kilka dni później
happylama is online.
calpaltho: to ty Natalie?
happylama: a jak nie ja to kto niby hm
calpaltho: musiałem się upewnić
happylama: dlaczego
happylama: ? xdd
calpaltho: JAK MOGŁAŚ COŚ TAKIEGO ZROBIĆ TY NIEODPOWIEDZIALNA NIEWIASTO
calpaltho: MARTWIŁEM SIĘ JAK CHOLERA A TU SIĘ OKAZUJE ŻE PRAWIE WYLĄDOWAŁAŚ PO DRUGIEJ STRONIE
calpaltho: nigdy więcej mi czegoś takiego nie rób jasne
calpaltho: bałem się :(
happylama: aha, czyli to dlatego
happylama: przepraszam calineczko
happylama: byłam na skraju wytrzymałości
happylama: tabletki wydawały się być dobrym wyjściem
happylama: dość szybka i bezbolesna smierć, rozumiesz
calpaltho: a pomyślałaś o mnie i swojej rodzinie? :((
calpaltho: jeszcze kilka dni bez żadnych oznak życia od ciebie
calpaltho: a nie wytrzymałbym i wsiadłbym do samolotu
calpaltho: wcześniej okradając własną matkę, żeby móc kupić bilet do londynu
happylama: naprawdę przepraszam cal
happylama: to było głupie
calpaltho: po prostu więcej tego nie rób
happylama: nie zrobię, obiecuję
YOU ARE READING
ʟᴇᴛ's ɢᴇᴛ ᴀ ᴘᴜᴘᴘʏ // ᴄᴀʟᴜᴍ ʜᴏᴏᴅ
Fanfiction1. CZĘŚĆ SERII "LET'S GET..." *** calpaltho: hej nieznajoma lamo calpaltho: zaadoptujmy psa happylama: jesteś dziwny *** Gdzie wszystko zaczyna się od niecodziennej propozycji.
