Wstałam z myślą że to był tylko jeden zły sen ale się pomyliłam. Nadal leżałam w tej beznadziejnej sali. Obok mnie stała pielęgniarka, zmieniała mi kroplówke. Kobieta patrząc na mnie lekko się Uśmiechnęła, nie wiem czy go wymusiła czy co ale chociaż trochę mi się miło zrobiło. Nagle do sali wpadł uśmiechnięty lekarz.
-Mamy dawce!- Krzyknął uśmiechnięty
-Jak to?! Kogo?- Nie wierzyłam w jego słowa, tak szybko znalazł się ktoś kto chciał mi oddać jeden swój narząd? Jednak żyją jeszcze dobrzy ludzie na tym świecie.
-Nie mogę ci powiedzieć, dawca wolał zostać anonimowy. Musimy cie przygotować do operacji.
-Ale że już?!
-Tak nie mamy na co czekać
Cała nadzieja powróciła, szkoda jednak że nie znam osoby, która podarowała mi nerke. Chciałabym jej z całego serca za to podziękować.
Jade
Zabieram ostatnie rzeczy i jadę do Perrie. Lekarz dzwonił że znalazł się ktoś i za godzinę będzie operacja. Na szczęście chociaż z nią będzie już wszystko dobrze.
-Możesz mnie zawieźć do rodziców?- James siedział na miejscu pasażera z telefonem w ręku.
-Jak to do rodziców? Miałeś ze mną jechać do szpitala.
-Nie chce mi się, proszę.
-Kurwa James nie chce ci się?! A co tobie się chce? Siedzieć na tym telefonie i pisać ciągle albo grać?!
-Patrz jak jedziesz. Albo mnie zawieziesz albo pojadę sam.
-Dobra. A będziesz chociaż na noc w domu? Wiesz Perrie nie ma w domu a skoro z nią będzie wszystko ok to może?- Położyłam rękę na jego udzie
-Nie wiem, zobaczę ale wątpię.
Wzięłam rękę od razu. Boże facet co z tobą jest? Albo on ma okres albo jest kobietą i przed każdym to ukrywa. Zastanawiam się kiedy w naszym związku zacznie się coś dziać oprócz całowania się i przytulania. Może to ja jestem nachalna ale on jest tutaj mężczyzna to on powinien być bardziej.
Słabo oświetlonym korytarzem idę pod sale operacyjną. Widzę dwie osoby siedzące pod ścianą na drewnianych, starych krzesłach. To Harry i Louis. Spędzają tu każdą możliwa chwilę.
-Długo tu siedzicie?- Harry podniósł swoją zmęczona twarz.
-Jakąś godzinę, lekarz powiedział że operacja może potrwać nawet cztery godziny.
Aż tak długo? W sumie to nie jest takie łatwe ale kurde to i tak długo. Spojrzałam na telefon było dopiero po dwunastej, zero wiadomości od James'a. Ciekawi mnie jedno. Dlaczego nie ma żadnego z chłopaków?
Perrie
Nie czuję nic. Żadnego bólu, nie mam czucia w rękach, nogach. Spojrzałam przez okno było ciemno i to bardzo. Na szczęście będę żyć, mogłam jutro już umrzeć stracić cały sens życia, stracić najbliższych a tu dzięki jednemu człowiekowi żyje.
-Obudziłaś sie już.- W progu drzwi stała uśmiechnięta Jade a nawet Harry i Lou.
-Cześć. Cały czas tu jesteście?
-Tak. Jak się czujesz?- Harry usiadł obok łóżka
-Nie czuję nic, żadnego bólu. Po prostu nic
-Lekarz mówił że przez pierwsze godziny nie będziesz nic czuć.
-Jedź z Lou do domu. Widzę że jesteście zmęczeni.- Dotknęłam jego ramiona na co Louis zrobił zła minę, oczywiście na żarty.
-Dobrze, gdyby coś to dzwoń.
Chłopaki pożegnali się z nami i wyszli. Mogłam spokojnie porozmawiać z Jade. Widziałam po niej że coś ja gryzie.
-Mów co jest.- Thirwall zajęła wcześniejsze miejsce Loczka. Swoją dłoń położyła na mojej ręce.
-Nic. Wiesz ze jak wyjdziesz to musimy jechać na zakupy. Trzeba kupić jedzenie i parę rzeczy na występ w sylwestra.
-Tak masz rację ale Jade widzę że coś jest nie tak. Mi możesz zawsze powiedzieć. James?- Brunetka spuściła głowę, widziałam że chodzi o niego. Za każdym razem kiedy ona jest smutna, chodzi o tego idiotę.-Co zrobił?
-On ma mnie chyba dość, myślę że on już nie chce ze mną być.
-O czym ty mówisz?
-Mial jechać dziś do szpitala to nie bo rodzice, myślałam że noc spędzimy razem to się pomyliłam.
Nie wiem co o tym myśleć, ona go kocha i myślę że on ją też ale nie rozumiem jego zachowania. Jak stąd wyjdę muszę z nim poważnie porozmawiać.
Jade pojechała ode mnie o ósmej. W tym czasie kiedy ona była, lekarz zdążył przyjść cztery razy i zapytać się jak się czuje. Powoli zaczynam czuć wszystko a najbardziej ból w okolicy nerek. Dostaje tabletki przeciwbólowe ale nic mi one nie dają. Spróbuję zasnąć, sen to najlepszy lek.
Jade
Wiedziałam że James nie wróci na noc do domu, byłam tego pewna. Może powinnam się przyzwyczaić do tego wszystkiego? Za trzy dni święta, pewnie nawet ich nie spędzi ze mną tylko z rodzicami. Muszę zrobić listę zakupów na święta, trzeba kupić prezenty. Moi rodzice Jak i tata Perrie zostali zaproszeni. Dobrze ze chociaż piosenkę mamy już napisana z dziewczynami. Jest świetna. Na pewno wszystkim się spodoba. Wchodząc do kuchni usłyszałam dzwonek do drzwi. W futrynie stał oparty wysoki chłopak, Skądś go znam ale nie mogę sobie przypomnieć za cholerę skąd.
-Jest James?- Zapytał
-Nie, jest u rodziców. A ty to kto?
-Powiedz ze D go szukał.
-Kim jesteś?!
Chłopak nie odpowiedział i poszedł. Jaki kurwa D znowu? W co on się wplątał?
CZYTASZ
CITY DREAMS
RandomDruga część New Life-Bad love. Skończyły się wakacje, wszystkie tajemnice wyszły na jaw, no prawie wszystkie. Perrie i reszta jej przyjaciół zaczynają studia i nowy etap w swoim życiu. Czy coś się zmieni? Zapraszam do czytania :)