17.-Proszę?

38 5 3
                                    

Polana, do okoła ani jednej żywej duszy oprócz mnie i Luk'a. Jest lato a pomimo tej pory roku jest lekki wiatr, który porusza moimi włosami w każdą stronę. Nie wiem po co on mnie tu zabrał ale jest miło. Leżymy z tyłu na samochodzie podziwiając puste niebo, no przecież to takie romantyczne.

-Luke?- Przewróciłam się na brzuch patrząc na niego. Jego oczy były jak małe perelki a uśmiech? Za ten uśmiech mogłabym oddać wszystko.

-Pewnie jesteś ciekawa po co tu jesteśmy? Zaraz zobaczysz.

Po godzinie u niego to zaraz oczywiście jest zaczęło robić się ciemniej. Na niebie wyszły małe gwiazdy a zaraz zaczął padać deszcz meteroytow. Czyli to chciał mi pokazać, kochany.

Nienawidzę kiedy rano pada deszcz, jest to takie denerwujące że najchętniej bym powstrzymała ten cholerny deszcz na wieki, człowiek nawet wyspać się nie może. Nie wiem jak chłopaki chcą robić imprezę na taką pogodę ale cóż to ich sprawa, ja nawet na nią ochoty nie mam. Szczerze? Chcę się napić i nie wstać do rana. Z tego co wczoraj widziałam to między Jade a James'em Jest dobrze. Chociaż tyle ale jestem ciekawa jak on jej wytłumaczył swoją ciszę.

-Wejdź.- Powiedziałam kiedy usłyszałam ciche pukanie do drzwi.

-Obudziłam cie?- Jade stała w drzwiach ubrana w krótkie spodenki i długa bluze. Po jej oczach widać było że jest nie wyspana ale to jak zawsze.

-Nie, coś się stało?

-Wiesz że za parę dni są święta?

-No tak, myślałaś żeby je jakoś spędzić?

-Może zaprosimy twojego tatę, moich rodziców i chłopaków wraz z Kylie i resztę.

-Czyli chcesz urządzić święta u nas?- Dziewczyna Skineła głowa.-Okej, jestem za.- Chociaż wiem że święta wspólne z Luk'iem nie będą za dobre.

Skończyłam się kąpać i malować. Muszę jeszcze wybrać w co się ubiorę i lekko włosy zakręcić. Jutro muszę iść dokończyć te badania, będę już miała To z głowy chociaż.

W domu u chłopaków byliśmy jakoś po dwudziestej, może i przestało padać ale było zimno. O dziwo James też z nami pojechał, coś czuję że Calum nie będzie z tego zadowolony ale przecież go chyba nie wywali. Dom był zapełniony kilkunastoma osobami, oczywiście w kącie dostrzegłam Kate i Luk'a. To kinowe uczucie kiedy go z nią widzę, wiem że się dziś dużo napije i to bardzo dużo.

-Możemy pogadać?- Odwróciłam sie i zobaczyłam Mike, stal z dwoma piwami w ręce.-Proszę.- Podal mi jedna puszkę.

-Oczywiście. Co się stało?

-Może chodzimy na górę co?

Skinełam mu głową i po paru minutach byliśmy już w jego pokoju. Był średni ale Za to bardzo kolorowy, duża szafa, dwuosobowe łóżko a nad nim duże lustro. Nie wiem czy potrafiłam mieć lustro nad sobą, przecież jakbym się budziła rano to za każdym razem zawał.

-Więc co się stało?- Usiadłam na miękkim łóżku.

-Wiesz Kylie niedługo ma urodziny i chciałbym ją zabrać w romantyczne miejsce ale nie znam tutaj okolicy, mogłabyś coś poszukać? Jak ja zacznę to się zgubie.

-Pewnie ze tak, jak czegoś się dowiem to dam Ci znać. A tak mniej więcej to do kiedy?

-Jakieś trzy- cztery dni

-Okej, wystarczą mi dwa dni.

-Jesteś kochana!

Zeszlam na dół po kolejne piwo, pierwsze poszło mi dość szybko więc reszta pewnie też tak pójdzie. Jade tańczyła gdzieś ze swoim chłopakiem zresztą tak jak reszta.

-Nadal jesteś zła na mnie?- W kuchni Odwróciłam sie i zobaczyłam Calum'a. Trzymał sok w ręce i rogaliki.

-Byłam na początku ale teraz już nie. Wiesz ze nie umiem się na ciebie gniewac.

-A jak po tym wszystkim trzyma się Jade?- Tak muzyka go praktycznie zagluszala ale mój słuch jest na szczęście dobry.

-Było ciężko ale teraz już jest chyba lepiej. Muszę się przewietrzyc.- Powiedziałam tak bo zobaczyłam zbliżającego się w nasza stronę Luk'a. Nie chcę z nim gadać.

Ubrałam na siebie swoją długa parke i wyszłam na dwór. Powietrze było zimne i mroźne. Jest bardzo zimno ale i tak muszę się przejść.

-Zaczekaj!- Usłyszałam za sobą ten głos, Boże nie, tylko nie to. Udałam że nie słyszę i poszłam dalej. Chłopak niestety mnie do gonił.-Perrie.

Wtedy musiałam sie już odwrócić.

-Coś sie stało?- będę spokojna, powtarzałam sobie ciągle w środku. Nie bede Krzyczała, nie będę robić afery.

-Chciałem z tobą porozmawiać.- Jak zawsze, czego byś ty chciał innego?

-Nie wiem czy jest o czym.

-Proszę?

-Nie mam ochoty Luke, wybacz.- Powiedziałam i ruszyłam w stronę domu, chociaż daleko nie zaszłam.

-Perrie kurwa proszę, może to moje marzenie?

-Rozmowa ze mną?- Prychnełam-Marzenia nie istnieją Hemmings.

-Marzenia się spełniają, pamiętaj.

Jak mam kurwa w to uwierzyć skoro to ty jesteś tym moim cholernym marzeniem, które nigdy się nie spełni. Więc niech nikt mi nie wmawia że one się spełniają.

-Idę się napić.

Blondyn już nic nie powiedział i dobrze bo i tak bym go nie słuchała. O czym on chce gadać? Każdy z nas ma swoje życie i tak powinno zostać. Wchodząc do domu Skierowałam od razu się do kuchni wziąć piwo. Jade gdzieś znikła a mi z minuty na minutę robiło się coraz słabiej.

CITY DREAMSOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz