Był, to lis, zwykły lis.
- A, ty skąd go wzięłaś? - zapytał Minho.
- A skąd wychodzę tłumoku.
- Jak, go złapałaś? - zapytałam
- Rękami, i to ona nazwałam ja Marchewa - Minho wybuchł śmiechem. Wkurzona spróbowała nadepnąć mu na nogę ale Minho, bardziej głośniej zaśmiał się.
- Buty z blacha, nic nie zrobisz własnym ciałkiem.
- Na pewno?
- Co na pewno?-zapytał zdziwiony, na odpowiedz mnie było długo czekać, Scarlett obrazu kopnęła chłopaka tam gdzie nie wolno, zgiął się w pół.
- Tu nie masz ochraniaczy??!?!! A powinieneś. No dobrze Marchewa idziemy – powiedziała do zwierzęcia- Caro chodź, damy mu jeść.
- Myślałam, że to kobieta.
- Jej!
- Zaraz przyjdę- podeszłam do chłopaka.
- Minho wszystko w porządku?
- Jak na razie, średnio.
- Wszystko na miejscu?
- Nie wiem, sprawdzę- powiedział śmiejąc się.
- I co wszystko na miejscu?
-Myślę, ze tak. Po chwili się wyprostował- jak przeztwoją siostrę, nie będę miał dzieci to ją zabije!- powiedział w 100 % poważnie.
- Ogay.
Powoli, ale jakoś doszliśmy to kuchni Patelniaka, wszedł tam Minho, ja zostałam na zewnątrz, usiadłam na ławce, każde słowo z kuchni dało sie słyszeć.
- Patelniak, daj lód- powiedział Minho.
- Po, co Ci?- zapytał kucharz, obojętnie.
- Stary, awaria, no daj nie, bądź fuj!
- Dobra.- usłyszałam otwierający się zamrażalnik, potem zamykający się.
- Dziękować!- potem usłyszałam, dźwięk opadającego ciała na narożnik.
- Czemu ty ściągasz spodnie w kuchni!??!! - zakrzyczał przerażony Patelniak.
- Weteran, dostał w jajka, i boli, boli.
- Od, kobity?
- Tak, bez bicia się przyznaję.
- Ta, twoja czy Scar... coś tam?- twoja, co ja jestem.... rzeczą!??!!
- Scarlett.
- Ogay, tylko nic tu nie dotykaj, i nie przeszkadzaj, aaa nikt się nie dowie.
- Dzięki, Patelniak. Po tym ulotniłam się do Bazy, po drodze zaczepił mnie blondyn.
- Hej, możesz tego cholernego zwierzaka, od twej koleżanki jakoś wyałtować?
- Jasne,a jedno pytanie.
- Słucham?- powiedział uśmiechnięty.
- Jak masz....
- Newt, miłego dnia- powiedział idąc w swoją stronę. Weszłam do Bazy na środku salonu siedziała po turecku Scarlett z lisem.
- Hej.
- Hej, przekupili Cię, by wykopać Marchewę?
- Hmmm, nie- skłamałam.
- To fajnie.
- Czemu skopałaś, biednego Minho, nic nie zrobił?
- Użalasz się, nad tym idiotą.- powiedziała głaszcząc po głowie, siedzącego przed nią zwierzaka.
- Nie, jest idiotą, bardzo fajny, poukładany facecik.
- Zakochana.
- Chyba,ty.
- Ta, ta, jeśli chcesz, żebym zabrała Marchewę, to proszę- powiedziała oburzona po czym wzięła lisa na ręce i wyszła na zewnątrz zostawiając mnie samą, usiadłam na kanapie, myślałam, Scarlett ma na mnie ewidentnie focha, za to, że zostałam z Minho, a nie poszłam z nią. Co zrobić? Wracać, zostać?
CZYTASZ
Chcemy być wolni! / "Więzień labiryntu"
FanfictionCaroline główna bohaterka sama na własnej skórze dowie się co oznacza labirynt, dowie się, że jest ich więcej, muszą oni złączyć siły by stawić czoło DRESZCZ'owi!