7.-Calum spokojnie.

50 4 6
                                    

Calum

Jestem szczęśliwy że wszystko jest w porządku z Luk'iem dzięki dziewczynom. Gdyby nie Perrie to nie wiem co by się stało. Lekarz przewidywał najgorsze na co nie mogłem pozwolić. Perrie nadal śpi, mężczyzna, który przeprowadzał transfuzje Powiedział że musi odpocząć bo jest wykończona. Cała grupa siedzimy już drugi dzień w szpitalu, nawet James jest. No może nie całą bo nie ma Kendall, co dla mnie jest dziwne, przeciez to jej chlopak no kurwa. Popatrzyłem w prawo i zobaczyłem ją, o Wilku mowa, lepiej późno niż wcale.

-Gdzie on jest?!- Zapytała biegnąc w moją stronę

-Gdzieś ty się kurwa podziewała?! Taka z ciebie dziewczyna?! Gdzie byłaś kiedy on walczył o życie?!- Nie wytrzymałem, nigdy jej nie lubiłem ale teraz to jej już nienawidzę.

-Calum spokojnie.- obok mnie pojawiła się Jade, położyła rękę na moim ramieniu co naprawdę uspokoiło mnie ale nie na długo.

-No kurwa odpowiedz!

-Nie mogłam przyjść, nie krzycz na mnie! Wypadło mi coś ważnego.

-Dla ciebie jest coś ważniejszego niż własny chłopak?! Jesteś żałosna.

Nie wierzę z kim on się związał, mógł mieć wspaniała dziewczynę i Nie nie mam tu na myśli Perrie ale Kate. Byliby idealni ale on wolał pusta lalkę, zresztą on tego nie widzi jaka ona jest. Czasami myślę że jestem najbardziej ogarnięty z tej grupy. Mimo że popełniam błędy, staram się myśleć racjonalnie, nie zadawać się z osobami, które mógłby źle wpłynąć na mnie i moich przyjaciół.

Perrie

Słyszę jakieś krzyki dochodzące za drzwi. Otwieram powoli oczy lecz wiem że to był błąd. Ostre, białe światło razi moje gałki oczne przez co od razu je zamykam.

-Dzień dobry.- Słyszę głos jakiejś starej kobiety, przewracam się na bok i wtedy dostrzegam siwą kobietę, która zmienia mi kroplówke.-Jak się pani czuję? Pamięta pani czemu tu leży?

-Dobrze, tak oddawałam krew dla kolegi.- O ile mogę go tak w ogóle nazwać.-Jest na korytarzu ktoś? Słyszałam krzyki.

-Tak, są pani znajomi. Ma pani naprawdę wspaniałych przyjaciół a szczególnie ta brunetke, cała noc przy pani była. Zawołać ich?

Skinełam głowa a kobieta wyszła. Kochana Jade, muszę ją przeprosić za moje zachowanie. Do pokoju weszła Jade w tych samych ubraniach co wczoraj, czyli nawet nie była w domu.

-Perrie! Jak się czujesz?- Zapytała siadając na krześle

-W porządku, to nic takiego. Jade...

-Słucham?

-Chciałam Cie przeprosić za moje ostatnie zachowanie, Wkurzylam się zrozum.

-Rozumiem ale nie masz za co przepraszać, też nie zachowaliśmy się dobrze.

-Cieszę się że jest między nami ok. Muszę Ci jeszcze o jednej rzeczy powiedzieć.

-No co? Przerażasz mnie.

-Zgadzam się na ten niby zespół.

Dziewczyna na moje słowa zaczęła Piszczec i krzyczeć, również przytuliła mnie.

-Jestem mega zadowolona! Kiedy cie wypisza?

-Mam nadzieję że dziś. Nie mam siły siedzieć tu a jak pomyślę o szpitalnym jedzeniu to na pewno schudne ze dwa kilo czego nie chce.

Dokładnie w tym samym dniu wypisali mnie do domu. Jest wieczór, więc pewnie zjem coś i pójdę się wykąpać. Luke jeszcze zostaje w szpitalu ale z tego co mi pisze Hood, wszystko z nim gra.

-Więc co zaśpiewasz?- Zapytała Jade wyrywając mnie tym samym z myśli o Luk'u.

-Szczerze nie myślałam nawet o tym.- Odpowiedziałam wkładając zapiekanke do ust.-Najpierw muszę pozbyć się fobii a potem myśleć o piosence. A Ty?

-Też nie myślałam ale na pewno coś znajdę. Sądzisz że uda nam się?

-Myślę że tak ale wszystko się okaże, to nie jest takie łatwe jak nam się wydaje. Kiedy w ogóle jest to całe przesłuchanie?

-Masz racje. Hmm za jakiś tydzień.

Co?! Tak mało czasu? Przecież nie zdążę. Mam nadzieję że Calum ma na tą fobie sposób bo inaczej nie wyjdę tam. Nie wiem co zaśpiewam, nie wiem co wybierzemy na wspólną piosenkę, nic Nie wiem a jest tak mało czasu. Help.

Luke

Leżę już tu kolejny dzień i mam dość, okej może dzięki temu wszystkiemu żyje ale kurde mogliby mnie już wypuścić. Czuję się dobrze, nawet za dobrze. Zresztą nikt nie mówi co mi dokaldnie się stało. Do pokoju weszli chłopaki z górą jedzenia z KFC. Wiedza co lubię ale nie widziałem tu Kendall, co strasznie mnie to wkurzyło a za razem zburzylo humor.

-Cześć! Jak się czujesz?!- Zapytał Hood kiedy przywitałem sie z nimi.

-Jest ok ale mogliby mnie już wypuścić! Co macie dobrego dla mnie?!

-Jak to co?! Dwa Grandery!- Krzyknął uradowany Mike i zaczął jeść swój zestaw.

-Powiecie mi dokładnie co się stało? Pamiętam tak mniej więcej ale chcę znać wszystko.

-Więc...poszedłes po piwo kiedy skończyło wam się Mike'em. Wtedy na pasach wjechał w ciebie samochód i potrącił tak że straciłeś dużo krwi. Transfuzja była tutaj jedynym sposobem na uratowanie Ci życia Luke.

-Eh..czarno to widzę. Dobra mniejsza z tym ale kto oddał mi krew? Przecież każdy z was ma albo A albo B. Grupa zero jest bardzo rzadka, jak tak szybko udalo się znaleźć osobę, która mi ją oddała?

-Gdybyś pamiętał To Jade i Perrie mają grupę krwi zero, Ale ze Jade miała ujemne coś tam to krew oddała Ci Perrie.

Nie wierzyłem w słowa Caluma, jak to ona mi oddała krew? Wszystkiego bym się spodziewał ale nie tego.

CITY DREAMSOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz