4.

167 9 1
                                    

                  

Harry

Przekroczyłem próg obskurnego budynku. Ochroniarz nawet na mnie nie spojrzał. Po ostatniej akcji stał się potulny jak baranek. Nie chcąc tracić tutaj czasu zacząłem wspinaczkę po schodach. Załatwię to co mam załatwić i uciekam. 

Otworzyłem drzwi swojego biura. Stewart siedział standardowo z papierosem w buzi. Wypuścił dym w tym samym momencie co ja usiadłem na kanapie. Odgarnąłem włosy z twarzy czekając, aż powie po co mnie wezwał. Tak na marginesie, muszę pamiętać aby w najbliższym czasie zawitać u fryzjera.

- Powiedziałeś, że Steven nie żyje.

- Bo nie żyje?

- Ktoś się dowiedział i zaczął rozpowiadać...

- Co kurwa?!- wstałem z kanapy. Jeżeli gang, który mamy załatwić dowie się o śmierci Steven'a ucieknie. Zależy mi na dyskrecji do kurwy nędzy. Tak wiele wymagam ?

- Spokojnie... Wiesz co jeszcze usłyszałem?- chłopak zachichotał gasząc papierosa. Zmarszczyłem brwi nie wiedząc o co może mu chodzić. Ja pierdole, nienawidzę owijania w bawełnę. Albo coś mówisz albo wypierdalaj i mnie nie denerwuj. Aktualnie najbardziej chcę obejmować swoją dziewczynę, ostatecznie pieprzyć tak mocno, że zobaczy gwiazdki. – Podobno Steven miał córcię.  

- Co?- przestałem oddychać. Tylko nie Penny, niech jej w to nie wciągają. Zacisnąłem ręce w pięści czując wielką chęć bronienia tego co dla mnie najważniejsze. Nikt jej nie skrzywdzi, nikt jej nie dostanie i koniec. 

- Gdybyśmy ją tylko jakkolwiek znali... moglibyśmy tak wiele pozyskać dzięki jej osobie. 

- Skończ pierdolić, pewnie zginęła w tej pieprzonej bazie- wypaliłem cholernie zły. Stewart wzruszył ramionami, po czym oznajmił iż to wszystko. Wręczył jeszcze kilka papierów do wypełniania i wyszedł. Usiadłem za biurkiem próbując uporządkować ten syf. Chciałbym jak najszybciej skończyć uzupełniać to gówno jednak w głowie mam nadal słowa chłopaka. Nie mogą dowiedzieć się o istnieniu Penny. Przecież ją do cholery będą torturować, a w najgorszym przypadku zabiją. Dlaczego oboje jesteśmy tak pojebani?

Penny

Obudził mnie dźwięk przekręcanego zamka. Zamrugałam kilkukrotnie oczami zanim wróciłam do rzeczywistości. Zegarek wskazywał pierwszą rano. Skąd on wraca o tej porze? Przetarłam oczy wstając z kanapy. Chłopak miał podkrążone oczy, wyglądał na bardzo zmęczonego. Momentalnie zrobiło mi się go szkoda. Cała ta jego papierkowa robota związana ze sprawami gangu. Załatwienie broni, przydzielenie ludzi, zlokalizowanie niebezpiecznego gangu. Cieszę się, iż pracuję w zwyczajnej kawiarni, gdzie nikt mnie nie wezwie w środku nocy aby załatwić problem. Lecz i niebawem loczek będzie miał zwyczajną pracę. Wstałam podchodząc do mojego zmęczonego chłopaka. Ujęłam jego twarz w dłonie składając szybki pocałunek na spierzchniętych wargach. Następnie najzwyczajniej w świecie mocno go przytuliłam.

- Za co to?

- Za to, że jesteś- ziewnęłam. Styles wziął mnie na ręce niosąc prosto do sypialni. Usypiałam w tych ramionach czując bezpieczeństwo. Zostałam delikatnie ułożona na łóżko. Szybko wtuliłam głowę w poduszkę. Nie musiałam długo czekać, aż obok pojawi się Harry, który przyciągnie mnie do swojego torsu.

- Zawsze będę. Ochronię cię Pen- to ostatnie słowa jakie usłyszałam zanim usnęłam.

***

Niedziela, ranek, koniec tygodnia. To jednocześnie najlepszy jak i najgorszy dzień każdego człowieka. Jęknęłam chowając głowę w zagłębieniu szyi Styles'a. Ten nawet nie zareagował. Spał smacznie co według mnie było urocze. Jego ręka ciasno oplatała mnie w pasie. Musi być naprawdę zmęczony. Przymknęłam oczy wsłuchując się w ciszę. Oddech Harry'ego owiewał moją skórę przez co poczułam ciarki.  Kocham czuć, że jest tutaj ze mną. Nie mogę opisać uczucia, które właśnie czuje. Moje serce dziwnie ściska i zaczyna bić szybciej. Mam ochotę nie opuszczać jego ramion do końca życia. Nagle czuje, że chłopak kładzie podbródek na mojej głowie. Oplatam rękę wokół jego tali próbując, gdzieś zniknąć. Nie chcę opuszczać łóżka. Bo to naprawdę ostatnia czynność na jaką mam ochotę. 

- Penny? Która godzina?- zapytał tym swoim zachrypniętym głosem. Jęknęłam sięgając po telefon.

- Dziesiąta- spojrzałam na chłopaka. Był cholernie zmęczony. Przeczesałam palcami cudowne włosy loczka.- Idź spać Harry, a ja pójdę po coś do sklepu i wrócę tutaj.

- Na pewno mogę?

- Tak- pocałowałam go czule w usta, po czym szybko wyskoczyłam z łóżka. Po wzięciu szybkiego prysznica oraz umyciu zębów podeszłam do szafy. Spojrzałam na łóżko, gdzie spał smacznie Harry. Wyciągnęłam bordowy sweter, czarne dżinsy oraz czarny płaszczyk. Ubrałam naszykowane ciuchy, po czym chwyciłam torbę i opuściłam mieszkanie. W drodze do sklepu kilkukrotnie przyłapałam jakiś typków patrzących na mnie zalotnie. Przykro mi, ale mam najwspanialszego chłopaka świata. Zrobiłam niewielkie zakupy biorąc to co potrzebne. Teraz marzyłam tylko o kubku czekolady, tostach i łóżku z dodatkiem. Przechodząc obok siłowni spojrzałam na ogłoszenie. Szukają trenera. Przecież Harry idealnie nadaje się do takiego czegoś! Dużo ćwiczył, ma jakieś pojęcie o takich rzeczach. Dowidzi do cholery gangiem, więc bycie trenerem nie może mu sprawić trudności! Zerwałam karteczkę z numerem telefonu. Ciekawe czy będzie szczęśliwy. Oczywiście nie musi tam pracować, ale chciałabym by znalazł sobie normalną pracę. Ta, aktualna zabija go od środka. Człowiek potrzebuje snu oraz odpoczynku.

Weszłam do klatki jednak los chciał, że z siatki musiały wypaść moje zakupy. Przeklęłam pod nosem zbierając puszki, owoce oraz pieczywo.  Gdy podniosłam głowę napotkałam brązowe tęczówki. Chłopak był o kilka lat starszy. Wyglądał na mulata bądź Azjatę. Nie ważne... Jego brązowe włosy ułożone były w stylistyczny nieład. Kucnął i zaczął pomagać zbierać mi produkty. 

- Jak masz na imię?- zapytał z uśmiechem na ustach.

- Nie wiem czy powinnam mówić nieznajomemu- zachichotałam widząc jego speszona minę.

- Jestem Calum- podał mi jabłko. Założyłam kosmyk włosów za ucho. Cholera jest gorący, ale ja już kogoś mam i nie mam zamiaru go opuszczać chociażby dla takiego słodziaka.

- Penny. Mieszkasz tutaj?- wstałam z produktami upchanymi do torby.

- Nie, byłem u kolegi. Dałabyś mi swój numer? Spokojnie, nie jestem zboczeńcem.

- No ja nie wiem Calum- oboje zaczęliśmy chichotać. Wymieniłam się z chłopakiem numerami telefonów. Potem oboje rozeszliśmy się w swoje strony. Gdy weszłam do domu zastałam loczka wychodzącego z łazienki. Posłałam mu promienny uśmiech. Wyglądał o niebo lepiej. Dodatkowa godzina snu potrafi zdziałać cuda. Ruszyłam do kuchni by rozpakować zakupy. Wtedy przypomniałam sobie o ogłoszeniu. Przegrzebałam kieszenie w końcu odnajdując niewielką karteczkę. Do pomieszczenia wszedł Styles. Chwycił jabłko, a ja wyciągnęłam w jego stronę papierek.

- Co to?

- Twoja 'może' przyszła praca- zrobiłam palcami cudzysłów. Loczek spojrzał na kartkę czytając z dokładnością każde słowo.

- Trener?

- To tylko propozycja.

- Nie, jest dobrze. Zadzwonię tam jutro, a teraz chciałbym poćwiczyć coś  z tobą- mruknął zalotnie odkładając jabłko.

Nie wiem jak to się stało, ale skończyliśmy nadzy w sypialni. Chyba muszę ograniczyć ten nasz seks. Chociaż w sumie, obojgu nam służy. Cieszę się, iż Harry wreszcie myśli racjonalnie. To bardzo miłe z jego strony. Wreszcie czuję, że mogę mu zaufać w stu procentach.

LUDZISKA! Zapraszam serdecznie na ff o Liam'ie ,,KIK" pisane po ang... Już się nie mogę doczekać, aż wrócę do PL :) Pozdrawiam xxx

Starry Road 2 ||H.S|| [Zakończone]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz