Przyjeżdżając tutaj rok temu, nigdy bym się nie spodziewała że tyle rzeczy sie wydarzy, zespół, spotkanie przyjaciół, ślub chłopaków. No i mój związek z Luk'iem. To wszystko stało się w przeciągu roku, pomimo że był nie raz bardzo ciężki to zawsze miałam wsparcie ze strony Jade jak i na odwrót.
-Pięknie wyglądasz.- Słyszę głos Harr'ego i natychmiast odwracam głowę w jego stronę.
-Ty też niczego sobie.- Podchodzę bliżej i uśmiecham się. Loczek ma na sobie czarna koszule, czarny, elegancki i dość drogi garnitur, białą muchę.-Do twarzy Ci.- Wskazałam na ubranie, gdyby nie wolał chłopców, to kto wie czy bym nie skorzystała z okazji?
-Boję się, naprawdę stresuje się okropnie Perrie.- Usiadł na sofie.
-To tylko msza i złożenie przysięgi! Jesteś facet, kochasz Lou więc sobie poradzisz.
-A co jeśli on powie nie?
-Tu się walnij.- Pokazałam palcem na czoło.-Chodź już lepiej.
Poprawiłam swoją czarno biała sukienkę, zabrałam kwiaty i wraz z Harry'm ruszyliśmy przed ołtarz.
Louis czekał już z księdzem na swojego wybranka. Również miał ubrany ten sam garnitur tylko ze granatowy i czarna muchę. Zostawiłam przyjaciela samego i poszłam do ławki gdzie siedziała Jade i mój chłopak wraz z przyjaciółmi.
Kościół był ubrany skromnie, nie to że nie mieli pieniędzy ale po prostu tak woleli, mało ludzi, ponieważ większość ich nie akceptuje ale razem są szczęśliwi i to jest najważniejsze.
-Harry też się tak stresował?- brunetka szepnęła po cichu
-Tak, nawet nie wiesz jak bardzo.
Msza nie trwała długo, może jakieś trzydzieści pięć minut, ten ksiądz akurat szybko prowadził no dopóki nie doszedł do przysięgi.
-Ja Louis biorę Ciebie Harry za męża i ślubuję Ci miłość, wierność i uczciwość małżeńską oraz to, że Cię nie opuszczę aż do śmierci. Tak mi dopomóż Panie Boże Wszechmogący w Trójcy Jedyny i Wszyscy Święci.
W sumie dobrze ze on zaczął, Styles pewnie by nawet swojego imienia.
-Ja Harry biorę Ciebie Louis za męża i ślubuję Ci miłość, wierność i uczciwość małżeńską oraz to, że Cię nie opuszczę aż do śmierci. Tak mi dopomóż Panie Boże Wszechmogący w Trójcy Jedyny i Wszyscy Święci.
-No ten..możecie się pocałować.- Jestem ciekawa czy ten ksiądz kiedykolwiek odprawiał taki ślub.
Chłopaki słysząc to od razu wykonali słowa księdza.
Wyglądali tak cudownie razem. Jak z obrazka. Szczęśliwi, bez tajemnic, szczera czysta miłość. Wszyscy byli szczęśliwi ale na pewno nie tak bardzo jak oni.
-Chciałbym..- Zaczął Louis trzymając w ręce kieliszek z szampanem.- To znaczy chcielibyśmy..- chwycił dłoń Harr'ego.-Podziękować za wsparcie i za spędzenie tego wspaniałego dnia razem. Jesteście najlepsi! A teraz bawimy się!- I nagle oba kieliszki znalazły się za nimi rozbite.
Pierwsze danie rosół, mogłam się tego spodziewać. Nie lubię zbytnio ale zjem żeby chłopakom nie było przykro.
Sala nie była też nie wiadomo jak ubrana. Taki beżowy kolor ścian, pochodzący pod krzesła. Duży stół, przykryty czerwonym, pięknym obrusem na którym stały duże świece i znajdowała się zastawa stołowa.
-Zatańczysz?- Luke stanął obok mnie z wyciągnieta ręką. Skinelam mu głową i wraz z nim poszłam na parkiet.
Sala była zapełniona prawie cała, na szczęście była na tyle duża że pary nie obijały się o siebie. W głośnikach zabrzmiały pierwsze melodie piosenki Afire love.
-Może kiedyś oni zatańcza na naszym ślubie?- Zapytał a mi od razu zrobiło się słabo na myśl o tym.
-Miejmy nadzieję.- Uśmiechnęłam się blado
-Nie Chcesz?- Przestał tańczyć
-Po pro..
-A teraz my zaśpiewamy dla naszych przyjaciół!- Nie dane było mi dokończyć przez głos Jesy.
-Chce porozmawiać.
-Luke, po piosence okej?
Mam nadzieję że zapomnie o temacie ślubu już całkowicie. To nie jest tak ze ja nie chcę ale i tak wiem że do niego nie dojdzie z wiadomych przyczyn.
I tried to find somebody new (L-O-V-E)
Baby they ain't got a clue, (Love the way you give it to me)
Can't love me like you (L-O-V-E)Piosenka skończona a Hemmings'a ze sceny nie widać, poszedł gdzieś pewnie wkurzony. Muszę go znaleźć jak najszybciej.
-Widziałeś gdzieś Luk'a?- zapytałam Calum'a zbiegając ze sceny.
-Mówił że idzie się przewietrzyć.- Wskazał ręką na zewnętrzne drzwi.
Hood miał rację. Luke stał przy dużym stawie, przy którym rosły piękne żółte i różowe tulipany. Podeszłam po cichu do niego i swoimi drobnymi rękami objęłam go w pasie, przytulając głowę do pleców.
-Zostaw mnie.- Powiedział oschle
-O co Ci chodzi?- Stanęłam przed nim
-O nic.
-Taa a ja jestem głupia i ślepa.- Powiedziałam wkurzona, nienawidzę takich sytuacji kiedy nic nie jest czarno na białym.
-Możliwe że jesteś.- Powiedział i odszedł zostawiając mnie z opadnieta szczęka. Chciało mi się płakać, ale opanowałam jakoś emocje. W końcu to wesele chłopaków.
-Stało się coś?- Podnosząc głowę, zobaczyłam czarne bujne loki.
-Nie Harry, wracaj do gości. Zaraz przyjdę.
-No przecież widzę. Zawsze kochałem ta twoja minę! Wyglądasz wtedy jak taka mała dziewczynka z zadartym nosem.
-Spadaj Styles.
-Chodź do środka, a z Luk'iem wszystko się ułoży. Zobaczysz.
Problem w tym że nic nie się układa.
CZYTASZ
CITY DREAMS
RandomDruga część New Life-Bad love. Skończyły się wakacje, wszystkie tajemnice wyszły na jaw, no prawie wszystkie. Perrie i reszta jej przyjaciół zaczynają studia i nowy etap w swoim życiu. Czy coś się zmieni? Zapraszam do czytania :)