Kolejny męczący dzień nastał w Kanadzie, na szczęście piatek. Chyba zacznę doceniać to jak długo mogłam spać przez wakacje. Wstawanie tak wcześnie rano nie jest dla mnie. Ciągle śnią mi się jakieś głupie koszmary. Nie pamiętam kiedy miałam normalny, spokojny sen. Może to dziwne ale tęsknię za czasami kiedy byłam mała, nie przyjmowałam się niczym a złe koszmary odpędzał tata. Brakuje mi go i to bardzo.
-No to co mam zrobić?! To zarządzenie dyrektora nie moje!- Usłyszałam krzyk Jade a potem trzask drzwi frontowych
Ubralam na siebie szlafrok i szybko zeszlam na dół. Thirlwall siedziała na sofie trzymając szklankę i jakaś tabletkę w ręce. Rozpoznałam te tabletki, to były moje na nerwy ale już ich dawno nie brałam.
-Jade zostaw to!- Podbieglam wytrącając jej tabletkę z ręki
-Co ty robisz?!
-Myślisz że nie wiem co to jest? Skąd to masz?
-Wzięłam ostatnio z twojej apteczki na leki.
-Masz tego nie brać. To jest jedno wielkie gówno, przez które możesz skończyć źle. Na kogo i czemu Krzyczałaś?- Usiadłam obok niej
-Na James'a. Wkurzył się o to że będę chilliderka.
-Co w tym złego?
-Pamiętasz jak wczoraj dostałyśmy stroje?- Skinełam głowa na pytanie dziewczyny.-No więc Pokazałam mu się w nim i wpadł w szał. Powiedział że nie będę świeciła tyłkiem przed innymi a jak mu Pokazałam że pod spodem są spodenki to zaczął o nogach.
-Idiota. Wybacz że to mówię no ale kurde masz fajne nogi i powinien się cieszyć z tego że ma taką dziewczynę.
-Jemu to powiedz.
-Będzie dobrze, uśmiechnij się i zbieraj. Zaraz jedziemy.
Dziewczyna sztucznie się Uśmiechnęła i poszła na górę. Jak dobrze ze ja nie mam takich problemów, no ale kurde nie rozumiem James'a. Widocznie nie umie docenić tego co ma.
-Harry, mam dość tej mikrobologii.- Powiedziałam opierając się głowa o ramię chłopaka. Słuchałam już któraś godzinę o tych mikroorganizmach i wirusach, ileż można.
-A ja jestem głodny
-Jak zawsze Styles. Telefon ci wibruje?- Poczułam wibracje na krześle
-To nie telefon.- Uśmiechnął się i poruszał bawią.-A tak serio to nie mój.
Sięgnęłam do torebki po telefon, na mojej piękniej tapecie blokady, która przedstawiała mnie i Jade widziała jedna nowa wiadomość.
Moja Thirwall <3: Po tych wykładach chodź na boisko, jest spotkanie chilliderek. Jesteś zwolniona z reszty.
Świetnie za godzinę anatomia a ja będę siedzieć na boisku i słuchać jakiejś plastikowej kapitanki. Wcale Nie uśmiecha mi się być w tym beznadziejnym zespole no ale nic nie mogę zrobić.
-Opuszcze cie na Anatomi i reszcie.
-Dlaczego?! Przecież to Nie mi wibrowalo!
Zaczęłam się śmiać na jego słowa.
-Nie o to chodzi, jest spotkanie no tych tańczących kobiet i muszę iść.
-One się nazywają chilliderki, Edwards.
-Chciałam być oryginalna.-Wywróciłam oczami
-Nie udało ci się.
I za co ja go lubię?
Siedzę na miękkiej trawie ubrana w ten dziwny i wyzywający strój. Nie wiem kto je projektuje ale ma dobrą fantazje. Wielkie boisko otaczają spore trybuny z dwóch stron. Po bokach dwie duże bramki, dach z tego co widzę jest rozsuwany.
-Okej dziewczyny, to jest wasza kapitanka.- Powiedziała jakaś babka, może była po trzydziestce. Obok niej stała kto? Kendall. Boże jesli to ma być nasza kapitanka to ja podziękuję. Wolę już węgiel zrzucać do piwnicy.-Zostawiam cie z nimi.- Powiedziała dotykając ja w ramię, jak słodko.
-Więc tak, niektóre z was znam. Jest was trzynaście a mamy tylko dwanaście piłkarzy, każda z was zostanie przydzielona do jednego z nich. I jedno małe ostrzeżenie, Luke ten blondyn.- Wskazała na Hemmings'a siedzącego na trybunach.-Jest moim chłopakiem i moim piłkarzem, niech któraś z was popatrzy się na niego a urwę głowę.
Jak milusio się robi.
-Więc tak jak już mówiłam, jedna z was musi odejść i będziesz to ty Perrie.- Wskazała na mnie palcem, w sumie czemu mnie to nie dziwi? Od początku mnie nie lubiła.
-Oh dziękuję, tylko na to czekałam. I szczerze? Nawet nie miałam ochoty w tym być.- Wstałam i miałam odchodzić, kiedy usłyszałam jej wkurzający głos
-I bardzo dobrze, nawet się do tego nie nadajesz.
-Odezwała się, pięćdziesiąt kilo tapety się nie podniesie. Ups? Powiedziałam to na głos?- zakryłam usta ręką, jest taka głupia
-Idz Już stąd.- Powiedziała pokazując ręką drzwi
-Perrie zostaje.- Usłyszałam jakiś znajomy głos za sobą. Odwróciłam sie i zobaczyłam tego idiotę ze stołówki
-A Ty to kto?- Zapytała oburzona
-Główny kapitan zespołu, który przejął twoj chłopak więc Perrie zostaje.
-Jest o jedną za dużo.- Powiedziała tupiąc noga jak małe dziecko
-To będzie moja Chilliderka.- hahahaha no chyba sobie jaja robi
-Okej, jak chcesz.
Dobra widzę że ja tu nie mam nic do gadania, zresztą jak zwykle. Widziałam tylko jak całej akcji przygląda się Luke i Calum, ciemnego ta sytuacja bawiła natomiast Luke był całkowicie poważny.
Zabrałam rzeczy z ławki i poszłam się przebrać, na dziś mam już dość. Miałam taka Iskierke nadziei że jednak nie będę musiała brać udziału w tym, spełnia się to a tu nagle przychodzi burak i to niszczy, jeszcze mam być jego, na pewno.
-Poczekaj!- Krzyknął na mnie chłopak, którego nawet imienia nie znałam
-Czego?!
-Nie podziękujesz mi?
-Wcale nie chciałam być ta chilliderka więc nie mam za co.
-Nadajesz się do tego.
-Zapomnij, nie z nią.
-Nie lubisz jej?
-Nienawidzę, pusta lalka i tyle.
-Znam ją. Jestem Jeremi.- Chłopak Wyciągnął przede mnie rękę.
-Perrie.- Odzwazajemnilam gest
-Wiem.- Uśmiechnął się, nie powiem ale był przystojny.
Jade
Pięknie Perrie gdzieś znikła a ja nie mam jak wrócić, jeszcze telefonu nie odbiera! Zabije ja kiedyś!
-Perrie do cholery odbierz! Miałyśmy wracać razem!- Powiedziałam wkurzona do telefonu.
-Może cię podwieź?- Odwróciłam sie i zobaczyłam ta osobę, której bym się nie spodziewala, przynajmniej nie tak szybko.
CZYTASZ
CITY DREAMS
RandomDruga część New Life-Bad love. Skończyły się wakacje, wszystkie tajemnice wyszły na jaw, no prawie wszystkie. Perrie i reszta jej przyjaciół zaczynają studia i nowy etap w swoim życiu. Czy coś się zmieni? Zapraszam do czytania :)