Światła ultrafioletu padały na ludzi, targających swoimi ciałami w każdą stronę, w rytm głośnej muzyki. Mia odczuwała zażenowanie, stała w kręgu doskonale bawiących się przyjaciół i subtelnie poruszała biodrami, nienawidziła tych zwierzęcych instynktów, przejawiających się w zachowaniu kobiet i mężczyzn na dyskotekach. Blondynka ubrana najskromniej na całej sali w czarną bluzkę na długi rękaw, dżinsy i białe trampki. Spojrzała na oddalony o kilka metrów sufit i liczyła do dziesięciu z zamkniętymi oczami. Na jej biodrach poczuła duże, silne ręce, które w ciągu kilku sekund oderwały ją od ziemi. Zaskoczona natychmiast zaczęła się wyrywać, uścisk zwolnił się i znowu stała na czarnych, zalanych piwem płytkach. Jej znajomi nie zważali na zaistniałą sytuację, pochłonięci dobrą zabawą. Odwróciła się w bojowej pozycji, z dłońmi opartymi w talii. Na wysokości jej oczu znajdowała się męska klatka piersiowa, odziana czarnym materiałem, spojrzała niepewnie w górę i zobaczyła znajomą twarz.
-Pojo ! Zwariowałeś - zacisnęła pięści i pchnęła nimi w stronę mięśniak, którego niebieskie oczy błysnęły na widok dziewczyny o ciemnych oczach i śniadej cerze.
- Chciałem tylko zatańczyć - odpowiedział mężczyzna speszony sytuacją.
- Mogłeś to inaczej zakomunikować - burknęła wściekła i odwróciła się, zaczęła tańczyć.
- Ale Mia... - musnął jej ramie i napełnił swoje płuca zapachem jej perfum wymieszanym z dymem papierosowym.
- Nie dotykaj mnie - odrzuciła jego dłoń i nie bacząc na wyraz jego twarzy wymachiwała rękami w rytm muzyki.
- Sama tego chciałaś - machnął dłonią przed jej twarzą, a następnie umiejscowił ją na pośladku przypadkowej dziewczyny, tańczącej obok. Ich ciała zaczęły drgać w tym samym rytmie, Mia rzuciła pobłażliwe spojrzenie obojgu i odeszła w poszukiwaniu toalety. Korytarz zapełniony był przez pary publicznie okazujące sobie uczucia. Mała blondyneczka chciała przemknąć nim niezauważona.
Przez sześć minut jej nieobecności sala wypełniła się jeszcze większą ilością ludzi.
- Adi - szarpnęła swojego przyjaciela za przedramię - możemy już iść do domu? - zapytała, kiedy nareszcie na nią spojrzał - jestem zmęczona - dodała zrezygnowana.
- Jeżeli tego chcesz - odpowiedział i mrugnął porozumiewawczo do swojego kuzyna Kike.
Zaczęła iść w stronę wyjścia, przy którym stało siedmioro ochroniarzy, wlepiających w nią wzrok. Wyszła z zatłoczonej piwnicy i się zatrzymała, aby dołączyli do niej znajomi. Rynek miasta oświetlony był przez szereg latarni. Rozejrzała się i zobaczyła za sobą trzech mężczyzn. Przeciętni imprezowicze z piwem i papierosem w dłoni i sporą nadwagą. Na pewno chcieli się przewietrzyć - pomyślała dziewczyna i przestała patrzyć w ich kierunku, aby nie prowokować ich. Na jej twarzy zagościł uśmiech, kiedy zobaczyła Adiego i Kike zmierzających ku niej.
- Idzie panienka porządnicka - szepnął dość donośnie jeden z nieznajomych mężczyzn Rzuciła wymowne spojrzenie przyjacielowi, aby nie zwracał uwagi.
- Ej laleczko pójdziesz ze mną na pięterko. Będę delikatny - dodał jego towarzysz. Mia pociągnęła za rękaw przyjaciela i pokręciła głową, aby nie próbował wdawać się z nimi w dyskusję.
- Zamknij się - Adi nie wytrzymał, wyrwał się i wrzasnął w kierunku trójki podejrzanych typów.
- Co powiedziałeś śmieciu? - zakpił jeden z nich ,podał piwo koledze i zaczął iść w ich stronę. Mia schowała się za Kike i patrzyła przerażona na rozjuszonego faceta.
- Że masz się zamknąć - powtórzył pewnie Adi i podciągnął rękawy granatowej koszuli w kratę.
-Słyszeliście chłopaki - wybuchnął śmiechem - mam się zamknąć - łysy typ odwrócił się, otarł czoło i odszedł kawałek. Mia poczuła chwilową ulgę. Kike stał, jak słup soli i w milczeniu obserwował zaistniałą sytuację. Nagle agresywny nieznajomy wziął zamach i z impetem uderzył pięścią w brzuch Adiego, który kleknął.
