3.-Kocham go bardzo.

48 4 4
                                    

Sobota, siedzę na drewnianym stołku w kuchni i pije herbatę. Luźna koszulka ledwo zakrywa moje nagie uda. W radiu lecial cover Justin'a Bieber'a, gdyby Jade widziała co ja slucham to by sie smiala. Jestem sama z Sky w domu. Zakochana para pojechała na zakupy a że ja nie chciałam to zostałam. Gdyby James nie jechał to co innego ale nie chce się kłócić z nim przy Jade. Sky zbliżyła się do drzwi frontowych i zaczęła szczekać, pewnie już wracają.

-Sky cicho bądź!- Podeszłam do drzwi i chciałam ja wypuścić ale postać Liam'a przeszkadzła, stał oparty o futryne, jego palec miał zamiar dotknąć dzwonka ale kiedy zobaczył mnie ręka poszła w dół. Jesienne słońce oswietlało mu trochę twarz przez co widziałam go trochę źle. Przecież on wyjechał więc co tu robi?

-Cześć, mogę?- Zapytał patrząc się w głąb domu.

-Skoro musisz.- Odpowiedziałam wpuszczając go.-Wrócę za pięć minut a ty się Rozgość.

Poszłam na górę do pokoju przebrać się w coś zwykłego. Nie będę chodzić przed nim w krótkiej koszulce, chociaż już mnie widział taka.
Z szafy wyciągnęłam szare dresy i jakaś żółta bluzkę.

-Co ty tu robisz?- Zapytałam kiedy chłopak nie zauwżył jak stałam już dobre parę minut za nim.

-Przeprosić, zacząć od nowa. Nie powinienem mieć do ciebie pretensji.

-Jedyne co powinnes zrobić to uszanować wtedy moje zdanie.

-Wiem i żałuję tego co powiedziałem ale wróciłem naprawić to.

-No nie wiem czy ci na to pozwolę.

-Proszę, chce żeby było tak jak kiedyś.

-A Ni? On też tu jest?

-Tak, widział się wczoraj z Jade.- Miło ze mi powiedziała. Udusze ja jak przyjdzie.

-Dobrze, masz tą szansę.

Jade

Pierwsze co weszłam do domu to zobaczyłam wyrozwalane rzeczy Sky, zabawki, miski itp. Ten pies jest taki jak Perrie, rozwali i posprząta za jakiś czas.

-Jade!- Krzyknęła dziewczyna schodząc po schodach w dół

-Co znowu?

-Mam dwie sprawy, za jedną cie udusze.- Powiedziała pokazując palec przy szyi.

-Za co mnie zabijesz?!

-Czemu nie powiedziałaś mi że widziałaś się z Ni?

-Mialam ci powiedzieć ale na śmierć zapomniałam, przepraszam. Był tu?

-Liam. A druga...

-Jak to widziałaś się z Niall'em?!- James zaczął krzyczeć jakby nie wiadomo co się stało

-Widziałam się i tylko tyle. Nic wielkiego się nie stało. A druga sprawa?

-Jade z Harry'm do centrum. Przepraszam..- Powedziała podchodząc do mnie bliżej.-Nie wiedziałam że on nie wie.

-Nic się nie stało, pozdrów go.

Nie rozumiem czasami James'a, ma dwie twarze, potrafi być kochany i miły a raz jest zły i krzyczy na cały dom. Wcześniej taki nie był.

Perrie

Jestem ciekawa po co nagle Harry Wyciągnął mnie na zakupy. Przecież mógłby wziąć Lou albo któregoś z chłopaków. Najlepsze jest to że on mija każdy sklep z ubraniami albo kosmetykami, skoro nie wchodzi do nich to po co on tu przyjechał? Jeśli Wyciągnął mnie na jedzenie to mu coś zrobie.

-Harry, stop! Najpierw mi powiedz co chcesz kupić? Już mnie nogi bolą.- Powiedziałam na środku korytarza galerii.

-Już jesteśmy.- Pokazał za sklep za sobą.

-Apart?- Co my do cholery robimy obok sklepu z biżuteria?!

-Tak, jakby Ci to powiedzieć.- Zaczął poprawiać swoje bujne brązowe loki

-Styles prosto z mostu.- Położyłam rękę na jego ramieniu

-Chce żebyś pomogła mi wybrać obrączki.- Moje oczy wyszły na wierzch przez to co on teraz Powiedział

-Czy ty chcesz..

-Tak chce się oświadczyć Lou.

-Boże! Tak się cieszę!- Wskoczyłam na Chłopaka i go Przytuliłam.-No to chodź!- Pociągłam go za rękę

Weszliśmy do sklepu, wszędzie były jakieś błyskotki albo pierścionki, albo kolczyki, naszyjniki i tym podobnym. Harry skupił się szczególnie na srebrnych obrączkach. Chciał złota ale odradzilam mu to ponieważ taka dostanie na ich ślubie. Styles wybrał dwie zwykle srebrne kółka z inicjalami H&L, były piękne.

-Jesteś głodna?- Zapytał wychodząc ze sklepu

-Zjadłabym jakąś sałatkę i tortille

-No to idziemy!

Styles poszedł zamówić jedzenie jedzenie a ja zajęłam stolik.

Loczek wrócił po dziesięciu minutach z dwoma tacami.

-Smacznego.- Powiedział

-Wzajemnie. Kiedy chcesz mu się oświadczyć?

-Planuje jutro. Zabiorę go do wesołego miasteczka, potem na kolacje.

-Widzę że go kochasz.- Uśmiechnęłam sie

-Kocham go bardzo. Ej to nie jest Luke i Ash?- Popatrzyłam za siebie i zobaczyłam dwóch chłopaków zbliżających się w nasza stronę.

-Cześć.- Powiedzieli Obydwoje

-Siema, Siadajcie.- Harry przywitał się z nimi.-Co tu robicie?

-Przyszliśmy na małe zakupy, wiesz Kendall ma niedługo urodziny i szukam coś dla niej.- Powiedział Luke, nie chce słuchać tego dalej. Wyciągnęłam telefon i napisałam sms do Calum'a.

Ja: Proszę zadzwoń teraz!

Nie minęła minuta a mój telefon wydał dźwięk.

-Przepraszam ale Hood się dobija.- Powiedziałam i poszłam od stolika do wielkich szyb, które pokazywały wejście do galerii.

-No co się stało?

-Jestem w galerii z Harry'm i

-O nie spotkałaś tam gdzieś Luk'a i Irwin'a?

-Myślisz że dlaczego chciałam żebyś zadzwonił?- Zaczął się śmiać.-Siedzą z nami a ja nie chcę słuchać jaki prezent kupuje Kendall.

-Jesteś niemożliwa, myślałem że chcesz zabić James'a i sie go pozbyć.-Idiots.-A tak w ogóle wiesz ze jutro są urodziny Jade?- Boże faktycznie, przez to wszystko nie orientuje się który dzień jest który.

-Jeśli bede chciała to zrobić to się zgłoszę. Pamiętam i mam nawet pomysł!

-Zamieniam sie w słuch.

-Harry chce jutro oświadczyć się Lou i Jade ma urodziny więc zrobimy im wspólna imprezę! Pomożesz mi?

-Naprawdę chcę?! Genialnie! Oczywiście ale jak mam to zrobić? I dlaczego ja a nie James?

-Tak. Boże on ją musi zabrać z domu. A po drugie on się do tego nie nadaje. Więc dziś z nim to uzgodnie, mam nadzieję że nie wypapla jej tego.

-Oby bo będzie miał ze mną do czynienia. Niestety muszę kończyć, zgadamy się wieczorem. Paa blondynko

-Cześć czarny.

Rozłączyłam się i chciałam odejść do nich kiedy ręka Luk'a mnie powstrzymała.

-Dlaczego przede mną uciekasz?

Bo cie kocham i nie lubię w jednym.

CITY DREAMSOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz