1.

4.8K 135 9
                                    

Światła ultrafioletu padały na ludzi, targających swoimi ciałami w każdą stronę, w rytm głośnej muzyki. Mia odczuwała zażenowanie, stała w kręgu doskonale bawiących się przyjaciół i subtelnie poruszała biodrami, nienawidziła tych zwierzęcych instynktów, przejawiających się w zachowaniu kobiet i mężczyzn na dyskotekach. Blondynka ubrana najskromniej na całej sali w czarną bluzkę na długi rękaw, dżinsy i białe trampki. Spojrzała na oddalony o kilka metrów sufit i liczyła do dziesięciu z zamkniętymi oczami. Na jej biodrach poczuła duże, silne ręce, które w ciągu kilku sekund oderwały ją od ziemi. Zaskoczona natychmiast zaczęła się wyrywać, uścisk zwolnił się i znowu stała na czarnych, zalanych piwem płytkach. Jej znajomi nie zważali na zaistniałą sytuację, pochłonięci dobrą zabawą. Odwróciła się w bojowej pozycji, z dłońmi opartymi w talii. Na wysokości jej oczu znajdowała się męska klatka piersiowa, odziana czarnym materiałem, spojrzała niepewnie w górę i zobaczyła znajomą twarz.

-Pojo ! Zwariowałeś - zacisnęła pięści i pchnęła nimi w stronę mięśniak, którego niebieskie oczy błysnęły na widok dziewczyny o ciemnych oczach i śniadej cerze.

- Chciałem tylko zatańczyć - odpowiedział mężczyzna speszony sytuacją.

- Mogłeś to inaczej zakomunikować - burknęła wściekła i odwróciła się, zaczęła tańczyć.

- Ale Mia... - musnął jej ramie i napełnił swoje płuca zapachem jej perfum wymieszanym z dymem papierosowym.

- Nie dotykaj mnie - odrzuciła jego dłoń i nie bacząc na wyraz jego twarzy wymachiwała rękami w rytm muzyki.

- Sama tego chciałaś - machnął dłonią przed jej twarzą, a następnie umiejscowił ją na pośladku przypadkowej dziewczyny, tańczącej obok. Ich ciała zaczęły drgać w tym samym rytmie, Mia rzuciła pobłażliwe spojrzenie obojgu i odeszła w poszukiwaniu toalety. Korytarz zapełniony był przez pary publicznie okazujące sobie uczucia. Mała blondyneczka chciała przemknąć nim niezauważona.

Przez sześć minut jej nieobecności sala wypełniła się jeszcze większą ilością ludzi.

- Adi - szarpnęła swojego przyjaciela za przedramię - możemy już iść do domu? - zapytała, kiedy nareszcie na nią spojrzał - jestem zmęczona - dodała zrezygnowana.

- Jeżeli tego chcesz - odpowiedział i mrugnął porozumiewawczo do swojego kuzyna Kike.

Zaczęła iść w stronę wyjścia, przy którym stało siedmioro ochroniarzy, wlepiających w nią wzrok. Wyszła z zatłoczonej piwnicy i się zatrzymała, aby dołączyli do niej znajomi. Rynek miasta oświetlony był przez szereg latarni. Rozejrzała się i zobaczyła za sobą trzech mężczyzn. Przeciętni imprezowicze z piwem i papierosem w dłoni i sporą nadwagą. Na pewno chcieli się przewietrzyć - pomyślała dziewczyna i przestała patrzyć w ich kierunku, aby nie prowokować ich. Na jej twarzy zagościł uśmiech, kiedy zobaczyła Adiego i Kike zmierzających ku niej.

- Idzie panienka porządnicka - szepnął dość donośnie jeden z nieznajomych mężczyzn Rzuciła wymowne spojrzenie przyjacielowi, aby nie zwracał uwagi.

- Ej laleczko pójdziesz ze mną na pięterko. Będę delikatny - dodał jego towarzysz. Mia pociągnęła za rękaw przyjaciela i pokręciła głową, aby nie próbował wdawać się z nimi w dyskusję.

- Zamknij się - Adi nie wytrzymał, wyrwał się i wrzasnął w kierunku trójki podejrzanych typów.

- Co powiedziałeś śmieciu? - zakpił jeden z nich ,podał piwo koledze i zaczął iść w ich stronę. Mia schowała się za Kike i patrzyła przerażona na rozjuszonego faceta.

- Że masz się zamknąć - powtórzył pewnie Adi i podciągnął rękawy granatowej koszuli w kratę.

-Słyszeliście chłopaki - wybuchnął śmiechem - mam się zamknąć - łysy typ odwrócił się, otarł czoło i odszedł kawałek. Mia poczuła chwilową ulgę. Kike stał, jak słup soli i w milczeniu obserwował zaistniałą sytuację. Nagle agresywny nieznajomy wziął zamach i z impetem uderzył pięścią w brzuch Adiego, który kleknął.

- Adi - wrzasnęła płaczliwie Mia. I chciała rzucić się na oprawcę, ale Kike złapał ją w pasie i mimo prób nie potrafiła mu się wyrwać.

- I co mała ? Numerek za tego gnojka - kopnął z pogardą skulonego chłopaka.

- Zabiję cię- zaczęła się szarpać. Czuła, że wydrapie mu oczy, gdy tylko oswobodzi się z uścisku Kike. Kiedy Adi podjął próbę podniesienia się z chodnika, otrzymał kolejny cios.

- Uuu. Ostra. Lubię takie - ugryzł swoją dolną wargę i mrugnął do niej okiem obleśny, spocony typ.

- Stój tu. Pomogę mu - szepnął jej do ucha Kike.

- Czyżby narada rodzinna, czy laska ma się ze mną zabawić, czy też nie - zadrwił łysy, grubszy facet. Kike stanął z nim twarzą w twarz.

- Narada rodzinna, czy obić ci mordę - niespodziewanie pięść chłopaka poharatała twarz zbira. Mężczyźni zaczęli się szarpać.

Ana nie czekając ani sekundy dłużej, zbiegła po schodach do piwnicy zwanej clubem i pobiegła na salę, tak szybko, jak pozwalały jej na to siły w nogach. W tłumie znalazła pomoc.

- Pojo - rzuciła się na mężczyznę, który właśnie tańczył z wysoką okularnicą w białej sukience.

- Zostaw mnie - odepchnął ją, urażony.

- Pojo pomóż mi - po jej policzkach popłynęły łzy - pomóż mi, przepraszam, że cię tak potraktowałam, ale pomóż mi.

Wysoki, postawny blondyn nie potrafił obojętnie patrzeć na łzy blondynki, w której jest zakochany od przedszkola i zapomniał zupełnie o dziewczynie, z którą tańczył. Ona natychmiast znalazła nowego adoratora.

- Boże Mia... Co się stało - pochylił się, aby dorównać jej wzrostowi.

- Oni go zabiją. Pomóż mi - powtarzała jak mantrę.

- Gdzie ?

- Na zewnątrz. Przy wejściu - szepnęła, dygocząc, złapała jego dłoń i pociągnęła do miejsca bójki.

- Zostań tu - zatrzymał ją na schodach - dalej idę sam.

- Ale... - sprzeciwiła się.

- Zostań - złapał jej podbródek i spojrzał w zapłakane oczy - zostań - pobiegł do góry. Skradała się po schodach, aby zobaczyć Pojo w akcji. Blondyn złapał łysego za frak i rzucił nim o samochód. Natychmiast rzucili się na niego koledzy znokautowanego typa. Mia powoli wyszła zza barierki i klęknęła przy Adim.

- Adi - zapłakała - odezwij się.

- Mia uciekaj - wychrypiał ospale.

- Spokojnie. Wszystko już dobrze. Pojo da radę - pogłaskała jego policzek.

- Uciekaj - szepnął resztką siłą. Nagle Mia poczuła, jak ktoś jednym ruchem podnosi ją z chodnika i obejmuje w pasie, a drugą rękę ściska na szyi. Na gardle czuje ostre narzędzie i przełyka ślinę, oddech jej przyspiesza, a serce wali, jak oszalałe.

- Ani słowa - szepnął nieznajomy i językiem przesunął po jej uchu. Broda zaczęła jej się trząść, a po policzkach płynęły łzy, stała nieruchomo w oczekiwaniu ruch oprawcy. Nagle zwrócił się ku nim Pojo, niedraśnięty ciosami przeciwnika, który zajął miejsce obok kolegi na brukowej kostce.

- Mia - ryknął przeraźliwie, a ona nieznacznie pokręciła głową, aby nie zrobił nic głupiego, co pozbawiłoby ją życia.

- Ej ty, duży, jeden krok i laska nie żyje - czterdziestolatek wzrostu Mii śmiał się, jego ciało przekazało jej wibracje.

- Czego chcesz - Pojo zacisnął szczękę. Mia nigdy nie widziała, w jego oczach takiej furii.

- Jej. Chcę jej - mknął ostrzem po jej policzku, a dziewczyna odsuwała głowę.

- Oddaj dziewczynę, a twoim kolegom też nic się nie stanie.

- Rób z nimi, co chcesz - zamknął oczy i nosem błądził w jej włosach, co napawało dziewczynę obrzydzeniem.

Jutra nie będzie.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz