W poniedziałek obudził mnie mój budzik. Wygramoliłam się z pościeli i powolnym krokiem podeszłam do szafy. Wyciągnęłam z niej czyste ciuchy i weszłam do łazienki. Podeszłam do lustra i przyznam, że wyglądałam strasznie.
Przepłakałam całą niedziele.
Ściągnęłam z siebie piżamę i weszłam pod prysznic. Szybko się umyłam i wyszłam z kabiny na zimne płytki. Wysuszyłam się ręcznikiem i założyłam czyste ciuchy. Włosy wysuszyłam suszarką, umyłam zęby i popsikałam się swoimi ulubionymi perfumami. Weszłam do swojego pokoju i zabrałam telefon. Z biurka zgarnęłam książkę od francuskiego i zeszłam na dół. W kuchni była już cała moja rodzina i jadła śniadanie. Wzięłam do ręki kubek z herbatą i wypiłam ja duszkiem, ponieważ nie była już gorąca.
- Mercy, może coś zjesz? - spytał Mark.
- Nie jestem głodna. - mruknęłam. - Lou, odwieziesz mnie do szkoły? - spytałam, a brunet przytaknął głową i skończył swoją kanapkę. Napił się jeszcze kawy i wstał od stołu. Pożegnałam się z moimi rodzicami i weszłam do korytarza. Założyłam swoje buty i wyszłam na zewnątrz. Podeszłam do samochodu Louis'a, który po chwili się zjawił i wsiedliśmy do auta.
- Jak się czujesz? - spytał.
- Jak nic nie warty śmieć. - powiedziałam.
- Nie mów tak. - powiedział i zmienił bieg. - Jesteś najlepszym co mnie w życiu spotkało. - dodał, a ja lekko się uśmiechnęłam.
Wspominałam, że mam najlepszego brata na ziemi? Nie? To teraz wspominam.
- To miłe. - powiedziałam cicho. Louis zaparkował pod szkołą, a ja ani drgnęłam.
Przypomina wam to coś?
- Mercy, na pewno chcesz tam iść? - spytał Louis, a ja przytaknęłam.
- Do zobaczenia. - powiedziałam i wyszłam z samochodu.
- Kocham Cię, Mers.
- Też Cie kocham Boo Bear. - powiedziałam i zatrzasnęłam drzwi. Brunet odjechał spod szkoły, a ja ruszyłam w kierunku wejścia. Porozglądałam się i po chwili poczułam jak ktoś chwyta mnie za ramiona. Spojrzałam na osoby, które mnie wystraszyły i jak się okazało była to Sophia oraz Liam.
- Pomożemy Ci. - powiedział Liam, a ja lekko się do nich uśmiechnęłam. Weszłam do szkoły i pierwsze co zobaczyłam to Niall całujący się z Alice.
Zabolało, okej?
- Nie patrz na to. - powiedziała Sophia. Spuściłam głowę, bo moje buty zrobiły się teraz bardzo interesujące. Jednak po chwili podniosłam głowę i zobaczyłam smutny wzrok Niall'a oraz zwycięski uśmiech Alice.
- Kogo my ty mamy! - krzyknęła, a każdy zwrócił na nią swoją uwagę. - Nasza ofiara losu. - powiedziała, a każdy się zaśmiał.
Oprócz niego.
- Alice, przesadzasz. - odezwał się Zayn.
- Przestań, Malik. Ona była tylko zakładem. - powiedziała, a po moim policzku spłynęła samotna łza.
- Dałabyś już spokój. - odezwał się Liam.
- Zamknij się, Payne. - syknęła. - Zróbmy wiwat dla naszego zwycięzcy! - krzyknęła, a każdy zaczął klaskać i naśmiewać się ze mnie.
To tak cholernie bolało.
***
- Na pewno nie idziesz z nami? - spytała Sophia, kiedy była już przerwa obiadowa.
- Nie jestem głodna, Soph. Zaczekam pod klasą. - powiedziałam, a ona posłała mi lekki uśmiech. Weszła do stołówki, a ja ruszyłam w kierunku starych szafek w naszej szkole. Nikt tam już nie przychodził, więc mogłam pobyć sama. Usiadłam pod szafkami i przyciągnęłam swoje nogi do klatki piersiowej. Schowałam dłoń w rękawie bluzy i przyłożyłam ją do czoła.
Dlaczego ja?
