Rozdział VIII

264 23 4
                                    


- Czym się przejmujesz?- zapytał po czym przeszedł w marsz- teraz jesteście z nami

- Tak, ale...

- Nie, żadnych ale...- powiedział obejmując mnie ramieniem. Z chęcią mogłam go kopnąć i podejść do Wrót i wrócić do Curtis'a. ALe gest Azjaty był miły.

- Może, masz rację.

- Ja zawsze mam rację!- powiedział uśmiechnięty.

- To czemu nie jesteś Dowódzcą, tylko Zwiadowcą?

- Bo, Zwiadowca musi być mądry, sprytny, szybki... ładny- to dodał szeptem- Jak Ty i ja.

- A Dowódzca?

- Głupi, nic nie umie zrobić, prócz wszystkich wywalać po kątach.

- Nadałbyś się- powiedziałam, kując w bok palcem, Minho, na co odskoczył.

- Ja!- zakrzyczał, niby obrażony- Idź, dalej sama ja zostaje- dodał krzyżując ręce na piersiach.

- Ogay- ruszyłam w stronę dalszej drogi.

- Czy, Ty chcesz mnie tu zostawić?

- Tak.

- Ogay- obrócił się plecami.

Przeszłam za ścianę tak, by Minho mnie nie widział i zakrzyczałam:

 - O NIE RATUNKU BÓLDO....

Wtedy w ekspresowym tempie Minho wybiegł w obszar w którym się znajdowałam. Siedziałam przy ścianie z kolanami przy piersiach z opuszczoną głową, trzęsłam się ze śmiechu, a z perspektywy Minho wyglądało pewnie jak ze strachu. Minho klęknął przy mnie jedną ręką objął moje plecy.

- Spokojnie, co się stało?- szepnął. Nie odpowiedziałam zbyt się z tego śmiałam.

- No, już- powiedział spokojnie, gładząc moje plecy ręką.

- Minho?

- Tak?

- Przepraszam, Cię- podniosłam głowę- ale to było na jaja.

- Co? A jak? O Ty!- powiedział uśmiechnięty.  

- Chciałam, zobaczyć twoją reakcję.

- To już znasz.

- To biegniemy dalej? Minho pomógł mi wstać, choć sama mogłabym to zrobić, ale skorzystałam z jego oferty. Zdążyliśmy ledwo że ledwo.

- Dziękuje, za udany zwiad - powiedział Minho.

- Ja również.

Wtedy do nas przyszedł Newt ze ścierą przytrzymującą ręka do czoła.

- Hej- powiedział.

- Hej - odpowiedzieliśmy jednocześnie.

- Co wy tacy radośni?- zapytał patrząc to na mnie to na Minho.

- Biegiem- odpowiedział szybko Minho.

- Na pewno, nie robiliście..tego... no... ? 

- Newt, w labiryncie?

- No, stary nie wiem, może? Nie, chce przed wcześnie zostać wujkiem- hmhm się porobiło.

- Dobra, co Ci się stało w czółko? 

- Rypła mnie cholera, Scarlett dechą! 

- Specjalnie, to nie ładnie- powiedział Minho uśmiechnięty.

- Zagadał ją, ktoś potem, ktoś zawołał i bumm, dostałem ja!

- Dobra, chodźmy do pokoju Map, a ty do domu- powiedział do Newt'a.

Poszłam z Minho do pokoju Map. Gdy rysowałam sektor 8, Minho patrzył przez moje ramię komentując: Genialne,ale tu- wziął moją rękę w swoją i zaczął rysować kolejną ścianę, śmiałam się, bo ściana była tak krzywa, że ktoś pomyśli, że 8 się zmieniła.

- I widzisz jak Ci dobrze idzie?- podsumował Minho. Dalej rysując moją ręką.

- Chyba Tobie.

- Może, nam?- spytał szeptem Minho.

- Nie, było u was nigdy dziewczyn?

- Tak, jesteś pierwsza.Rozumiem, on chce się zaprzyjaźnić, bo ma dość chłopaków, a może coś więcej?

- Więc, panie artysto, będzie 8?

- Oczywiście- odpowiedział puszczając moją rękę, zabierając kartkę.

- To możemy się ulotnić?

- Tak, śpicie w Bazie dalej?

- Tak, a co?

- Chciałem, się upewnić, że jesteś bezpieczna... yyyy jesteście.

- Ogay- kiedy wychodziłam Minho zaczepił mnie.

- To, ja Cię odprowadzę- powiedział zamykając pokój. Szliśmy obok siebie, trochę rozmawiając. Dotarliśmy do celu.

- Do jutra, przyjdę rano.

- Dobrze Comandore- powiedziałam uśmiechnięta, Minho zasalutował i ruszył w kierunku dziedzińca. 

Otworzyłam drzwi od bazy i ruszyłam schodami do góry. Po dziesięciu minutach wyszłam na taras. Było późno, Scarlett weszła do Bazy z Marchewą, a ja za nią po cichu. Kiedy była na schodach przestraszyłam ją, na co zareagowała, dostałam w ramię małą piąstką.

- Za co?

- Za, to, że mnie straszysz!

Weszłyśmy do pokoju, usiadłam na materacu.

- Co ty taka szczęśliwa? - Zapytałam Scarlett.

- Nic, tak po prostu.- trzymała w ręku kartkę.

- Kartkę masz od Minuśka? Spojrzała na mnie jak na ducha.

- Cooooooo?

- Powiedziałaś Minuska?

- Nie, Minho- powiedziałam zakłopotana.

- Oooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooo MINHO I CAROLINE. ZAKOCHANA PARA!- zakrzyczała Scarlett.

- Weź, przestań obudzisz chłopaków.

- Twojego, też!!!!!

- Chcesz, żyć?- zapytałam wyciągając nóż z kieszeni. Zamilkła. Kiwłam głową, włożyłam nóż na swoje miejsce. Walłam się na łóżko i obróciłam się przodem do ściany, lecz Scarlett znów zaczeła krzyczeć, dobra już niech się drze. Wtedy do pokoju wpadł sama nw kto, bo zamknęłam oczy.

- Cicho, wszystkich obudzicie! - Minho 100% on.

- To, ty Caro. Daje głowe uciąć, że wtedy spojrzał w moim kierunku.

- Zaraz wracam- pow. zostawiając drzwi otwarte. Usłyszałam kroki na dół potem na górę. 

- Po co Ci koc? Chcesz, tu nocować?

- Ta, z Tobą napewnno.

- To, po co?- przerwała, uświadomiłam sobie, wtedy że Minho ukląkł obok mnie,powoli rozłożył koc i przykrył mnie nim , gdy poprawiał koc przy mojej szyji nachylił się i szepnął:

-Dobranoc, słonko- po czym wstał.

- Na razie- powiedział do Scarlett.




Chcemy być wolni! / "Więzień labiryntu"Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz