Rozdział XI

194 11 4
                                    


- Hej- przywitaliśmy ich równo z Minho.

- Widzę, że się lubicie, nawet bardzo. Ale, to nie oznacza, że nie bierzecie udziału w robocie- powiedział wściekły Alby.

- Jeden dzień, chłopie- olśnił go Minho.

- Jeden! Przecież, mogło się coś zmienić, a ty z tą głupią babą spędzałeś czas!-gdy to usłyszałam zrobiłam wciekłą minę miałam już coś powiedzieć, ale Minho mnie wyręczył.

- Co?!!!? Coś ty powiedziałeś?!- krzyknął wstając Minho w mojej obronie. I co Alby? Wspominamy chłopak, również wstał.

- Zawrzyj twarzostan!- zakrzyczał Alby.

- Sam, zawrzyj twarzostan- powiedział po czym pięścią uderzył Alby'ego, w twarz. - i nigdy więcej niech nie usłyszę jak Caro nazywasz źle!- Alby z zakrwawioną gębą krzyknął:

- Ty i twoja dziewucha, nie biegacie razem, nie gadacie i nie migdalicie się, gdy ktoś mi pow. że złamaliście zasadę, włożę was do ciapy!

- Weś się czepnij, ty nie rozumiesz naszej miłości- powiedział kładąc na moje ramię rękę dodało mi to otuchy, a ja głupia chciałam Curtis'a.

- Minho, wiesz...- zaczął Newt.

- Nie wiesz! Nie będę rozwalać związku!- krzyczał Minho cały czerwony. Splotłam jego palce z moimi, żeby i jemu dodać otuchy.

- Minho zrozum, że chcemy jak najlepiej- Minho nie wytrzymał ściągnął buta i z całej siły walnął nim w twarz Net'a, na co on upadł na ziemię.

-TY TEŻ CHCESZ?- zapytał krzycząc Alby'ego.

- Nie dzięki, ale jeśli Was zobaczę razem wrzucę do labiryntu!- odkrzyknął Alby.

- Tylko, spróbuj!- zakrzyczał Minho, odrzucając stół na drugi koniec jadalni i rzucając się z pięściami na Alby'ego. Upadli na ziemię cały czas liczyłam na Minho, tak też się stało wygrał Minho. Podszedł do mnie kulejąc, na twarzy był lekko poobijany.

- Wszystko w porządku?- zapytał opiekuńczo.

- Tak, chodźmy z stąd- odpowiedziałam.

- Oczywiście- objął mnie ramieniem i ruszyliśmy do domu Minho. Weszliśmy do poprzedniego pokoju. Usiadłam na łóżku.

- Czemu oni Nam to robią?- zapytałam.

- Nie wiem, naprawdę- usiadł obok mnie.

- Było, tak pięknie- powiedziałam prawie płacząc.

- Już, ciiii, już- objął mnie znów Minho.

- Minho...- wtuliłam się w niego.

- Już, nie płacz, będzie dobrze- mówił.

- No, dobra oglądnę te twoje obrażenia.

- Nic, wielkiego tylko parę siniaków.- rzeczywiście.

- A z nogą? - zapytałam troskliwie.

- Boli, ale przeżyję- powiedział zmuszając się do uśmiechu.

- Czekaj- podciągam mu nogawkę od spodni, i przyjrzałam się nodze, która poniżej kolana, aż do kostki, była mocno czerwona.

- Minho, trzeba iść z tym do Jeffa- ogłosiłam.

- Nie, nie ma mowy- dotknęłam jego nogi na co zasyczał, nie mógł tego zatuszować.

- Minho, idę po Jeff'a- powiedziałam wstając.

- Nie, pójdziemy- Wstał. Pomogłam mu dojść do lecznicy, był tam wspominamy Jeff.

- Hej- powiedział uśmiechnięty.

- Hej, możesz pomóc Minho?- zapytałam.

- Oczywiście- obejrzał jego nogę i stwierdził.






Chcemy być wolni! / "Więzień labiryntu"Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz