21.-Tato!

32 4 4
                                    

Obudziło mnie mocne szarpanie za moje ciało. Otworzyłam powoli oczy, zobaczyłam nad sobą siedząca Jade na mnie. Nawet we święta nie da mi się wyspac!

-Jezu co się stało że mnie budzisz o tej porze???

-Musimy jechać po rodziców na lotnisko!

O Boże faktycznie. Zapomniałam o tym że oni dziś przyjeżdżają.
Wstałam szybko z łóżka, nie będę się kąpać. Dziś wigilia więc przed kolacja będę musiała się ogarnąć. Ubrałam na siebie dresy, biała bluzkę i czarna długa bluze. Schodząc na dół Jade stała już z kluczykami w ręce.

-Jak zawsze spóźniona.- Powiedziała i ruszyłyśmy do samochodu.

Droga na lotnisko zajęła nam jakieś pół godziny. Thirlwall kierowała samochodem bo mi się nie chciało. Lotnisko było duże, idzie się zgubić nawet mimo tych znaków przyklejonych na ścianach.

Siedzimy na krzesłach już kolejna godzinę a rodziców jak nie było tak nie ma. Obie zaczęliśmy się martwić czy coś się nie stało.

-Samolot numer 123 wylądował teraz, przepraszamy za opóźnienie.- Powiedział męski głos z głośników.

W bramkach stanęli nasi rodzice. Od razu z Jade podbiegłyśmy do nich, mocno wtulajac się w ich ciało.

-Tato! Tęskniłam.- Przytuliłam go tak mocno jak tylko potrafiłam.

-Perrie, jak ja Cie dawno nie widziałem.

Kiedy Puścilam ramiona taty, przywitałam się z rodzicami przyjaciółki. Szkoda że mojej mamy nie ma no ale cóż, wybrała inne życie.

-Proszę o to twoj pokój.- Powiedziałam pokazując tacie małe gościnne pomieszczenie.

-Dziękuje jest wspaniały. Kochanie czy u ciebie wszystko w porzadku? Wydajesz się jakaś inna.

-Tak jest wporzadku. Odpocznij.

Rodzicom ogólnie podoba się Dom. Oni odpoczną a my wszystko przygotujemy. Na dole Jade robiła już kolejna sałatkę.

-Pomoc Ci?

-Nie, może weź się za szarlotkę.

-Okej, może wyjdzie dobra.

Po dwóch godzinach pieczenia, robienia sałatek, różnych potraw wszystko wyszło idealnie. Cały stół już nakryty.

Tylko się ogarnąć i czekać na resztę

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

Tylko się ogarnąć i czekać na resztę.
Poszłam na górę wziąć szybką kąpiel. Na dzisiejszą kolacje założyłam czarna sukienkę do kolan, lekki makijaż a włosy spiete w koka. Spojrzałam na telefon było już parę minut przed osiemnasta.
Schodząc na dół usłyszałam rozmowy między rodzicami a chłopakami no i Kylie. Ona też została zaproszona.

-Dobrze że już jesteś, możemy zaczynać?- Zapytała Jade na co Skinełam jej głowa. Każda osoba wzięła sobie po opłatku.

-Kochanie, chcę Ci życzyć wszystkiego dobrego, szczęścia, miłości i żebyś w końcu odwiedziła swojego staruszka.- Tata przytulil mnie i odszedł po moich życzeniach.

-Perrie!- Krzykneła Jade podbiegając z rękami do mnie.

-Perrie!- Krzykneła Jade podbiegając z rękami do mnie

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

-Życzę ci żeby ułożyło ci się z James'em. Spełnienia marzeń i dużo dużo szczęścia.

Takie chodzenie od każdego do każdego zajmuje długo i to bardzo. W końcu chyba po godzinie każdy mógł usiąść do stołu. Razem z Jade zaczęliśmy podawać jedzenie. Brunetka chwyciła za uszka, zaczęła każdemu nakładać a ja nalewać barszcz. Podeszłam najpierw do Luk'a bo siedział najbliżej. Chwyciłam za cholchle ale zamiast nalac do talerza to poszło na jego biła koszule.

-Boże przepraszam!- Zrobiłam to nie chcąco, naprawdę. Nie chciałam tego, przecież barszcz jest gorący. Ale on zamiast wkurzyć się zaczął się śmiać jak reszta.-Z czego się śmiejesz? !

-Masz szczęście że ten barszcz jest zimny.- Powiedział nadal się śmiejąc.-Musze pojechać do domu się przebrać.

-Gdzie będziesz jechał, córcia u mnie w walizce jest jeszcze jedna biała koszula. Daj mu ją.- Tata jak to on zawsze znajdzie rozwiązanie na wszystkie problemy.

-Chodź ze mną. A Jade mogłabyś go odgrzać?- Zapytałam a brunetka Skineła głowa. Jak ja mogłam zapomnieć Barszcz zagrzać??

Tata wziął mało ubrań więc bez problemu znalazłam jego koszule. Mimo że był trochę niższy od Luk'a to Jego ubrania pasowały prawie na niego.

-Proszę.- Podałam mu koszule, chcialam wyjść lecz musiał się oczywiście odezwać.

-Możesz zostać, przecież to tylko koszula. Zresztą widziałaś mnie już pół nagiego.

-Nie, lepiej zejdę na dół i pomogę Thirwall.

-Piec minut cie nie zbawi, Kate zawsze przy mnie zostaje.- Ściągnął marynarkę i zaczął odpinac guziki, o nie.

-W takim razie zadzwoń po nią.

Wyszłam z pokoju zamykając z hukiem drzwi. Nie chciałam tego ale wkurzyl mnie no. Może nie usłyszeli a nawet jeśli to powiem że to przeciąg był.

W jadalni wszyscy siedzieli już przy stole i zajadali się. Życzyłam im smacznego i poszłam do kuchni umyć ręce.

-Co jest?- Odwróciłam sie prawie dostając zawału.

-Nic Jade, James się odezwał? 

-Napisał że spotkamy się na występie i musi mi coś powiedzieć.

-Domyślasz się o co chodzi? 

-Nie mam bladego pojęcia. Idziemy? 

Skinełam głowa i wraz z brunetka ruszyłyśmy do jadalni. Jutro pokażemy rodzicom całe miasto, w kocu pierwszy raz są w Kanadzie.

CITY DREAMSOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz