Ach, czy istnieje jakakolwiek odpowiedniejsza pora na pisanie bożonarodzeniowego opowiadania niż koniec kwietnia?
Ja także uważam, że nie.
Zniknęłam z Wattpada na całe 4 miesiące, za co okropnie Was przepraszam, mam nadzieję, że to się więcej nie powtórzyPodróż z Helsinek do Rovaniemi odbyła się bez większych kłopotów. Czas płynął niezwykle szybko i nim się obejrzeliśmy, byliśmy już u celu.
Optymizm Mitcha był bardzo zaraźliwy. Wystarczyło kilka minut rozmowy z nim, aby wszystkie moje lęki i niepokoje zniknęły. Byłam bardzo podekscytowana.
Gdy tylko odebraliśmy bagaże i wypiliśmy kawę, Mitch zamówił dla nas Ubera. Nie udało mi się z niego wyciągnąć niczego na temat miejsca zakwaterowania, toteż dalsza część podróży była dla mnie nieznana.-To może powiesz mi przynajmniej, czy jest to mieszkanie czy dom? - rzekłam minimalnie zniecierpliwiona
- Już za kilkadziesiąt minut sama się dowiesz - uśmiechnął się drwiąco.
Typowy MitchPróbowałam zachować poważną minę, ale ,,iskierki'' w oczach, dzięki których przypominały małą, uroczą, dziewczynkę, mówiły same za siebie. I byłam w 95% pewna, że on to zauważył.
Po 45 minutach jazdy po zaśnieżonych drogach Finlandii, dotarliśmy na miejsce. Przed nami stał uroczy, piętrowy domek z czterospadowym dachem i balkonem. Muszę to powiedzieć - wyglądał rozkosznie. Udekorowany był mnóstwem świątecznych lampek - to mnie kupiło. Wewnątrz czekała na nas właścicielka o imieniu Ritva, która oprowadziła nas po wszystkich pomieszczeniach i łamaną angielszczyzną wyjaśniła nam kilka kwestii. Później zostawiła nam klucze i życząc miłego pobytu, wyszła.
Spojrzałam na zegarek. Było jeszcze dosyć wcześnie, ale słońce ewidentnie chyliło się już ku zachodowi. No tak, w końcu byliśmy na północy. Dzień w czasie okresu późnej jesieni i zimy trwa jedynie kilka godzin.
-Zawsze chciałam odwiedzić Rovaniemi - wyznałam Mitchowi - Planowałam tę wyprawę razem ze znajomymi, ale i tak pewnie nic by z tego nie wyszło. Bardzo się cieszę, że mogę tu być razem z Tobą. By the way, masz jakieś plany na resztę tego dnia?
- Hmm, kiedy planowałem podróż kilka tygodniu temu, myślałem, że pójdziemy na spacer. Nie wziąłem jednak pod uwagę, jak zimno tu jest. Może zostaniemy w domku, rozpalimy w kominku i porozmawiamy przy gorącej czekoladzie? - odpowiedział
Po raz kolejny - nie wiem jak on to robi, ale czyta mi w myślach. Z chęcią przystałam na jego propozycję.
Rozpalenie w kominku nie było tak łatwe, jak przewidywałam. Robiłam to już wiele razy, ale teraz było o wiele trudniej. W sumie nic dziwnego - przez większość życia mieszkał w Texasie, a potem w Kalifornii. Po 40 minutach żmudnych prób nareszcie nam się udało.
Poszłam do kuchni i zrobiłam dla nas po wielkim kubku gorącej czekolady, którą Mitch zabrał z USA.-Okay, no to może zagrajmy w grę - powiedziałam siadając na stojącej równolegne do kominka sofy - Zadam Ci pytanie i będziesz musiał odpowiedzieć całkowicie szczerze. Później ty zapytasz mnie - uśmiechnęłam
- Fajny pomysł - wydawał się zaintrygowany. Chyba jeszcze nie spodziewał się, jakie pytanie za chwile wypowiem. Może i lepiej - Zaczynaj.
Poczułam dreszczyk emocji
- Okay no więc... - tu na moment się zatrzymałam - Co tak naprawdę sprawiło, że postanowiłeś odnowić ze mną kontakt?
Chyba jednak nie był zaskoczony.
- Spodziewałem się jakiegoś ambitniejszego pytania, ale niech będzie. Znasz takie uczucie, kiedy robisz coś, mimo, że jesteś przerażona i rozsądek podpowiada Ci, żeby pod żadnym pozorem tego nie robić? -
Znałam i to nawet aż za dobrze. Kiwnęłam głową.
- Nie mogłem spać, bo cały czas myślałem o tym, jak bardzo Cię skrzywdziłem. Nie byłem sobą. Czułem, że straciłem jedyną w życiu szansę. Kiedy Scott dowiedział się o tym wszystkim, powiedział mi, co powinienem uczynić. To był jego pomysł - powiedział.- Ale skąd, do stu tysięcy par beczek, wiedziałaś gdzie mnie zabrać?
- Czekaj, to już kolejne pytanie! Teraz moja kolej! Opowiedz mi swoją historię, tylko niczego nie pomijaj - poprosił
Zapowiadał się bardzo długi wieczór.