- Adi - wrzasnęła płaczliwie Mia. I chciała rzucić się na oprawcę, ale Kike złapał ją w pasie i mimo prób nie potrafiła mu się wyrwać.
- I co mała ? Numerek za tego gnojka - kopnął z pogardą skulonego chłopaka.
- Zabiję cię- zaczęła się szarpać. Czuła, że wydrapie mu oczy, gdy tylko oswobodzi się z uścisku Kike. Kiedy Adi podjął próbę podniesienia się z chodnika, otrzymał kolejny cios.
- Uuu. Ostra. Lubię takie - ugryzł swoją dolną wargę i mrugnął do niej okiem obleśny, spocony typ.
- Stój tu. Pomogę mu - szepnął jej do ucha Kike.
- Czyżby narada rodzinna, czy laska ma się ze mną zabawić, czy też nie - zadrwił łysy, grubszy facet. Kike stanął z nim twarzą w twarz.
- Narada rodzinna, czy obić ci mordę - niespodziewanie pięść chłopaka poharatała twarz zbira. Mężczyźni zaczęli się szarpać.
Ana nie czekając ani sekundy dłużej, zbiegła po schodach do piwnicy zwanej clubem i pobiegła na salę, tak szybko, jak pozwalały jej na to siły w nogach. W tłumie znalazła pomoc.
- Pojo - rzuciła się na mężczyznę, który właśnie tańczył z wysoką okularnicą w białej sukience.
- Zostaw mnie - odepchnął ją, urażony.
- Pojo pomóż mi - po jej policzkach popłynęły łzy - pomóż mi, przepraszam, że cię tak potraktowałam, ale pomóż mi.
Wysoki, postawny blondyn nie potrafił obojętnie patrzeć na łzy blondynki, w której jest zakochany od przedszkola i zapomniał zupełnie o dziewczynie, z którą tańczył. Ona natychmiast znalazła nowego adoratora.
- Boże Mia... Co się stało - pochylił się, aby dorównać jej wzrostowi.
- Oni go zabiją. Pomóż mi - powtarzała jak mantrę.
- Gdzie ?
- Na zewnątrz. Przy wejściu - szepnęła, dygocząc, złapała jego dłoń i pociągnęła do miejsca bójki.
- Zostań tu - zatrzymał ją na schodach - dalej idę sam.
- Ale... - sprzeciwiła się.
- Zostań - złapał jej podbródek i spojrzał w zapłakane oczy - zostań - pobiegł do góry. Skradała się po schodach, aby zobaczyć Pojo w akcji. Blondyn złapał łysego za frak i rzucił nim o samochód. Natychmiast rzucili się na niego koledzy znokautowanego typa. Mia powoli wyszła zza barierki i klęknęła przy Adim.
- Adi - zapłakała - odezwij się.
- Mia uciekaj - wychrypiał ospale.
- Spokojnie. Wszystko już dobrze. Pojo da radę - pogłaskała jego policzek.
- Uciekaj - szepnął resztką siłą. Nagle Mia poczuła, jak ktoś jednym ruchem podnosi ją z chodnika i obejmuje w pasie, a drugą rękę ściska na szyi. Na gardle czuje ostre narzędzie i przełyka ślinę, oddech jej przyspiesza, a serce wali, jak oszalałe.
- Ani słowa - szepnął nieznajomy i językiem przesunął po jej uchu. Broda zaczęła jej się trząść, a po policzkach płynęły łzy, stała nieruchomo w oczekiwaniu ruch oprawcy. Nagle zwrócił się ku nim Pojo, niedraśnięty ciosami przeciwnika, który zajął miejsce obok kolegi na brukowej kostce.
- Mia - ryknął przeraźliwie, a ona nieznacznie pokręciła głową, aby nie zrobił nic głupiego, co pozbawiłoby ją życia.
- Ej ty, duży, jeden krok i laska nie żyje - czterdziestolatek wzrostu Mii śmiał się, jego ciało przekazało jej wibracje.
- Czego chcesz - Pojo zacisnął szczękę. Mia nigdy nie widziała, w jego oczach takiej furii.
- Jej. Chcę jej - mknął ostrzem po jej policzku, a dziewczyna odsuwała głowę.
- Oddaj dziewczynę, a twoim kolegom też nic się nie stanie.
- Rób z nimi, co chcesz - zamknął oczy i nosem błądził w jej włosach, co napawało dziewczynę obrzydzeniem.
CZYTASZ
Jutra nie będzie.
RomanceJest takie uczucie, za które sprzedałbyś duszę diabłu. Jest kilka chwil, za które chce się umrzeć. Historia trudnej relacji. Dojrzewania do uczucia i walki o każdą minutę swojego życia przy nim.