Rozdział 2

117 12 0
                                    

Tego dnia wstałam punktualnie o siódmej, mimo, że była sobota. Był to koniec listopada, czyli czas przygotowań do świąt. Moi rodzice jeszcze spali, więc cichutko zeszłam po schodach i podążyłam w stronę kuchni. Wyjrzałam przez okna. Wszędzie było biało, co niezwykle mnie uradowało. Zobaczyłam także moje dwi małe suczki, Scömiché i Sansę. Był to pierwszy śnieg w ich zaledwie dzięsięciomiesięcznym życiu, więc były trochę przestraszone. Włożyłam kurtkę i otworzyłam drzwi wejściowe. Były mi trochę zimno, gdyż nie licząc kurtki, byłam tylko w piżamie. Pieski momentalnie do mnie przybiegły. Były lekko zmarznięta, aczkolwiek bardzo radosne. Wpuściłam je do domu, uprzednio wycierając im łapki. Scömiche polizała mnie po twarzy.
Poszłam po jakieś smakołyki dla moich pupili, a następnie usiadłam na sofie. Włączyłam YouTube i obejrzałam kilka głupich i bezsensownych filmików. Wiem, że to absolutna strata czasu, ale pomaga mi się zrelaksować.Wróciłam do kuchni i zrobiłam sobie delikatną kawę z mlekiem.
Wtedy nie przypuszczałam jeszcze, że ten jeden, zwykły dzień może okazać się aż tak ważny w moim przyszłym życiu.

❄❄❄❄❄❄❄❄❄

Winter WonderlandOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz