Byłam bardzo zdziwiona, kiedy usłyszałam dzwonek. W końcu przecież odkąd zasypało całą okolicę, nie widziałam żywej duszy... A może od tego zimna mam już jakieś zwidy? Równie dobrze mogło mi się w głowie poprzewracać od tego zimna... Tak czy inaczej, postanowiłam to sprawdzić. Opatuliłam się jeszcze jednym kocem ( to chyba był już szósty, więc wyglądałam, jakby to powiedzieć nie najlepiej) i włożyłam na stopy puchate kapciuszki w choinki. Ciut kiczowate, ale przynajmniej cieplutkie. Podeszłam do drzwi i spojrzałam w wizjer. Przed furtką stał mężczyzna. Ubrany był w czarną kurtkę, zdecydowanie nieodpowiednią na obecną sytuację pogodową. Miał około 172 cm wzrostu. Przynajmniej tak przypuszczałam, bo przez wysokie zaspy śniegu nie mogłam ujrzeć go całego.
- Czeeeść- przez głośnik usłyszałam jego drżący od zimna głos- Samochód mi się zepsuł i nie bardzooo maam się gdzie podziać. Czy ktoś...
- Wchodź szybko do środka ma zaraz zamarzniesz na śmierć! - powiedziałam bez chwili zastanowienia.
Pospiesznie wróciłam do salonu, wzięłam jeszcze jeden koc i wybiegłam aby podać go chłopakowi. Nieznajomy z trudem przedzierał się przez wysokie zaspy. Podałam mu koc i zaprowadziłam do domu.\/\/\/\/\/\/\/\/\/\/\/\/\/\/\/\/\/\/\/\/\\/\/\/\/
Bardzo was przepraszam, że ten rozdział jest taki krótki, jednakże cierpię ostatnio na brak weny (chlip chlip) Liczę, że niedługo mi to przejdzie . Mam nadzieję, że nie wyszło bardzo źle. Zapraszam do komentowania! Do zobaczenia!PS Kolejny rozdział już jutro!