10.

137 11 3
                                    


Penny

  Piątkowy wieczór to wszystko na co tak długo czekałam. Z szafy wyciągnęłam granatową, rozkloszowaną sukienkę oraz czarne szpilki. Po założeniu całego zestawu postanowiłam się pomalować. Prawie gotowa zaczęłam szukać jakiegoś naszyjnika. Dlaczego akurat teraz nic nie mogę znaleźć? Nagle zza ściany wyłonił się Harry ubrany w bordową koszulę, na której widoczne były białe groszki.

- To dla ciebie Penny- przekazał mi ładne pudełeczko. Mamy dzisiaj jakąś rocznicę? O mało co nie upuściłam prezentu od chłopaka. W środku znajdował się naszyjnik z zawieszką w kształcie samolotu. – 100 lat skarbie.

- Mam dzisiaj urodziny? Zapomniałam- zachichotałam zakładając prezent Hazzy na szyję.- Zapniesz?

- Zawszę- nie wiarygodne, że on pamiętał, a mi kompletnie wypadło z głowy. Po kilku minutach opuszczamy mieszkanie. Mój telefon wibruję informując o nowej wiadomości. Otwieram kopertówkę wyciągając iPhon'a.

Od Mama: 100 lat solenizantko! Może jutro się spotkamy? Nawet mama pamiętała.

Do Mama: Jasne, kawiarnia „Sweet Home" o czternastej.

  Zauważyłam ciekawski wzrok zielonookiego jednak to zignorowałam. Nie musi wiedzieć jakie relacje łączą mnie z mamą. W najbliższym czasie postaram się przekazać mu tą informację.

Parkujemy pod klubem Neon. Kolejka jak stąd do księżyca. Podobno cała reszta już siedzi w środku tylko my musimy się spóźnić. Harry jednak omija kolejkę podchodząc do ogromnego faceta. Matko Boska to jakiś goryl! Zauważam jak gromi go wzrokiem, a ten wpuszcza nas do środka. Mrużę oczy nie rozumiejąc zaistniałej sytuacji.

- Znasz go?

- To mój ochroniarz Penny. Nawet nie wiedziałem, że dorabia w wolnych chwilach- prycha kręcąc przy tym głową. Z daleka słyszę głośną muzykę. Dym papierosowy wdziera się do moich nozdrzy. Dziwne bywać w takich klubach, gdy połowę życia przesiedziałaś w bazie. Powoli zbliżaliśmy się do naszej loży. Harry zaprosił swoją koleżankę z pracy zapewniając, iż jest miłą osobą. Jak wiadomo ja chciałam przedstawić Harry'emu Calum'a. Tylko Emma z Lou postanowili dołączyć od tak. Nie wierzę, że znają się kilka dni. Od samego przyjazdu Tommo w ogóle nie widać w domu. Cały czas przesiaduję u dziewczyny. Zdarzają się sytuacje, gdy wraca lekko wstawiony o trzeciej nad ranem. Wtedy Harry krzyczy coś w stylu „ Louiś baluje z Em!". Po krótkiej chwili docieramy do naszej loży. Stoję osłupiała patrząc na tą samą blondynkę, która kilka dni temu zwyzywała mnie od szmat. Spoglądam cholernie zdziwiona w stronę Styles'a, który również wygląda na zszokowanego. Czym?!

- Harry?! Znaczy... trener?!- krzyczy Calum. To Harry jest jego trenerem?

- To ty- syczy znacząco tleniona blondynka. Nie wierzę, że to tak miła, urocza oraz taktowna Maddy. Przecież widać jak świeci sztucznymi cyckami w tej przykrótkiej kiecce. Zła zajmuję miejsce obok Lou, który z rozbawieniem obserwuję całą sytuację. Harry siada koło Emmy spoglądając na mnie z wyrzutem? No co znowu?! Skąd mogłam wiedzieć, że ten gówniarz z niewyparzoną gębą to Calum? Jednak mogłam przewidzieć, iż ta podkoloryzowana postać Maddy będzie tą szmatą z ulicy.

- Więc... wszyscy się znają?- zapytała po chwili Emma.

- Tak!- odkrzyknęliśmy chórem. Podeszła kelnerka zbierając dosyć spore zamówienie. Mam dziewiętnaste urodziny, potrzebuję czegoś naprawdę mocnego.