Po chwili poczułam czyjąś obecność. Podniosłam głowę i odwróciłam ją w prawą stronę. Przed oczami miałam Harry'ego, który siedział w podobnej pozycji co ja.
- Ty też przyszedłeś się ze mnie naśmiewać? - spytałam, a on westchnął.
- Przyszedłem Cię przeprosić. - powiedział.
- Za co? - spytałam zdziwiona.
- Za zakład. Na początku byłem w nim ja, Niall i Zayn. Alice wymyśliła zakład, że jeżeli Cię zaliczymy dostaniemy skrzynkę wódki i niespodziankę. Później został już tylko Niall. Miał Cię rozkochać w sobie, a potem złamać Ci serce. - wyznał. - Ale on naprawdę się w Tobie zakochał. Przez tydzień cały czas o Tobie gadał. Nie wierzył w coś takiego jak miłość, ale to się zmieniło. - dodał.
- To nic nie zmieni, Harry. - powiedziałam. - Byłam tylko zakładem.
- Daj mu szansę, Mers. On cierpi.
- Tak jak ja. - powiedziałam, a po moich policzkach spłynęły łzy. Brunet objął mnie ramieniem i delikatnie mną kołysał. - Nie mam życia w tej szkole. - powiedziałam cicho.
- Nie przejmuj się taką suką, jak Alice. Głowa do góry i idź przed siebie.
- Dzięki, Harry. - powiedziałam.
- Nie ma za co, mała. - złożył pocałunek na czubku mojej głowy. Wypuścił mnie ze swoich objęć i wstał na równe nogi. - Idziesz? - spytał.
- Posiedzę tu jeszcze chwilę. - odpowiedziałam, a chłopak przytaknął głową i odszedł. Posiedziałam jeszcze chwilę i myślałam nad słowami Harry'ego. Miał rację, ale z drugiej strony na początku też był w tym zakładzie. W końcu podniosłam się z ziemi i zabrałam swoją książkę od chemii. Ruszyłam w kierunku głównego korytarza, a każdy uczeń wskazywał na mnie palcami i śmiał się. Skuliłam się i spojrzałam na Harry'ego, który pokazał mi gest. Uśmiechnęłam się lekko do niego i wyprostowałam się. Ścisnęłam swoje książki i niepewnie podeszłam do Niall'a. - Porozmawiamy? - spytałam, a on przytaknął głową.
- Gdzie Ty idziesz? - spytała Alice i złapała rękę Niall'a.
- Daj sobie już spokój. - powiedział i ruszył zaraz za mną. Każdy uczeń patrzył na nas, a ja odetchnęłam głęboko. Po drodze spotkałam Matt'a, który pokazywał mi dwa kciuki do góry. Wyszłam na zewnątrz i usiadłam na schodach, a blondyn zaraz obok mnie. - Przepraszam. - powiedział cicho.
- To co wtedy powiedziałeś na imprezie, to prawda? - spytałam.
- Tak, naprawdę się w Tobie zakochałem. - powiedział. Uśmiechnęłam się lekko i spojrzałam na swoją książkę. - A Ty?
- Co ja?
- Mówiłaś wtedy prawdę? - spytał i spojrzał na mnie z lekkim uśmiechem.
- Nie wiem o czym mówisz. - powiedziałam, a blondyn się zaśmiał.
- Chyba jednak wiesz. - odparł.
- Mówiłam prawdę. - powiedziałam i westchnęłam.
- Więc, chcesz spróbować...tak naprawdę? - spytał, a ja przygryzłam wargę.
- Co na to Twoja dziewczyna? - spytałam.
- Chyba nie będzie miała nic przeciwko. - powiedział i położył dłoń na moim policzku, po czym wpił się w moje usta. Za sobą usłyszałam gwizdy oraz oklaski, więc oderwałam się od ust Niall'a i przyłożyłam czoło do jego ramienia i zaczęłam się śmiać.
Czy będzie dobrze?
XXXX
Kolejny :)
Marcelina x
CZYTASZ
my new (fri)end||n.h. ✔
Acak''- Mercy to nie tak! - krzyczał i próbował mnie zatrzymać. - A jak?! - odwróciłam się. - Chciałeś się mną zabawić? Zabawiłeś się, a teraz zostaw mnie w spokoju. - powiedziałam i ruszyłam przed siebie. - Nie rozumiesz?! Zakochałem się w Tobie! - krz...