chłopak wyszedł, a po chwili zjawił się w moim pokoju z moimi rodzicami.
- Mercy, kto Ci to zrobił? - spytała moja mama.
- Nie wiem. - szepnęłam.
- Jedziemy do szpitala. - zarządziła.
- Nie. - zaprzeczyłam szybko.
- Bez dyskusji. - powiedziała. - Dziękuję, Harry. - skierowała się do chłopaka, a on przytaknął głową. Moja mama wyszła z mojego pokoju razem z Harry'm, a ze mną został Mark.
- Nie chcę nigdzie jechać. - mruknęłam i położyłam głowę na jego ramieniu.
- Musimy jechać i zobaczyć czy nic poważnego Ci się nie stało. - powiedział.
***
Dziesięć minut później siedziałam już w gabinecie lekarza, który oczyszczał moje rany na twarzy. Przykleił mi plaster na łuk brwiowy i obejrzał moj brzuch, który okazał się być tylko posiniaczony.
- Wiedzą państwo, że w tej sytuacji trzeba wezwać policje? - spytał i ściągnął gumowe rękawiczki.
- Moja córka nawet nie wie, kto to był. - powiedziała moja mama, a ja spuściłam głowę.
- Czy ja mogę wrócić już do domu? - odezwałam się.
- Podpisz tu i możesz iść. - westchnął lekarz. Zabrałam długopis i podpisałam dokument w odpowiednim miejscu. Pożegnałam siębz lekarzem i wyszłam z gabinetu. Mark złapał mnie i pomógł wyjść z budynku oraz wejść do samochodu. Oparłam głowę o szybę i zamknęłam oczy.
Nie przyznam się.
***
Następnego dnia Louis zawiózł mnie do szkoły. Pożegnałam się z nim i wyszłam z samochodu. Ruszyłam w kierunku wejścia, co chwilę zakrywając się dłonią, by nikt się na mnie nie gapił.
I tak Cię zobaczą, idiotko.
- Mercy. - przede mną pojawił się Harry. Wzrdygnęłam się, bo naprawde mnie wystraszył. - Jak się czujesz? - spytał.
- Lepiej niż wczoraj. - mruknęłam. Weszliśmy razem do szkoły, a ja od razu skierowałam się do szatni. Harry podszedł do Niall'a oraz Zayn'a i przywitał się z nimi.
- Powiedziałaś komuś? - usłyszałam. Odwróciłam się i zobaczyłam Eric'a.
- N-nie. - odpowiedziałam przerażona.
- I lepiej, żeby tak zostało. - powiedział i pogładził mnie po policzku. Wyszedł z szatni, a ja usiadłam na ławce i schowałam twarz w dłoniach.
Chyba zrezygnuję z tańca.
XXXX
Ten rozdział nie wyszedł tak jak chciałam :(
Marcelina x
CZYTASZ
my new (fri)end||n.h. ✔
Random''- Mercy to nie tak! - krzyczał i próbował mnie zatrzymać. - A jak?! - odwróciłam się. - Chciałeś się mną zabawić? Zabawiłeś się, a teraz zostaw mnie w spokoju. - powiedziałam i ruszyłam przed siebie. - Nie rozumiesz?! Zakochałem się w Tobie! - krz...