Obudziłam się nie w swoim pokoju, tak w ogóle to nie był normalny pokój. Białe ściany i biały sufit, jedno okno które dostarczało małe światełko. Jakaś maszyna obok wydająca ciągle jakiś dźwięk. Byłam podłączona do każdej maszyny która znajdowała się obok mnie. Wiedziałam gdzie już jestem ale czemu?
-Dzień dobry.- Do pokoju wszedł mój doktor i jakaś pielęgniarka.
-Dzień dobry, co ja tu robię?- Probowalam się podnieść ale się nie udało.
-Zemdlałaś. Twoi znajomi przywieźli cie tutaj. Wykonaliśmy wszystkie badania i już wiemy co ci jest.
-Co mi jest?- On ciągle milczał, popatrzył się na mnie a potem na tą kobietę.-Niech mi pan powie!
-Chorujesz na miażdżyce tętniczą nerek.
-Ale jak to?- złapałam się za głowę, przecież tak nie może być!
-Jeśli w ciągu dwóch dni nie znajdziemy dawcy to niestety ale bardzo mi przykro.
-Umrę?- Zaczęłam płakać, przecież jestem młoda, tyle życia przede mną a ja od tak umrę? A co z Jade? Co z moimi przyjaciółmi.
-Znajdziemy dawce Perrie, musimy. Na razie musisz odpocząć. A i jeszcze jedno. Czy mam mówić twoim znajomym o tym co ci dolega?
-Nie, niech pan nie mówi.
Obydwoje wyszli a ja zaczęłam jeszcze bardziej płakać. Cały świat zawalił się w ułamku sekundy.
-Perrie.- Usłyszałam głos Jade, nawet nie wiem kiedy ona weszła do pomieszczenia.-Powiedz mi co się dzieje.
Powinnam jej powiedzieć, kto jak kto ale ona powinna wiedzieć że umieram, że mnie już nie będzie.
-Umieram.- Jej wzrok mówił za nią wszytko.
-O czym ty kurwa mówisz? To nie jest czas na żarty.
-Jade ja nie żartuję, mówię prawdę. Mam miażdżyce. Jeśli do dwóch dni nie znajdziemy dawcy to umrę.
-Ja pierdole...oddam ci ją.-Po jej policzku zaczęła spływac łzy.
-Nie możesz. Ktoś na pewno się znajdzie.- Kłamałam, nikt się nie znajdzie.-Chce odpocząć.
-Dobrze przyjdę potem.
Jade
Wiedziałam że może być źle ale nie aż tak. Musi się ktoś znaleźć bo inaczej ja to zrobię. Wychodzę od niej z pokoju, od razu widzę miny zmartwionych przyjaciół. I co ja mam im powiedzieć? Jesli nie znajdzie się dawca to ona umrze? Na pewno nie to chcą usłyszeć ale Nie mogę ich też oklamac.
-Co z Perrie?- Pierwszy Zapytał się oczywiście Calum, James ciągle coś robił na telefonie. Wkurzał mnie, wiem że za nią nie przepada ale bez jaj. Nie byłam w stanie wydusić z siebie żadnego słowa. Sunełam się po ścianie płacząc.-Jade co się dzieje!?
-Perrie ma miażdżyce...jeśli nie znajdzie się dawca do dwóch dni, ona umrze.- Poczułam Jak czyjeś ręce mnie obejmują. Myślałam że to James ale się pomyliłam. To był Harry.
-Ja pierdole!- Zobaczyłam jak ręką Luk'a ląduje na ścianie. Był zły i smutny. Zresztą jak każdy. Nie wierzę nawet w to że James nic sobie z tego nie robi, nawet mnie nie przytulił.
Luke
Jest już późno, bardzo późno. Nikogo w szpitalu nie ma. Chłopaki pojechali do domu się przebrać a Jade? Pojechała odpocząć. Pierwszy raz zobaczyłem ją w takim stanie. Zapłakana, roztrzesiona a ten idiota zamiast ją przytulić to siedział na tym telefonie i grał. Nie wiem jakim cudem ona z nim jest ale wiem jedno. Jutro oddam nerke Perrie.
Perrie
Jest grubo po północy a ja nie śpię. Nie mogę zasnąć, ciągle myślę o tym że umrę. Ile rzeczy mogłoby mnie jeszcze spotkać. Już nigdy nie zobaczę swoich przyjaciół, dzieci Jade ani ślubu Chłopaków a o tacie już nie mówiąc. Nie skończę studiów, nie pójdę do żadnej pracy. Nigdy więcej nie zobaczę Luk'a. Mimo że moje życie sie tak szybko skończy to cieszę się że w moim życiu było miejsce na tak wspaniałych ludzi.
-Mogę?- w drzwiach zobaczylam sylwetkę Luk'a.
-Co ty tu robisz? Jest po północy Jak ty tu wszedłes?
Byłam w wielkim szoku, nikt nie ma wchodzić prawa na szpital po godzinie ósmej a co dopiero po północy.
-Dogadałem się z lekarzem. Jak się czujesz?
-Bywało lepiej. Po co tu przyszedleś?
Był cholernie przystojny, zresztą jak zawsze. Brązowa bluza, czarne rurki opinające jego nogi i te włosy, które nigdy nie mogły się ułożyć tak jak on chciał.
-Przyszedłem porozmawiać.- Serio teraz?-Stąd mi przynajmniej nie uciekniesz.
-Dobrze, może to będzie nasza ostatnia rozmowa.- Już się poddaje, jak chce tej rozmowy to proszę i tak już innego nam nic nie pozostaje.
-O czym ty mówisz?
-Nie bądź głupi, myślisz że nie wiem że wam Jade nie powiedziała? O co chodzi?
-Tak wiemy ale nie martw się. Będzie dobrze.
-I tak wiesz ze nie będzie. Dawca nie znajduje się tak z dnia na dzień.
-Uwierz w cud. Chciałem przeprosić za to że nie miałaś ze mną kontaktu.
-Ale...
-Nie przerywaj mi.- Milo.-Więc przepraszam za wszystko. Nie chciałem żeby to tak wyszło ale nie wiem co mną kierowało. Skoro już jesteście tutaj to pozwól mi to naprawić.
-Pytanie czy ty tego chcesz.
-Chce. To pozwolisz mi?
A mam inny wybór? On nie naprawi tego przez jeden dzień ale niech mu będzie. Zrobię chociaż to przed śmiercią.
-Dobrze.
CZYTASZ
CITY DREAMS
AcakDruga część New Life-Bad love. Skończyły się wakacje, wszystkie tajemnice wyszły na jaw, no prawie wszystkie. Perrie i reszta jej przyjaciół zaczynają studia i nowy etap w swoim życiu. Czy coś się zmieni? Zapraszam do czytania :)