Kiedy Mitch poszedł na górę, szybko znalazłam jakieś ręczniki i ubranie brata. Były dużo za duże na Mitcha, ale nic innego nie mogłam mu dać. Zresztą to jest Mitch, on we wszystkim.wygląda olśniewająco. Położyłam rzeczy przed drzwiami to łazienki i wróciłam na dół, do kuchni.
-Jak to jest w ogóle możliwe? - powiedziałam sama do siebie. Chwilę potem usłyszałam dzwonek telefonu. Spojrzałam na wyświetlacz. Dzwoniła do mnie mama.
-Cześć córeczko, wesołych Świąt! - rzekła radośnie - jak tam sobie radzisz sama w domu? - pod żadnym
pozorem nie mogłam powiedzieć mamie, że mój Mitchell jest u nas w domu. Ona nawet nie wie, że ktoś taki istnieje!. A poza tym, po co dodatkowo mam ją martwić? Święta osobno i uciążliwy stryjek to i tak chyba za dużo.
-Jak sobie radzę?Całkiem nieźle mamusiu, przyjęłam do domu mojego idola, którego poza Facebook'iem, Youtube'm, Twitterem.i Snapem w ogóle nie znam, właśnie bierze kąpiel w naszej łazience. Po prostu mój idol zapukał sobie do moich drzwi, jak niby nigdy nic, powodując tym u mnie prawie zawał.
-Normalnie mamo. A co u ciebie?
-Córuniu, coś strasznie przerywa, porozmawiamy później. Buziaki ode mnie, taty. Papa
-Pa, mamo.Odłożyłam telefon, właśnie wtedy gdy usłyszałam, że Mitch mnie woła.
Kolejny rozdział gotowy!
Dziękuję, że jesteście ze mną!