Rozdział XIV

162 11 7
                                    

Wybiła 20 ruszyłam do bazy. Walłam się na łóżko. Jutro miały być zwiady ze Scarlett, nie wiem co z tego będzie. Rano, jak co dzień obudziłam się, z niechęcią poszłam, pod Wrota.Czekała już tam osoba, która potraktowała mnie strzałkami! Bez słowa wbiegłyśmy do labiryntu. W połowie drogi rozdzieliłyśmy się. Ja pobiegłam w swoją stronę, Sektor 6. W pewnym momencie wpadł na mnie Bóldorzerca, no więc trzeba uciekać, za zakrętu wybiegł kolejny, z bluszczu kolejnych dwóch. Pomyślałam: "Jaja sobie robicie?". Walczyłam z nimi dopóki jeden z nich mnie użądlił, potem kolejny i upadłam na ziemię. Bóldożercy zaczęli się oddalać. Straciłam przytomność.

& MINHO&

Usłyszałem krzyk Caro, puściłem się biegiem przez Sektor 8, wpadłem do 6. Była tam, leżała pod ścianą, podbiegłem do niej.

- Caro?- zapytałem troskliwie. Nie odpowiedziała. Od razu wziąłem ją na ręce. To przez Alby'ego i Newt'a. Szedłem spokojnie spojrzałem na zegarek 12:30, mam od tego momentu 2 godziny. Caro odzyskała przytomność w połowie drogi.

- Minho- odpowiedziała uśmiechając się- kocham Cię- powiedziała to po raz pierwszy.

- Ja Ciebie, też Caro- usłyszała to po czym znów straciła przytomność. W którymś momencie dołączyła do nas Scarlett. Przed wyjściem z labiryntu Caro znów odzyskała przytomność, spojrzała na mnie i oparła głowę o moją klatkę piersiową. o mało co się nie popłakałem. Od razu pobiegłem do lecznicy. Kopnąłem drzwi najmocniej jak mogłem. 

- Jeff- powiedział chłopak spojrzał na mnie- pomóż jej- pow. kładąc ją na leżance. Jeff opatrzył ją i stwierdził: 

- Ukuli ją ok. 8 razy.

- Co?-zapytałem po czym oparłem się bokiem o framugę. Byłem przerażony. Gdy doszedłem do siebie podszedłem znów do niego.- Ale macie Serum? 

-No, Minho, nie...

- CO? CZEMU?- zapytałem krzycząc.

- Gally, miesiąc temu...

Szedłem tyłem, nie mogłem w to uwierzyć, kiedy dotarłem do ściany. Zsunąłem się po niej plecami, kiedy spadłem na ziemię, prawie co nie przytomny. Podszedł do mnie Newt. Podniósł za ramię i wyprowadził z pomieszczeni. Usiedliśmy na schodach.

 - Czemu, to ona, czemu ona, nie ona, mogłem być to ja!- gdy to pow. oparłem łokcie o kolana, a twarz schowałem w dłoniach, łzy popłynęły same. Newt nic nie mówił. Usiadł bliżej i zaczął klepać mnie ręką po plecach.

- To przez Was- szepnąłem, lecz mnie nie usłyszał.

- Wszystko jest dobrze, ty nie jesteś na jej miejscu ciesz się.- powiedział Newt.

- CO?- zakrzaczałem, otarłem oczy z łez ręką i na niego spojrzałem.

- No, wygrałeś nie jesteś na jej miejscu.

- Ach, tak? - wstałem. Ruszyłem przed siebie w stronę lasu. Gdy już tam dotarłem, oparłem się o mur, potem usiadłem w kącie. Zamknąłem oczy.  


Chcemy być wolni! / "Więzień labiryntu"Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz