Rozdział II

411 27 3
                                    

Po dłuższej chwili ciszy, Azjata odpowiedział:

- To jest Strefa "A". 

Spojrzałam na zegarek, była 15: 55, za chwilę zamykają się wrota, trzeba tu przeczekać.

- Zostajecie - ogłosił Czarnoskóry. - Będziecie spać w Bazie, Minho zaprowadź je. - Azjata kiwnął głową, ruszyliśmy przez dziedziniec. Miejsce dymiło pracą, każdy z chłopaków coś robił nie było takiego co by siedział. Gdy przechodziliśmy obok nich słyszałam szepty i tysiące oczu patrzących na mnie. No co jest dziewczyny nie widzieliście?!!?  W końcu doszliśmy do Bazy, wielki budynek, co dodać więcej hmmmmmm.... zamieszkały przez stado brykających małpiszonów. Dla nie wtajemniczonych: chłopaków. Azjata otworzył drzwi wpuścił nas pierwsze. DŻENTELMEN!!!   Mało takich jak się mieszka w strefie z samymi babami! To jest męczące jedna to, chce druga nie jak dzieci! 

- Do góry schodami i w prawo- ogłosił Azjata.

Schody skrzypiały jak miałyby się zawalić za moment, ale jakoś wy-człapałyśmy się, jak powiedział Minho w prawo, otworzyłyśmy drzwi, zobaczyła pokój z jednym łóżkiem i 2 materacami, jakby tylko czekały na nas. 

- To która gdzie śpi?- zapytała Scarlett.

- Wybieraj.

- Będę wredna i biorę łóżko- po czym usiadła na nim.- Jedno pytanie czy ktoś tu spał? 

- Tak, wszyscy ludzie, których widziałaś na polu. - odpowiedział Minho.

- A nikt tu no wiesz?

-Co?

-Nikt się w nocy nie zlał, obrzygał ściany?- zapytała Scarlett.

-Raz, Patelniak, hheeh po imprezie.




Chcemy być wolni! / "Więzień labiryntu"Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz