Mia patrzyła ma zdesperowane oczy przyjaciela, nabrała determinacji i z całej siły uderzyła tyłem głowy w jego nos wtulony w jej włosy.
- Ty szmato - zawył mężczyzna, a Mia wyrwała się z jego zabójczych objęć i pobiegła schować się za swoim wybawcą. Pojo nie czekając, skonfrontował głowę nożownika ze swoim kolonem i obezwładnił go tym samym.- Adi - zaczął podnosić pobitego do nieprzytomności przyjaciela z bruku. Mia patrzyła, jakby nieobecna. Przewiesił sobie go przez ramię i zaczął taszczyć do auta. Dziewczyna nadal stała nieruchowo i mrugała oczami w szoku.
- Mia - zawołał ją - wyjmij mi kluczyki od samochodu z kieszeni - dziewczyna otrzeźwiona dźwiękiem jego głosu, podbiegła do niego i zaczęła go przeszukiwać. Kliknęła guzik odblokowujący zamki i otworzyła tylne drzwi siwego pickupa, Pojo rzucił nieprzytomnego na siedzenia i zatrzasnął drzwi. Mia patrzyła mu w oczy. Miała rozciętą wargę i rozmazany makijaż.
- Chodź - przycisnął ją do siebie za całych sił - byłaś dzielna -objął jej pociągłą twarz i pocałował ją w czoło - przepraszam...
- To ja przepraszam, ale...
- Musimy jechać do szpitala. Porozmawiamy po drodze.
- Nie piłeś ?
- Nie proponowałbym ci przejażdżki po pijanemu.
Mieli porozmawiać po drodze, a nie zamienili ani słowa. Mia patrzyła z otępieniem na otaczający ją świat, za to Pojo złamał wszystkie możliwe przepisy dotyczące ruchu drogowego.
- Nie jesteśmy razem - ściszył radio i przemówił.
- I nigdy nie będziemy - dodała- ale nie traktujmy się tak.
- Wiesz, że zrobię dla ciebie wszystko -szepnął nieśmiało.
- Wiem, więc nie rób mi na złość i nie lekceważ mnie, bo jesteś dla mnie ważny... - położył dłoń na jej kolanie.
- Może kiedyś się nam uda. Spróbujemy - skręcił na parking szpitala - jak już coś do mnie poczujesz - zatrzymał auto i mrugnął do niej okiem.
Wszedł do szpitala z przewieszonym przez ramię Adim, który był półprzytomny. Korytarz był długi i oświetlony ogromnymi lampami. Wzdłuż były ustawione krzesała, na których czekali pacjenci. Izba przyjęć była dziwnie zapełniona, zważając na porę dnia, a raczej nocy.
- Może nam pani pomóc - zagadnęła do pielęgniarki młoda dziewczyna. Starsza kobieta rzuciła okiem na dwóch mężczyzn. Jednego wysokiego blondyna, dobrze zbudowanego i przede wszystkim w pełni świadomego. Drugiego niskiego szatyna, zawisłego na ramionach kolegi.
- Niech pan go położy tam - wskazała palcem na łóżko, które było widać przez otwarte drzwi gabinetu lekarskiego.
Pojo rzucił przyjaciela na kozetkę i usiadł na taborecie obok. Mia stanęła przy nim i przegarniała jego włosy.
- Chcesz usiąść ? - zapytał z troską.
- Ej, gdzie jest Kike? - przypomniała sobie nagle, a mężczyna zajął miejsce na krześle i nagle musiał patrzeć w górę, aby patrzeć dziewczynie w oczy.
- A widzisz go tu ? - spojrzał w jej ciemne oczy.
- No, nie...
- Uciekł, jak tylko zobaczył mnie. Poczuł, że zrobił już to co swoje i zwiał - położył kciuk na jej rozciętej wardze, a ona odsunęła głowę, uśmiechnęła się i puściła mu oczko.
- Jestem od Ciebie wyższa - na jej twarzy pojawiła się dziecięca radość.
Usłyszeli za sobą pewny krok. Mia odwróciła się i jej oczom ukazał się wysoki, postawny mężczyna. Miał czarne włosy z siwymi refleksami, wyglądał na około trzydzieści lat. W dłoni trzymał jakąś kartę, a w drugiej duży biały kubek wypełniony po brzegi kawą. Fartuch, który miał na sobie powiewał swobodnie przy każdym jego kroku. Dziewczyna zmrużyła oczy i ich spojrzenia się spotkały, w tym samym momencie mężczyzna w białym fartuchu potknął się o próg i wylał na siebie część zawartości kubka, przeklnął pod nosem.
- Dzień dobry - burknął i puścił oczko do roztrzęsionej blondynki, opierającej się o siedzącego na krześle przyjaciela.
- Co z tym panem ? Rozumiem to stan upojenia alkoholowego - usiadł na krześle i oparł się łokciami o biurko, a następnie przygarnął nonszalancko grzywkę.
- Raczy pan żartować - wzburzyła się tonem lekarza, aż podniosła głos.
- Mia? - Pojo ścisnął jej dłoń - spokojnie... Panie doktorze - zwrócił się oficjalnie - nasz kolega został zaatakowany przez agresywnego uczestnika imprezy. Przypuszczalnie na to, że śpi ma również wpływ dawka spożytego alkoholu, ale przydałoby się badanie, które potwierdziłoby, że podczas bójki nie ucierpiały jego narządy wewnętrzne - mówił, jak erudyta, a nie typowy mięśniak, któremu strerydy i doping wyssały mózg.
- Rozumiem. Niech już pani na mnie tak nie patrzy - mrugnął do niej okiem, a dziewczyna w odpowiedzi zacisnęła usta w linię - dam skierowanie na prześwietlenie, później zobaczymy...
Po dwóch godzinach badań, okazało się, że to tylko alkohol zwalił go z nóg. Mia rozwścieczona uderzyła śpiącego chłopaka pięścią.
- Proszę nie bić kolegi - nagle w gabinecie pojawił się lekarz, z którym Mia weszła w konflikt, więc postanowiła przemilczeć jego słowa. Pojo poszedł po kawę, skoro zbliżała się szósta rano, jego nałogiem była poranna, mocna kawa.
- Pani buntowniczka zaniemówiła ? - zajął miejsce za biurkiem i kpił, a Mia, siedząc na kozetce, nie odrywała wzroku od zniszczonych, białych płytek położnych na podłodze.
- Nie mam ochoty z panem dyskutować - zebrała się na odwagę i na jej policzki spłynął rumieniec.
- Więc niech panienka tego nie robi - skwitował i uniósł brwi, w oczekiwaniu na atak, ale dziewczyna uparcie milczała. Czekała tylko na moment, w którym wróci Pojo i zabierze ją do domu. Oczy jej zamykały się samoczynnie, co kilka sekund, dużo wysiłku wkładała w to, aby nie zasnąć.
Postanowiła zabić nudę i zaczęła oglądać fotografie wiszące za jej plecami na ścianie.
- Gdzie poszedł pani chłopak - zaciekawił się facet w białym fartuchu.
- To nie mój chłopak - odpowiedziała niegrzecznie - nie potrzebuję chłopaka - dodała stanowczo.
- To ciekawe, a kto się panią opiekuje ?
- Sama potrafię o siebie zadbać - burknęła od niechcenia.
Drzwi gabinetu, pachnącego chemicznie otworzyły się.
- Mia ? - usłyszała znajomy, niski głos.
- Wracamy ?
- Tak. Idź do samochodu, a ja wezmę te zwłoki - posłał jej ciepły uśmiech.
- Do widzenia - powiedziała bardzo cicho i w pośpiechu opuściła pomieszczenie, które przyprawiało ją o mdłości.
- Do zobaczenia - nie zdążył odpowiedzieć doktor.
CZYTASZ
Jutra nie będzie.
RomanceJest takie uczucie, za które sprzedałbyś duszę diabłu. Jest kilka chwil, za które chce się umrzeć. Historia trudnej relacji. Dojrzewania do uczucia i walki o każdą minutę swojego życia przy nim.