- To ode mnie i Lou- spoglądam zdziwiona na brunetkę. Czyli tylko ja nie pamiętałam? Bo nawet Calum zdążył powiedzieć krótkie Sto lat. Od suki Maddy nie będę oczekiwała takiego wielkiego czynu. Gdy zaglądam do papierowej torby nie mogę uwierzyć własnym oczom. Oboje kupili strasznie drogą torbę od Chanel. Nie wierzyłam, że pewnego dnia takie cudo będzie moje. Po podziękowaniu zakochanej parzę przybyła kelnerka niosąc nasze drinki. Złapałam swój upijając dosyć sporego łyka. Spotkanie z Maddy na trzeźwo nie przejdzie. Wszystko zaczęło rozkręcać się w swoim tępię. Calum poprosił mnie do tańca, a ja mogłam zauważyć nutkę rozdrażnienia w palącym wzroku Harry'ego. Zignorowałam je natychmiast postanawiając dobrze się bawić. Nie wiem czy zrobił to specjalnie, ale po dwóch minutach wszedł na parkiet z pustą blondynką. Myślałam, że te puste dziunie to takie stereotypy. Jednak Maddy pokazuję całą prawdę. Skakałam do muzyki wykrzykując słowa piosenki. Nie miałam zamiaru zmarnować dzisiejszego dnia. To pierwsze takie urodziny poza bazą. Może właśnie dlatego zapomniałam? Nigdy nie lubiłam obchodzić tego dnia chociaż by z tego względu, że ludzie mieli to w dupie. Czasami przychodził Liam podając mi babeczkę ze świeczką. Co mi po tym kiedy ja chciałam usłyszeć piosenkę od ojca? Z zamyślenia wyrwał mnie znajomy głos. Malinowe usta zaczęły sunąć po mojej szyi wyznaczając sobie nowy szlak. Odchyliłam delikatnie głowę dając chłopakowi większy dostęp. Zamruczałam kiedy zassał skórę. Już nawet nie interesowało mnie, że jest tutaj tak wiele osób. Ludzie z klubu mogą sobie oceniać. Sami nie lepiej kończą.

- Jesteś zazdrosna o Maddy?

- Może bardziej zła na tą sukę- prychnęłam. Dłonie Harry'ego zjechały w dół. Kciukami zaczął zataczać kółka na moich biodrach.- A ty? Jesteś zazdrosny o Calum'a?

- Gówniarz ma niewyparzoną gębę. Nie podoba mi się jego spojrzenie.

- Wiesz przecież, że jestem tylko i wyłącznie twoja.

- A ja twój- po tym złączył nasze usta. Przez resztę czasu próbowaliśmy tańczyć. Jednak szybko odkryliśmy, że w swoim towarzystwie jedyne co potrafimy to całowanie. Najgorsze było kiedy wróciliśmy do stolika. Tam Harry zamówił kolejnego drinka, kolejnego i tak w kółko. Siedział pół świadom swoich czynów. Na początku opowiadał suche żarty. Tylko pijane chłopaki non stop wybuchały głośnym śmiechem na jakieś puk, puk. Spojrzałam w stronę Emmy, która była cholernie poirytowana. Tylko Maddy jak na pustaka przystało udawała zainteresowaną. Co więcej postanowiła dołączyć swój rechot. Okropne przeżycie. Nikomu nie życzę słuchania jej głosu. Złapałam Emmę za rękę, po czym pociągnęłam nas w stronę łazienki. Musiałam 'upudrować nosek'. Stojąc pod umywalkami odetchnęłam z ulgą.

- Co myślisz o tej pindzie?- walnęłam prosto z mostu nie owijając w bawełnę.

- Nienawidzę jej. Kiedy ciebie nie było to dostawiała się do Lou!

- Jak pomiędzy wami?

- Może coś z tego wyjdzie- zachichotała. Po krótkim obrabianiu dupy Maddy opuściłyśmy łazienkę. Będąc niedaleko stolika zauważyłam, że Harry patrzy na mnie pożądliwie. Poruszyłam brwiami próbując wyglądać poważnie. Nagle ktoś klepnął mnie w tyłek. Spojrzałam do tyłu i bez zastanowienia uderzyłam nieznajomego. Chłopak od razu chciał oddać jednak po chwili stanął koło mnie Styles. Przestraszony uciekł w poskokach, gdzie pieprz rośnie. Wzięłam głęboki wdech wiedząc jakie wyzwanie muszę podjąć. Uspokojenie Harry'ego nie należy do najłatwiejszych czynności.

Odwróciłam się do chłopaka, którego oczy przybrały wielkości spodków. Bicie jego serca przebijało muzykę. Możliwe, że po prostu jestem zwyczajnie pijana i majaczę. Złapałam go za rękę ciągnąc na dwór. Mam ochotę na seks, nic tego nie zmieni. To będzie mój drugi urodzinowy prezent od tego idioty.



Starry Road 2 ||H.S|| [Zakończone]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz