Siedziałam na kanapie dosyć długo, rozmyślałam za i przeciw w sumie to wychodziło po równo, spojrzałam za okno, było ciemno, aż dziwne bo jeszcze moment temu przechadzałam się z Minho i ..... pokłóciłam się z Scarlett, patrzyłam na bez chmurne niebo, gdy nagle ktoś dotknął mojego ramienia aż podskoczyłam ze strachu, obróciłam gwałtownie głowę kto tam stał: Minho
- Przepraszam, najmocniej- powiedział szczerze.
- Nic się nie stało, prucz tego ze dostałam ataku serca, a tak to spoko.
- Widziałam twoja oburzona koleżankę, siedzącą na ławce i gadającą do lisa, czy coś się stało?
- Pokłóciliśmy się.
- Współczuje, mogę? - zapytał wskazując na kanapę.
- Jasne- usiadł obok.
- Nie jestem dobry w rozmowach na temat pogodzenia się ale zapytam o co poszło?
- Szczerość za szczerość?
- Jasne.
- O Ciebie- Minho zaniemówił, po czym zapytał.
- O to przy lesie?
- Tak o to.
- Ty byc po mojej a ona po swojej ?
- Dokładnie
- Miło z twojej strony- pow uśmiechnięty
- Proszę- powiedział
- NO, to może się w końcu uśmiechniesz, bo tak to zamieniasz ten pokój w krainę lodu.
- Może być.
- Ale nie chce zamarznąć.
- Trudno- powiedziałam śmiejąc się.
- Udało mis się.
- Przyznaje tak.
- Zbliża się wieczór jutro nasz 1 wspólny zwiad...
- Co sugerujesz?- zapytałam patrząc na niego.
- Pójść spać, wstajemy 5 : 00.
- Racja.
- A ty co myślałaś?
- To, co ty
- Ogay, na razie, i nie smuć się więcje strasznie w tedy wyglądasz- powiedział wychodząc.
Poszłam do góry schodami, strasznymi schodami, weszłam jako 1 do pokoju sciągłam buty i walłam się na materac, szybko zasnęłam, rano obudziły mnie promienie słońca, z niechęcią wstałam i pomaszerowałam na polane przed wrotami, rosićągałam się, Minho nie było, dopiero o 5:45 ruszył swój zacny tyłek pod wrota
- Co tak długo?
- Zaspałem miał mnie Newt obudzić ale mu się nie udało- powiedział.
- To co za 15 idziemy?
- Biegniemy?
- Oczywiście. po 16 min wbiegliśmy do labiryntu, lewo prawo prosto lewo itd, gdy biegliśmy Minho kątem oka na mnie spoglądał, kiedy na niego spojrzałam szybko odwrócił wzrok.
- Co jest?
- Nic, nic.... biegnijmy- powiedział uśmiechnięty. w połowie zrobiliśmy przerwę. Usiedliśmy na ziemi. Otworzyliśmy pudełka na śniadanie, wyciągaliśmy kanapki i zaczęliśmy rozmowę.
- Z kim biegasz na co dzień?
- Normalnie z Dylanem, a Scarlett to dwa razy w tygodniu.
- A wasz dowódźca to?
- Curtis, chłopak prawie taki sam jak wasz Alby.
- Z wyglądu czy z charakteru?
- Z wyglądu, a z charakteru to nie wiem, bo nie znam waszego Comendatoro.
Minho wybuchł śmiechem.
- Czy ja coś źle powiedziałam?
- Coma.... Comandoro- powiedział, dalej się śmiejąc. Po kilku minutach, kiedy Minho się uspokoił, ubraliśmy plecaki i dalej pobiegliśmy. Spotkaliśmy jednego Bóldorzece. Chłopak gwałtownie się zatrzymał. Dopiero, gdy się oddalił, Minho ruchem ręki wskazał, żeby biec dalej. Z każdą minutą Azjata wydawał się coraz ładniejszy. Myślałam o Curtisie.
- O czym myślisz?
- O ludziach w Strefie E- skłamałam.
CZYTASZ
Chcemy być wolni! / "Więzień labiryntu"
FanficCaroline główna bohaterka sama na własnej skórze dowie się co oznacza labirynt, dowie się, że jest ich więcej, muszą oni złączyć siły by stawić czoło DRESZCZ'owi!