Rozdział XIX

163 10 2
                                    


Obudziłem się, było ciemno, łeb mnie bolał jak cholera. Otworzyłem oczy, co zobaczyłem, wystarczyło by, żebym wyszedł z siebie i stanął obok. Ale, Minho, twardy Azjata, zachował zimną krew, i spojrzałem w żółte oczy tego czegoś, szybko odrzuciłem rękami, te monstrum na ziemie. Usłyszałem krzyk, jak by ktoś rozjechał psa. Obróciłem głowę, monstrum skoczyło na mnie, przyłożyło rękę, oślizgłą na moje gardło...


CISZA.............................

Obudziłem się, zalany potem, teraz na 100%, na żywo nie w śnie, rozglądałem się dookoła,  przy łóżku siedziała osoba, nie widziałem jej twarzy, ale nie przestraszyłem się jej, jak we śnie. ( PRZEPRASZAM, PANICZU MINHO, ALE SIĘ WTRĄCĘ! Umawialiśmy się, że piszemy naszym czytelnikom tylko prawdę, a tu to nie prawda, aaaa tu Caro, wracając nie kłamcz!) No, dobra, trochę się bałem, zadowolona? ( Oczywiście, misiek! ☺) Kontynuując, zapytałem:

- Kim jesteś?- zapytałem, zachrypiałym głosem.

- To, ja, Minho, nie denerwuj się- powiedział Alby, spokojnym głosem.

- Odejdź!- powiedziałem.

- Zaczekaj, Caro...

- Jej w to nie mieszaj.

- Jest z nią...

- CiSZA!- zakrzyczałem. ( MInho i dużą!) Sorry, CISZA!

- Caro, chce się...

- CISZA!

- Zawrzyj twarzostan! Caro chce Cię zobaczyć!- zakrzyczał.

- Jest z nią wszystko w porządku?!- zdziwiłem się.

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

Wróciłam, myślę, że wam się spodoba ten oto rozdział ☺!


Chcemy być wolni! / "Więzień labiryntu"Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz