12.-Gorzej niż myślałam.

38 4 2
                                    

Te parę dni były szczególnie ciężkie i dziwne. Jak nie sprawa z Logan'em to znowu Kendall i moja ręką. Jest z nią lepiej ale nadal boli. Właśnie jedziemy z Jade na spotkanie z sponsorami. Nie wiem co nam powiedzą, boję się tego spotkania.

-O czym tak myślisz?- Brunetka spojrzała na mnie zatrzymując samochód na światłach.

-Co nam Powiedzą. Miałaś jakieś wieści od Calum'a?

-Nie ale z tego co wiem to Luke nie chodzi na zajęcia w ogóle i zaniedbał drużynę.

Nie Odpowiedziałam jej nic bo ruszyła. Wiedziałam że będzie źle, po co ja się w ogóle wtracałam? Ale z drugiej strony też miałby wychowywać nie swoje dziecko i całe życie żyć w kłamstwie? Tak nie mogło być. Najchętniej wyjechała bym z tego kraju gdzieś indziej ale Jade by mnie zabiła chyba. Miałam mieć spokojne życie tutaj a co w zamian mam? To samo co wcześniej, pełno nerwów, krzykow, chociaż Jade jest szczęśliwa.

-Drogie panie.- Zwrócił się do nas jakiś starszy mężczyzna, sądzę że to był jeden z sponsorów ale go za bardzo nie pamiętam.-Nie zaśpiewałyście wtedy ale rozumiem dlaczego. Mimo to postanowiliśmy dać wam szansę.

-Jest!- Jesy Krzykneła, była szczęśliwa tak jak i reszta i ja w sumie też. Bo przeze mnie to wszystko mogłoby iść się jebac.

-Cieszę się że jesteście szczęśliwe. Więc tak jak wiecie za miesiąc jest sylwester, chce abyście napisały piosenkę i zaśpiewały ja przed duża i to bardzo dużą publicznością. Zgadzacie sie?

-Tak!- Powiedziałyśmy razem

-Dobrze więc wszytko jeszcze wam prześlę pocztą.

-Perrie, telefon.- Byłam tak szczęśliwa że nawet nie słyszałam dźwięku telefonu.

-Przepraszam na chwilę.- Powiedziałam.-Halo?

-Proszę cię przyjedz do nas. Potrzebuję cie.- Po drugiej stronie usłyszałam głos Calum'a.

-Ale co się stało?!

-Przejdz.

I się rozłączył no miło. Weszłam do pokoju, na całe szczęście Martin bo tak mial na imie ten mężczyzna skończył rozmowę i zaczął się żegnac z nami.

-Zawiez mnie do chłopaków.- Powiedziałam do Jade

-Po co?

-Proszę, potem ci to wyjaśnię.

Po piętnastu minutach byłam już pod ich domem. Weszłam do środka nawet nie pukajac.

-Calum!- Krzyknęłam bo w domu było pusto, żadnej żywej duszy.

-Tu jestem.- Wyszedł z kuchni ubrany elegancko.-Masz czas?

-Mów co jest!

-Proszę cię tylko się nie denerwuj.

-Hood kurwa mów..

-Luke leży pijany w cztery dupy na górze, ja muszę iść zdać egzamin a z nim nie ma kto zostać.

-Jak to pijany? Od kiedy tak pije?

-Od czasu kiedy się dowiedział wiesz o czym dobrze. To zostaniesz z nim?

-Tak ale robię to tylko dla ciebie.

-Oboje wiemy że dla niego też. Dobra ja lecę jak coś to dzwoń.

Czarny wyszedł z domu zabierając laptopa i torbę na niego. Nie spodziewałam się że ja będę musiała go kiedykolwiek pilnować. Weszłam na górę po małych drewnianych schodach. Wiedziałam doskonale, który jest jego pokój. Otworzyłam powoli drzwi, Luke leżał na brzuchu na swoim dużym łóżku. Beżowo brązowy pokój z wielkim łóżkiem pod ścianą, obok niego lampa i duże lustro, ma chłopak gust. Zresztą jak zawsze.

Nie mogę patrzeć na niego jak leży tak w tych ubraniach

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

Nie mogę patrzeć na niego jak leży tak w tych ubraniach. Podeszłam do jego szafy i wyciągnęłam jakąś bluzkę i spodnie dresowe.

-Coś ty ze sobą zrobił.-Powiedziałam sama do siebie. Usiadłam na łóżku, próbowałam go podnieść ale był ciężki, w końcu to chłopak kuźwa.

-Zostaw mnie.- Wybełkotał ledwo co.

-Przebiore cie, tylko mi pomóż.

Luke podniósł się powoli, śmierdzialo od niego wódka i to bardzo ale wykąpać to będzie musiał się sam po tym jak wytrzeźwieje. Ściągnęłam z niego bluze i założyłam bluzkę, każdy mój ruch obserwował albo mi się tylko wydawało. Czas na dół. Powoli rozpiełam mu spodnie tak żeby niczego nie dotknąć, zsunelam stare i rzuciłam je na krzesło.

-Podnieś się jeśli dasz radę.- Musiał, inaczej bym mu nie ubrała ich na tyłek.

-Przytul mnie.- Jego słowa były dla mnie jak burza, nagłe.

-Jesteś pijany, nie chcesz tego.

-Proszę o to.

Wystawił do mnie te swoje, chude ręce. Nie umiem mu w takiej sytuacji odmówić ale na szczęście jutro już nie będzie nic pamiętał. Wtuliłam się w niego, brakowało mi tego. Tego mocnego uścisku, Tych rąk przy których zawsze czuję się bezpiecznie. Przytuliłam go od tak dłuższego czasu, Nie chciałam już nic innego.

-Śpij już.- Powiedziałam do niego i zeszlam z łóżka, blondyn od razu położył się na łóżku, Przykrylam go koudrą bo nawet na to siły nie miał. Dlaczego ja jestem dla niego taka dobra? On musi się ogarnąć, nie może swojego życia tak zniszczyć.

Zeszłam na dół do kuchni, zajrzałam do lodówki, mieli trochę pomidorów, jakieś mięso drobiowe i trochę warzyw. Zrobię im obiad. Muszę się czymś zająć dopóki któryś z chłopaków nie wróci.

-Wróciłem!- Usłyszałam krzyk Calum'a Kiedy kończyłam gotować zupe.

-Cicho!- Pokazałam mu palcem na usta.

-Co tak pachnie? I czemu cicho?

-Spi. Zrobiłam wam obiad.

-Boże zamieszkaj z nami.- złożył ręce jak do modlitwy

-Bardzo śmieszne a jak egzamin?

-Zdałem a Luke jak?

-Gorzej niż myślałam.

CITY DREAMSOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz