- Mercy idziemy. - powiedział Louis i zaczął ciągnąć mnie w stronę boiska do nogi.
- Nie ma mowy. - powiedziałam i zaparłam się nogami, ale mój brat był o wiele silniejszy. - A może jednak idziemy. - dodałam, gdy zobaczyłam, że na boisku do koszykówki jest Niall.
- Dlaczego nie pomyślałem o tym wcześniej? - mruknął pod nosem, a ja się zaśmiałam.
- Tomlinson, grasz w nogę? - zdziwił się Matt. Wywróciłam oczami i stanęłam w szeregu, by kapitanowie drużyn mogli wybrać swoich zawodników.
To niesprawiedliwe, jestem jedyną dziewczyną.
- Mercy. - wywołał mnie Matt, a ja z uśmiechem stanęłam za nim. Cieszyłam się, ponieważ w naszej drużynie był mój brat. - Masz tego nie spieprzyć. - powiedział, gdy ustawialiśmy się na swoich pozycjach.
- Spokojna głowa, Matt. - powiedziałam i mrugnęłam do niego okiem. Sędzia, czyli trener drużyny koszykarskiej jak i piłkarskiej, postawił między nami piłkę i gwizdnął w gwizdek. Podałam piłkę do Matt'a, a od podał ją do swojego brata. Podbiegłam przed siebie i pokazałam znak ręką, że jestem wolna i wtedy Louis, który był teraz przy piłce, podał mi ją, a ja mogłam spokojnie biec w stronę bramki. Niestety przede mną pojawił się zawodnik z przeciwnej drużyny, więc chciałam go ominąć, ale widziałam, że zabierze mi piłkę. Uśmiechnęłam się lekko i podbiłam piłkę tak, że przeleciała nad brunetem, a on zdziwiony nie zwrócił na mnie uwagi, więc przebiegłam obok niego i wpakowałam piłkę do bramki. Podniosłam ręce w geście triumfu, a wtedy Matt podbiegł do mnie i przytulił mnie. Zaśmiałam się i odsunęłam od blondyna. Przybiliśmy sobie piątki i wróciliśmy na swoją połowę.
- No nieźle, Tomlinson. - skomentował, a ja się uśmiechnęłam. Spojrzałam w kierunku boiska do koszykówki, gdzie był Niall, który w tym momencie patrzył na mnie z lekkim uśmiechem. - Mercy! - krzyknął Matt, a ja dopiero zorientowałam się, że rozpoczęliśmy grę. Odebrałam od niego piłkę i podałam do swojego brata, który wpakował piłkę do siatki. Szybkie 2:0 dla nas. Uśmiechnęłam się i zaczęliśmy grę od początku. Byłam przy piłce i, gdy miałam podać ją do zawodnika z naszej drużyny, zostałam sfaulowana. Boleśnie sfaulowana. Upadłam na murawę i przyłożyłam dłoń do bolącej kostki.
- Mercy, wszystko dobrze? - przy mnie pojawił się trener.
- Tak. - powiedziałam i skrzywiłam się. Usiadłam na murawie i pomasowałam bolące miejsce.
- Przepraszam, Mercy. - powiedział Josh, zawodnik, który mnie sfaulował.
- Nie szkodzi, to tylko gra. - uśmiechnęłam się do niego, a on pomógł mi wstać. Ruszyłam w stronę Louis'a kuśtykając, a brat Matt'a wykonał rzut wolny.
***
Mecz zakończył się wynikiem 3:3. Podziękowaliśmy za grę i ruszyliśmy w kierunku szkoły. Moja kostka jeszcze bolała. Skrzywiłam się i kuśtykając weszłam do szkoły. Znalazłam moich rodziców, więc podeszłam do nich i uśmiechnęłam się lekko.
- Jezus, Mercy, co Ci się stało? - mama jak zwykle zaczęła panikować.
- To nic takiego, mamo. Grałam w piłkę i Josh niechcący mnie sfaulował. - wytłumaczyłam.
- Wiesz, zawsze chciałam mieć córkę. - zaczęła.
- Przecież masz.- uśmiechnęłam się i rozłożyłam ramiona.
- Tak, ale chciałam córkę, która będzie uwielbiała chodzić w sukienkach, interesować się modą, chodzić ze mną na zakupy, oglądać komedie romantyczne. - powiedziała. - A co dostałam? Mercy Tomlinson, dziewczynę od trampek, potarganych spodni i piłki nożnej.
CZYTASZ
my new (fri)end||n.h. ✔
Random''- Mercy to nie tak! - krzyczał i próbował mnie zatrzymać. - A jak?! - odwróciłam się. - Chciałeś się mną zabawić? Zabawiłeś się, a teraz zostaw mnie w spokoju. - powiedziałam i ruszyłam przed siebie. - Nie rozumiesz?! Zakochałem się w Tobie! - krz...