Rozdział 5

213 18 1
                                    

Pośpiesznie weszłam na górę. Zobaczyłam Mitch'a ubranego w ciuchy mojego starszego brata. O mój Boże jak on przecudownie wygląda. Nawet w za dużych ubraniach, pomyślałam. Mitchie wycierał właśnie włosy ręcznikiem. Uśmiechnął się do mnie.
- Czy mogłabyś pożyczyć mi suszarkę do włosów?
- Tak, oczywiście- odparłam i poszłam do swojego pokoju. Odsunęłam szufladę przy toaletce i wyciągnęłam ją.
- Wielki dzięki
Odpowiedziałam, że nie ma za co i rzekłam, że czekam na niego w salonie, po czym spowrotem zeszłam na dół. Ruszyłam w stronę kuchni. Herbata, którą zrobiłam wcześniej była już zimna. Pomyślałam, że Mitch miałby ochotę chyba bardziej na gorącą czekoladę, zresztą tak samo jak ja. Wyjęłam z lodówki mleko, wlałam do rondelka i zagotowałam. Właśnie wlewałam je do kubków w renifery, kiedy do pomieszczenia wszedł mój gość. Zerknęłam w jego stronę i oczywiście, jakoże jestem największą niezdarą jaka istnieje, musiałam się oblać gorącym mlekiem. Pisnęłam i szybko odskoczyłam. Mitch szybko podbiegł do mnie z ręcznikiem.
-Bardzo się oparzyłaś- zapytał z troską
-To nic takiego- odparłam z uśmiechem, choć bolało jak nie wiem co. Z bólem sięgnęłam do szafki i wyjęłam czekoladę w proszku.
-Pomyślałam, że czekolada jest lepsza od herbaty.
-Czytasz mi w myślach- odparł
Podałam mu czekeloladę a sama szybko poszłam do pokoju znienić sweter, który umoczyłam. Wybrałam szary z różowym reniferem i norweskim wzorem i wróciłam do kuchni.
Mitch siedział przy stole. Kiedy weszłam wstał i podał mi napój. Podziękowałam i usiadłam obok.
- Okej, to kiedy już tak siedzimy, mam do ciebie prośbę- zaczęłam- proszę opowiedz mi jeszcze raz od początku jak się tutaj znalazłeś
Jego historia była bardzo zawiła. Razem z resztą zespołu postanowili w tym roku Boże Narodzenie spędzić razem. Wspólnie doszli do wniosku, iż nie wiedzą w jakim miejscu mają się zatrzymać. Scott zaproponował więc aby wzięli globus i po prostu wybrali jeden punkt z zamkniętymi oczami. Padła na Polskę, a jakoże Mitch ma tutaj ciocie, stwierdzili, że to u niej spędzą święta. Tyle przynajmniej zrozumiałam.
- Następnego dnia miał do nas przylecieć Alex, a do Kirstie Jeremy z Olafem. Ester też. Ale przez śnieżyce odwołali wszystkie loty. -wytłumaczył.
-Myślisz, że chłopcy i Kirstie znajdą drogę do mnie? Może lepiej do nicg zadzwonić?
- Próbowałem już, ale nie ma niestety zasięgu. Ale wiem, że w końcu przyjdą. Rozdzielilyśmy się nie tak daleko stąd- upił łyk czekolady- Okej, a teraz ty opowiedz coś o sobie.








Przez bardzo długi czas, nie pisałam, za co serdecznie przepraszam. Mam nadzieję, że to już się więcej nie powtórzy
Buziaki

Winter WonderlandOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz