Ostatnia noc w Strefie, zaplanowałem jedną rzecz, którą muszę tutaj w tym miejscu, dziś zrobić. Wybiła 12:00, Caro wróciła do mieszkanka z pola, mało kiedy z tond wychodzę, nie chce ich widzieć. Zostało ok. trzech godzin i wyruszamy. Zgasiłem światło.
- Co ty głupku robisz?!?!- zapytała przerażona Caro. Podszedłem do niej, objąłem w pasie, złączyłem nasze usta- czego oczekujesz?
- Niczego...
- Musiałam Cię nie znać- zaśmiała się łącząc dalej nasze usta, zaczęła rozpinać mi koszulę, parę chwil później nasze ubrania były pozrzucane wszędzie, a potem była czysta przyjemność za zamkniętymi drzwiami sypialni.
15:00
Dzień 24 tutaj w Strefie, czas się wynieść, spakowałam do plecaka najważniejsze rzeczy, Minho jeszcze chrapał. Planowałam jak się tam dostać, kiedy już nikogo nie było na polu razem z Minho wyruszyliśmy w stronę Wrót, ostatni raz spojrzeliśmy na Strefę.
- Czyli ruszamy?- zapytał Minho, kiwnęłam głową. Wbiegliśmy. Biegliśmy na wyczucie, w końcu za 6 razem znaleźliśmy drogę prowadzącą do mojego domu. Wybiegliśmy z labiryntu prosto do celu. Wszystkie oczy były skierowane na nas. Nikt nie drgnął, co oni mnie nie poznają?
&Minho&
Ci wszyscy debile na nas się gapili, ja nie mogę, miałem tego dość.
- Co stoicie, co jej nie poznajecie?!!?- wskazałem na Caro- to jest Caroline!- Wszystkich jakby olśniło.
- Caro?- usłysząłem szept- leć po Curtisa!- po kogo? Objąłem lewym ramieniem Caro.
- Wszystko ok?- zapytałem szeptem. Skinęła głową- no to się nie martw, wszystko będzie dobrze- pocałowałem ją w bok czoła, uśmiechnęła się. Podszedł do nas jakiś Afroamerykanin. Skrzyżowałem ręce na piersiach.
- Caro, wróciłaś!- zakrzyczał po czym ją objął. Ona stała jak wryta- nie zmieniłaś się, w końcu, już miałem skreślać twe imię,a...- spojrzał na mnie- a ten , to po co?
CZYTASZ
Chcemy być wolni! / "Więzień labiryntu"
FanficCaroline główna bohaterka sama na własnej skórze dowie się co oznacza labirynt, dowie się, że jest ich więcej, muszą oni złączyć siły by stawić czoło DRESZCZ'owi!