3.2

20 3 1
                                    

Zimny, nocny wiatr wiał w moją zmęczoną twarz. Ulice były puste, ani jednej żywej duszy, samochodu, po prostu niczego. Ciemne chodniki oświecał blask latarni, bez których byłoby tu ciemno jak w grobowcu.

-Powiedz coś.- Usłyszałam głos blondyna

-Co mam Ci powiedzieć Ni?- Zapytałam idąc powolnym krokiem. Jade widząc go jakieś dziesięć minut temu w domu, omal zawału nie dostała.-Po co tu tak naprawdę przyjechałeś?- Przystanęłam, patrząc na niego.

-Wiem że już nie jest z tym idiotą

-A i postanowiłeś że wrócisz i będziesz z nią?

-Nie, na Boga Perrie to nie tak!- Krzyknął podnosząc ręce do góry.-Chcę wszystko naprawić a ona nie może mnie unikać.

-Może i to robi. Posłuchaj..- Byłam już zmęczona tym wszystkim.-Ona ma już dość wszystkiego, nawet nie masz pojęcia jak bardzo przeżywała rozstanie z nim. Jade nie zwiąże się jak na ten i przyszły czas z nikim. Nie masz po co nawet próbować z nią.

-A przyjaźń?- Jego wzrok był smutny ale nie chciał uronić ani jednej łzy.

-Nie mnie o to pytaj, to już wyłącznie jej decyzja.-Spojrzałam na godzinę, było już cholernie późno.-Przepraszam Cie ale muszę już wracać. Do zobaczenia

Wstałam wczesnym rankiem, pogoda za oknem wskazywała na niezbyt upalny dzień. Włosy związałam w byle jakiego koka, podchodząc do komody po bieliznę przypomniałam sobie o tabletkach, które muszę codziennie zażywać. W szafie z ubraniami z której wyciągnęłam spodenki jeansowe i czarny top, znalazłam tabletki. To jedyne miejsce, gdzie nikt ich nie znajdzie. Wywaliłam na rękę dwie, duże, niebieskie pastylki i szybko popiłam wodą.

-Idziemy?- Głos Jade w pokoju przyprawił mnie o dreszcze, bałam się tylko żeby nie zobaczyła opakowania. Powoli schowałam pudełko pod ubranie i udawałam że czegoś szukam.

-Wykąpę się tylko i możemy iść.- Odwróciłam się z ubraniami w ręce.

-To ja czekam na dole, od razu coś zrobię do jedzenia.- Uśmiechnęła się i wyszła. Jestem ciekawa czy zapyta o Niall'a.

-A ta?- Jesteśmy już w dziesiątym sklepie. Brunetka nie może nic znaleźć na siebie a jak znajdzie to zaraz jej coś nie pasuje.

-Mówiłam ci że ona nie leży zbyt dobrze na tobie. Pudrowy to nie jest twój kolor.- Powiedziałam pijąc shake

-Dzięki Edwards.- No po prostu jestem szczera. Podeszłam pod stoisko z białymi sukienkami i tam znalazłam odpowiednia dla niej.

-Proszę, ta będzie idealna.- Podałam jej krótką, zwykłą białą sukienkę. Jej mina nie była zadowolona ale jakoś wzieła.

-No nie jestem zbytnio przekonana co do niej.- Dziewczyna wyszła po trzech minutach z kabiny. Wyglądała w niej pięknie, nie rzucała się w oczy ani nie robiła z siebie gwiazdy.

-Bierzesz ją, jest zwykła ale piękna

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

-Bierzesz ją, jest zwykła ale piękna.

W końcu po dziesiątym sklepie i zakupie sukienki na ślub chłopaków, poszłyśmy coś zjeść. Zestaw grandera zapchał nas na chyba parę godzin. I oczywiście Edwards się nie trzyma diety bo po co. Muszę najeść się swoimi ulubionymi posiłkami, bo już niedługo nie będzie okazji.

-Co zamierzasz z Ni?- Jade słysząc moje pytanie zadławiła się shakem
-Nie wiem, ale na pewno nie to co masz na myśli.- Wytarła lekko usta, papierową chusteczką

-Zastanawiałam się, czy byś się z nim nie spotkała?

-Nie, Perrie, jeszcze nie teraz. Przyszła Ci wiadomość.- Powiedziała, w sumie nie skapłabym się gdyby nie ona.

Miś: Możesz wpaść na noc? ;*

-A ten się pyta czy wpadnę na noc.- Odłożyłam telefon do torebki.

-Jedź, trafię do domu przecież!

-Jestes pewna?

-Oczywiście, gdyby coś się działo to będę pisać.- Przytuliłam ją na pożeganie i poszłam w kierunki autobusów.

Droga do domu mojego chłopaka nie była długa, pięć przystanków mpk i już się jest na miejscu. Odkąd zmienił mieszkanie, jest mi bliżej do niego. Dom był wyjątkowo duży, basen z ogrodem na tyle, obok domu wielkie dwa garaże i kojec dla psa.

-Cześć kochanie.- Przywitał mnie słodkim buziakiem w policzek, kiedy przekroczyłam próg jego domu.-Jesteś głodna?

-Nie, dopiero jadłam na mieście z Jade.- Odpowiedziałam. Był ubrany w krótkie dresowe spodenki i bluzkę z nike.

-Oglądamy coś?- Podszedł pod dvd, gdzie stały płyty z filmami.

-A możemy się położyć do łóżka i tam oglądnąć?- Byłam okropnie zmęczona

-Jasne że tak, chodź na górę dam Ci jakieś ubranie a ja zrobie nam coś do picia.

-To ja sama sobie coś wybiorę, przecież wiem co gdzie masz.- Uśmiechnął się i zniknął za rogiem.
Jego pokój nie był duży, miał w nim najważniejsze rzeczy, typu łóżko, szafę na ubrania, komodę i małe biurko. On lubił porządek, więc wiedziałam już po trzech miesiącach bycia z nim że bluzki ma na samej górze, znalazłam jakieś za duże spodenki na siebie i szybko przebrałam się wskakując na łóżko.

-Wybrałaś coś?- Wszedł do pokoju z dwoma koktajlami truskawkowymi.

-Z filmu?- Pokiwał głową.-Jeszcze nie ale możemy oglądnąć jakąś bajkę

-Scoobyego?

Jak on mnie dobrze znał, moja ulubiona bajka. Zresztą już ją oglądamy poraz setny. Zazwyczaj on usypia na tym i tak samo było dziś po trzydziestu minutach bajki. Nie wyobrażam sobię tego że będę musiała go opuścić po tym wszystkim.

-Dobranoc.- Powiedziałam szeptem.-Tak bardzo Cie kocham Luke.

CITY DREAMSOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz