Otworzyła oczy ,a na jej twarzy pojawił się grymas. Słońce dawało jej nieźle po oczach. Niedziela. Nie był to ulubiony dzień tygodnia dziewczyny, ponieważ spedzany samotnie. Czym się więc różnił od innych dni ? No niczym. Na dole słyszała już skrobanie po patelni. Mama robi jajecznicę. I ucieszyła się ,bo była głodna jak wilk. Poprawiła ramiączka kremowej koszulki nocnej z połyskującego materiału imitującego satynę. Za drzwiami już roznosił się zapach. Ubrała duże kapcie w pieski z uszami i zaczęła szurać po ziemi wprost do łazienki. Kiedy spojrzała w lustro ogarnęło ją codzienne przerażenie.
- Cieszę się ,że nikt mnie rankiem nie musi oglądać - pomyślała. I zaczęła zagarniać włosy do tyłu, a następnie owijać głowę białym ręcznikiem, chowając pod niego wszystkie włosy.
- Nie chcę tak wyglądać - przeglądała się z każdej strony - nie chcę - powtórzyła i rzuciła ręcznik na pralkę, roztrzepując długie włosy.
Kiedy już znalazła się w kuchni na stole stało kakao w jej ulubionym czerwonym kubku w białe płatki śniegu. W telewizji mówią ,że będą upały ,ale Mia nie wierzy. Nie wierzy nikomu i niczemu. Ludziom , pogodzie, lekarzom, a nawet zwierzętom. Dlatego liczy na siebie w każdej sytuacji nawet w tej, w której z góry wie, że w pojedynkę przegra walkę z wrogiem.- Już nie śpisz? - do jadalni wparowała mama.
- Jak widać - przegarnęła wygniecione włosy - zgłodniałam w końcu- uśmiechnęła się.
- Nałożę ci - liczyła na taką propozycję.
Czuła, że wszystko było w niej złe. Mama ciągle jej wypomina ,że jest aspołeczna, Mia już też w to zaczęła wierzyć. Każdego dnia dobijała ją rutyna, z wygody nie próbowała nic zmieniać. Tata okazywał jej szczególny brak zainteresowania i nie potrafiła się z tym pogodzić. Najlepszy przyjaciel ją zostawił na pastwę losu. Okazało się, że jej zdrowie już nie istnieje. Ale nie potrafiła wyjaśnić za co wciąż Bóg ją każe. Za każdym razem, kiedy myślała o pasmie nieszczęście, które ją spotkało
- Mamo ja za momencik wychodzę, posprzątam po śniadaniu jak wrócę. Mogłabyś nakarmić kotka - wybiegła z kuchni jak oparzona.
- Jeszcze go nie nazwałaś? - zapytała zdzwiona.
- Mamo nazwij go jak Ci się podoba ja nie umiem się zdecydować, - odkrzyczała w biegu ubierając sukienkę i buty, drzwi za nią trzasnęły.
Wyprowadziła auto z garażu i zatrzymała je na podjeździe, napisała sms do przyjaciółki, że ma wstawić wodę na kawę i ruszyła. Jechała powoli, uważnie przyglądała się barwny kamienicom, zdała sobie sprawę, że całe życie pomijała otoczenie, nie doceniała go, że świat jest piękny, a ludzie nie mają czasu, żeby to zrozumieć.
Dwa razy nacisnęła przycisk domofonu i rozglądała się po osiedlowym placu zabaw, kiedy była mała mama zabierała ją tutaj, a następnie szły na zakupy. Co prawda kiedyś nie było tu nic poza jedną huśtawką i zniszczoną zjeżdżalnią, a dziś to prawdziwy raj, który tylko utwierdza ją w tym że chce być znowu dzieckiem.
- Słucham ? - głos wyrwał ją z zamyślenia.
- To ja Mia - powiedziała do mikrofoniku.
- Mia ? Nie spodziewałam się.
- Napisałam Ci smsa - wyjaśniła.
- Wejdź, porozmiawiamy - rozległ się dźwięk odblokowywania zamku drzwi i Mia pociągnęła za okrągłą klamkę. Klatka schodowa była ciemna, pachniało w niej piwnicą, Mia wbiegła na drugie piętro i oparła się rękoma o kolana, łapiąc urywane oddechy.
- Nie daj się - szepnęła do siebie - nie daj...
Kiedy zawroty głowy ustały kontynuowała wchodzenie po kaminnych schodach, trzymając się metalowej poręczy, ignorując dalsze objawy. Stanęła przy drzwich i wcisnęła dzwonek.
- Cześć kochana - nie musiała długo czekać, koleżanka ucałowała jej policzek i zaprosiła do środka, kiedy weszły Mia zobaczyła na kanapie męską sylwetkę.
- Przepraszam, nie wiedziałam, że masz gościa - szepnęła jej w korytarzu.
- No coś ty wejdź Pablo się juz zbiera - odparła głośniej, a mężczyzna odwrócił się do nich.
- Ten Pablo ? Mówiłam Ci...
- Pablo to jest Mia moja przyjaciółka, ta z którą byłam w klubie. Wysoki szatyn o ciemnej karnacji zaczął iść w ich kierunku.
- Bardzo mi miło - ucałował jej dłoń - ja tylko pomagałem Rene sformatować komputer i już muszę się zbierać, pocałował policzek swojej wybranki i wyszedł.
- Mówiłam? Mówiłam - powiedziała rozemocjonowana.
- Daj spokój, tylko kolega - dziewczyna poczerwieniała - usiądź na kanapie, nie będzięmy gadać w korytarzu, zrobię nam coś do picia i wszystko ci opowiem i ty mi, bo chyba masz o czym...
- Moje życie nie uległo żadnym zmianom - usiadła na grantowej kanapie i odetchnęła.
- Mia? Żartujesz ? Wszystkie gazety o tobie pisały, a ty mówisz, że w twoim życiu bez zmian, przecież romans z dokorkiem uczynił cię sławną - weszła do salonu z dwoma szklankami soku, postawiła je na szklanym stole i rozłożyła się na fotelu.
- Po pierwsze nie mam żadnego romansu z tym kretynem i perfidynym oszustem, po drugie jak Ci się udało zdobyć te gazetę skoro były w kioskach tylko przez dwie godziny - zaczęła wyliczać jednym tchem.
- Jak ktoś codziennie rano chodzi po bułki to zawsze zgarnie jakąś gazetę, zresztą jak zobaczyłam najlepszą przyjaciółkę na okładce to wzięłam trzy egzemplarze - wyjęła z pod stołu gazety - pierwsza o drogim prezencie, druga o śpiącej królewnie, trzecia o młodej, pięknej, tajemniczej, nowej zabawce doktorka. Czytałaś ? - wskazała palcem na kolorowe pisemka rozrzucone na stoliku.
- Śpiącej królewnie ? Napisali, że jestem zabawką ? Nie czytałam tego co pisali w środku, tylko nagłówki - otworzyła usta ze zdziwienia.
- To ja Ci opowiem - podskoczyła podekscytowana.
- Nie wiem czy chce tego słuchać, może lepiej mi powiesz co z panem, którego przed chwilą tu spotkałam. Mówiłam, że powinnaś spróbować i miałam rację - obracała szklankę w dłoniach.
- Na drugi dzień zadzwonił zaraz po tym jak rozłączyłam się z tobą i zapytał jak się czuję i że przeprasza jeżeli zrobił coś niestosownego, ale alkohol działał.
- I umowiliście się ?
- Tak - uśmiech nie schodził z jej twarzy - kilka razy się spotkaliśmy, dobrze się dogadujemy, ale wszystko idzie powoli.
- Cieszę się twoim szczęściem - mrugnęła okiem do rozpromienionej przyjaciółki.
- A Ty jak w ogóle znalazłaś się na tym balu ?
- Ten drań mnie zaprosił, bo wyczuł niezły skandal i wykorzystał do tego mnie. Zyskał sobie sławę i wroga - mówiła pogardliwie.
- Mia ? Jesteś pewna, że zrobił to celowo ? Może on też padł ofiarą dziennikarzy.
- Nie znasz go, ten zarozumiały dupek tylko czeka, żeby było o nim głośno - piła duszkiem.
- Jest dużo starszy myślałam, że też mądrzejszy.
- Wieczny gówniarz.
- Co u Pojo? - dziewczyna momentalnie posmutniała.
- Myślisz, że wiem ? - rzuciła obojętnie.
- Nie rozmawiacie ze sobą - zapytała zdziwiona.
- To on się odwrócił. Wiem, że jest w tym dużo mojej winy, ale tęsknię i potrafiłabym zapomnieć wszystko złe - zgarnęła włosy za ucho i patrzyła na stopy.
- To olej dumę i dzwoń do niego.
- Dzwoniłam i nie chciał ze mną rozmawiać - odstawiła szklankę i wstała dłońmi prostując zagniecenia na sukience.
- Zawziął się - zrobiła kwaśną minę.
- Rene? Dzięki za rozmowę, poczułam się lepiej. Pójdę już, pomyślałam sobie, że zajrzę na odział dziecięcy, jak za dawnych czasów. Pamiętasz jak czytałyśmy książki tym dzieciom ? - na jej usta powrócił uśmiech.
- Ja się chyba do tego nie nadaje Mia. Nie potrafię patrzeć na ich smutne oczka, nie radziłam sobie z tym.
- Wiesz ile szczęście im to dawało, że ktoś z zewnątrz poukładał z nimi puzzle.
- Ja wracałam zawsze z płaczem, jesteś naprawdę silna - uścisnęła jej rękę.
, a Mia pomyślała, jak bardzo wewnętrznie czuje się słabą.
- Pójdę już - przytuliła Rene z całych sił i poszła do drzwi wyjściowych.
- Mia jesteś blada - Rene zatrzymała ją w ostatniej chwili.
- Pójdę na solarium. Teraz mogę chodzić codziennie - wymusiła pół uśmiechu i zamknęła za sobą drzwi.
CZYTASZ
Jutra nie będzie.
RomanceJest takie uczucie, za które sprzedałbyś duszę diabłu. Jest kilka chwil, za które chce się umrzeć. Historia trudnej relacji. Dojrzewania do uczucia i walki o każdą minutę swojego życia przy nim.