Rozdział 14

132 16 0
                                    

Agata's PO

Kiedy ponownie otworzyłam oczy Mitch wciąż był przy mnie. Nadal było ciemno, ale tak jakby cieplej. Zauważyłam, że jestem okryta kocem. Tym samym, który leżał wcześniej w szopie.
- W jaki sposób udało ci się go zdobyć jednocześnie nie wdając się w kłótnie z tym typem? - zapytałam i przypomniałam sobie pijaka z szopy.
Wyobraziłam  sobie drobnego wokalistę w pojedynku z takim wielkim facetem.
- Powiedzmy, że kiedy chciał zacząć się awanturować, dałem mu mały prezent.
Poczułam się zakłopatana.
-Oj, dziękuję, jak tylko wrócę do domu wszystko ci...
- Nawet o tym nie myśl!- powiedział tym swoim pięknym, wysokim głosem- i tak nigdy ci się nie odpłacę, za to jak mi pomogłaś, honey. A teraz wstawaj, bo znów zemdlejesz albo zamarzniesz- powiedział, chcąc brzmieć poważnie i odpowiedzialnie, ale mimo wszystko i tak zauważyłam, że się lekko uśmiechnął.
Podał mi rękęm. Wstałam, próbując ignorować ciemne iskierki przed oczami. Mitch to zauważył i złapał mnie mocniej
- O czym myślisz?- zagadnął mnie po przejściu 400 metrów
Chciałam mu powiedzieć, że myślę o tym wszystkim co się wydarzyło w ciągu ostatnich dni, ale będąc szczera, w tamtej chwili w głowie miałam tylko to, żeby zachować jeszcze resztki godności i się nie przewrócić. Dla mnie to dość ambitny plan.
- Szczerze?
Przytaknął
- Staram się iść w miarę prosto i jest to jedyna rzecz, która w tej chwili zajmuje mój umysł
Roześmialiśmy się (Tak, wiem,  wszyscy śmiali się i dokazywali. Śmiechom nie było końca ❤)

Co jakiś czas na jego telefon przychodziły powiadomienia. Starał się je ignorować, a kiedy pytałam o co chodzi, zmieniał temat. Uznałam więc, że to nic takiego.

Co kilkanaście metrów coraz mocniej ,,opatulałam" się kocem. Nie umknęło to uwadze Mitcha, który mimo moich protestów naciągnął mi na głowę swoją czapkę. Zamiast tego założył na siebie moje nauszniki. Wyglądał w nich jak mały króliczek.
Na serio, coraz dziwniejsze miałam te skojarzenia.

Mitchie starał się utrzymywać rozmowę, abym mogła się na czymś skupić. Rozmawialiśmy więc o zwykłych błahostkach. Na przykład jakich ludzi nie lubimy. Albo co zazwyczaj jemy na śniadanie.

Byliśmy już przy drzwiach wejściowych. Mitch wyciągnął z kieszenie moje klucze. Widać było przy nich zawieszkę z napisem ,,Winter is Coming"

Weszliśmy do środka i nareszcie poczułam ciepło, za którym tak tęskniłam.

Winter WonderlandOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz