27.

929 49 8
                                    

Mia zdejmuje czarną gumkę do włosów z nadagarstka i przeglądając się w ogromnym lustrze zawieszony pomiędzy schodami prowadzącymi na piętro, a drzwami wyjściowymi, wiąże włosy w kucyk, wyciąga kilka kosmyków żeby swobodnie opadały na jej policzki zarumienione policzki  i zaczyna ubierać siwe wiązane wokół kostki sandałki na szpilce. Przygładza ostatni raz sukienkę na udach rękoma i zdejmuje z kutego wieszaka bordowe palto. Przechodzi z korytarza do kuchni w poszukiwaniu torebki roznosząc po otwartych przestrzeniach stukot szpilek uderzających o szklaną nawierzchnię. Kiedy zawieszka czarną torebkę na łancuczku na ramieniu slyszy hałas pochodzący z góry, zupelnie jakby stado koni zbliżało się w jej stronę, odgłos zaczyna się nieść na klatce schodowej i nagle do kuchni wbiega i dyszy tuż przed nią to "stado"...
- Tom ?  Wszystko w porządku ? - pochyla się nad wspartym rękoma na kolanach mężczyzną.
- Co ty robisz Mia ? - próbuje unormować oddech.
- Idę do domu. A ty co robisz ? Czemu biegłeś?
- Idziesz do domu i mnie nie informujesz ? Co to za pomysł żeby wyjść ukradkiem. Nie pójdziesz nigdzie sama... Odwiozę cie.
- Poradzę sobie - daje krok do przodu, całuje go w policzek i już idzie w stronę wyjścia kiedy męska dłoń mocno zaciska się na jej przedramieni6.
- Odwiozę cię - syczy przez zęby.
- Uspokój sie... - gani go - co ci się dziś stało. Myślisz, że teraz będę poddaną czy jak.
- Po prostu chcę żebyś bezpiecznie dotarła do domu - łagodnieje.
- I dotrę, ale bez twojej pomocy - muska jego ramię paznokciami i odchodzi.
- Nigdzie nie pójdziesz sama Mia - mówi bardziej stanowczym tonem.
- Tom ? Co się stało ? Możesz podać mi powód dla którego uparłeś się, że nie mogę wrócić sama.
- Jadę do pracy więc to będzie po drodze. Po prostu chcę jak najwięcej czasu z tobą spędzić - podchodzi do niej, obejmuje twarz dłońmi i całuje delikatnie i namiętnie.
- Więc się ubierz, bo bokserkach nie wypada ci chodzić po szpitalu, to może delikatnie prowokować.
- Czyżby była pani zazdrosna - zaplata dlonie na jej talii.
- Chyba śnisz.
- Pfff... Dobrze wiem,  że umarłabyś z zazdrości tylko się droczysz ze mną.
- Idź się ubrać - odsuwa się.
- Wiedziałem. Zmieniasz temat - prycha pod nosem - wszystko jasne. Wpadłaś mała.
- Przestań - zgrywa obrażoną - za chwile naprawdę będziesz jechał do pracy sam.
- Dobrze, już dobrze nerwusku - muska palcem jej nos - poczekaj za mną, postaram się pospieszyć.
- Masz pięć minut - odwraca się na palcach, zachowując idealną i równowagę i maszeruje w szpileczkach do salonu. Rzuca torebkę na kanapę i zbliża się do regału z książkami w ścianie obok kominka. Wertuje wzrokiem każdą księgę o tematyce medycznej aż natrafia na kopertę wielkości kartki A4. Wysuwa ją i ogląda z każdej strony. Jest nieopisana, nie posiada adresu ani znaczka pocztowego. Mimowolnie jednak Mia zagląda do środka i wyjmuje z niej plik fotografii. Przegląda uważnie obrazki, na których widnieje na pierwszy rzut zakochana i szczęśliwa para. Mia rozpoznaje zarówno przystojnego mężczyznę jak i kobietę o figurze i urodzie modelki na tle egzotycznych krajobrazów. Z każdym kolejnym zdjęciem nie może oprzeć się wrażeniu, iż Thomas Bodyway twierdząc, że jego małżeństwo było nieszczęśliwe minął się z prawdą.
- Gotowy - do salonu dochodzi męski okrzyk. Dziewczyna w panice wpycha zdjęcia między książki i odwraca stając w jak najbardziej naturalnej pozie.
- Możemy jechać - dodaje mężczyzna.
- Pospieszyłeś się - odpowiada speszona - nie zdążyłam nawet przejrzeć do końca twojej biblioteczki - podchodzi do niego.
- Już niedługo będziesz znała ją na pamięć - całuje ją w czubek głowy i łapie za rękę - regał po regale od lewej patrząc - Tom otwiera drzwi przed dziewczyną i jeszcze raz rzuca spojrzenie na wnętrze domu, a następnie chcąc już postawić krok za progiem drzwi cofa nogę i zatrzymuję dłonią Mie za sobą. Oboje spogladają na wiecieraczkę, na której leży połamany mały ptaszek.
- O boże biedactwoo - dziewczyna przykuca przy nim i spogląda smutnymi oczami.
- Mia wstań - podnosi ją za ramię ciągnąc w górę - daj spokój...
- Nie masz serca ? - spogląda na niego.
- Mam serce, już mam, niedawno do mnie wróciło - całuje ją w czoło przymykając oczy przy tym.
- Tom tam jest jakaś karteczka - dziewczyna wskazuje palcem na świstek, który wiatr przykleił do ściany.
- Ah to pewnie jakaś ulotka - obejmuje jej twarz dłońmi i odwraca jej wzrok, muskając jej usta.
- Thomas przecież to zwykła kartka, nie jestem ślepa...
- Nieważne. Chodźmy już po prostu -  podaje jej dłoń i przeciąga sprawnie przez ganek, po drodze zgarnia papier z muru, zgniatając go w kulkę, po czym wkłada do kieszeni i pomaga iść blondynce po ścieżce pokrytej kamieniem, który powoduje destabilizację jej chodu na szpilkach.

Jutra nie będzie.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz