Bardzo chciałabym Was na wstępie przeprosić za to, że wczoraj nie było rozdziału. Tak naprawdę był on już gotowy, ale ponieważ jestem nierozgarnięta, zapomniałam go opublikować. No cóż, ale za to dziś będą dwie części 🎄
Byłam nieco zaniepokojona tym, co Mitch zamierza mi powiedzieć. W końcu musi być jakiś większy powód tej wizyty, oprócz zwykłych odwiedzin. Serce zaczęło mi szybciej bić w oczekiwaniu na jego słowa.
- Chciałbym Ci powiedzieć, że nigdy nie chciałem Cię zranić. A teraz bardzo żałuję tego wszystkiego, co się stało. Ale chcę Ci to wszystko wynagrodzić. Wszystko zależy od tego, czy się zgodzisz - powiedział.Okay, w tej chwili byłam już całkowicie przerażona. Pokiwałam tylko twierzdząco głową. Widziałam, że Mitchie był mocno zestresowany.
Łza poleciala mi z oka. Często tak mam, zwlaszcza w okresie zimy.- Nie odbierz tego błędnie, proszę. Chodzi mi o to, że przeze mnie, stracilismy tyle czasu, w którym moglibyśmy sie lepiej poznać. Chciałbym Ci to wynagrodzić - jego głod delikatnie zadrżał - Chciałbym, abyś pojechała ze mną w podróż. Wszystko już zaplanowałem, jednak jest to niespodzianka, więc nie mogę mówić szczególów. 20 dni. Tak naprawdę, wszystko mam już gotowe, musisz się tylko zgodzić.-
Zatkało mnie. Spodziewałam się w sumie niemalże wszystkie, ale nie czegoś takiego. Mitch chyba zauważył moje zmieszanie. Mimo wszystko, propozycja wydawała mi się całkiem spoko. Nie znaliśmy się zbyt dobrze, ale to samo uczucie, które kazało mi wtedy otworzyć te dzwi, mówiło, żebym się zgodziła. Miałam wiele pytań.
- To bardzo dobry pomysł - uśmiechnęłam się lekko - ale pozostaje wiele przeszkód. Przede wszystkim, moi rodzice. W życiu nie zgodzą się, abym z tobą pojechała. Jestem już pełnoletnia, ale wciąż wiele zależy od nich.-
- Załatwiłem to. Znalazłem twoją ciocią w Chicago. Ma na imię Mary - ach, ciocia Mary. Kiedyś świetnie się z nią dogadywałam, teraz niestety relacje między nami stały się luźniejsze. - Spotkałem się z nią i wytłumaczyłem jej wszystko. Zaoferowała, że w razie potrzeby, zadzwoni do twoich rodziców. Ma im powiedzieć, iż jest ciężko chora i swoje ostatnie święta chciałaby spędzić właśnie z Tobą. Jednocześnie jej mieszkanie jest za małe, aby mogła przyjechać cała rodzina -
Muszę przynać, że nieźle to wymyślił. Ciocia ma ogromny dar przekonywania.
- Nie sądziłam, że jesteś takim szczfanym lisem! - roześmiałam się - Pozostaje jeszcze problem szkoły. Jestem w ostatniej klasie, więc mamy dużo nauki. Ale jestem 100% kujonką, więc i tak jestem do przodu.
Mimo wszystko, pozwól mi to wszystko przemyśleć, dobrze? -- Ależ oczywiście. Jak tylko podejmiesz decyzję, zadzwoń - wręczył mi niewielką karteczkę. Wybacz, ale muszę już jechać. Przy okazji odwiedzam swoją rodzinę. Teraz przeprowadzili się do Krakowa, więc nie jest tak daleko. A jutro niestety wracam już do LA. Nagrywamy kolejny teledysk, tym razem do Good To Be Bad. Terminy gonią. Dziękuje Ci za wszystko - przytulił mnie deliktanie i odjechał.
A ja pozostałam z ogromną pustką w głowie.