Miłość nie pragnie, aby jej dogadzano, ani nie stara się wcale o własną wygodę; lecz troszczy się o dobro innych i buduje Niebo pośród piekielnej rozpaczy.
William Blake
_______________________________
W prawej kolumnie miniaturka Sebastiana.
5.W zamieci pragnienia
~Agnes~
Wpatrując się w las, wracałam myślami do spełnionej chwili. Chwili, gdy poczułam, bliskość czarnego wilka przy sobie. Nigdy nie czułam takiego pragnienia, nigdy nie pozwalałam sobie by mów wilk zaistniał w tej samej chwili, co ja. Czując narastająca ciekawość. Pobudzoną niepewność. Stając na wilcze łapy, wytarzałam się spod opuszczonego lisiego dołka. Zimne powietrze na zewnątrz otulało zimowe krajobrazy. Mroźne wiatry, osuszały drzewa spod zlodowaciałych opadów. Kierując się pozostawionym przez czarnego wilka zapachem, podążyłam za swoim instynktem. Nie wiedząc gdzie mnie on prowadzi ruszyłam zanim. Zalewana przez emocje wilka, z trudem pozostawałam przy swoim człowieczym „ja”. Krążąc po lesie, trzymałam się nadziei, że on mnie odnajdzie. Że jego futro za iskrzy pod moim dotykiem, że znów poczuje spragniona błogość. Widząc w oddali ciche szumy poruszających się samochodów, niczym zaczarowana spojrzałam na rozchodzący się widok przede mną.
Gdzieś na skraju lasu.
Gdzieś wśród zamieci pragnień.
Stoi właśnie on.
Czarny wilk w ludzkiej postaci.
~Sebastian~
Siedziałem w swoim samochodzie. Stojąc na uboczu drogi zastanawiałem się, co tak naprawdę mam zamiar zrobić. Wczorajsze pragnienie, nadal nie opuszczało mojego umysłu. Wiedziałem, że jest to coś więcej niż zauroczenie. Że jest to powiązanie dwóch wilków, które nie może nic rozdzielić nawet śmierć. Ale czy powinienem zaufać temu uczuciu. Wyjmując ze stacyjki kluczyki, zaciągnąłem kołnierz swojej kurtki ku górze i wyszedłem na dwóch. Czując pulsujące pragnienia mojego wilka ruszyłem ku zamarzniętym krainom lasu. Panujące tutejsze zimy, owijały umysły naszych wilków. Łapiąc wilki w swoje mroźne szpony, nie dawały nam nadziei. Pobudzeni, wyruszamy w las by uwolnić swoje drugie ja. Jednak tym razem poszukuje czegoś innego. Idąc przez zaśnieżone lasy Virginii, łapałem się ostatnich tchnięć człowieka. Czując pulsujący ryk mojego wilka, próbowałem utrzymać się swoich człowieczych instynktów. I gdy już miałem pozwolić sobie odejść. Ujrzałem ją. Niczym zawiła iluzja, ukryta wśród zamieci. Jej brązowe wilcze spojrzenie, odszukało mojego. Ona, jako wilk. Ja, jako człowiek. Nie wahając się opadłem na śnieżny puch, okrywając się nim dla ochrony. A ona skierowała niepewnie swój wzrok w moją stronę, wpatrując się w moje wilcze ciało. Nie będąc wstanie uporządkować swoich myśli. Zwątpiłem czy moje ręce trząsa się z zimna czy podekscytowania. Instygacji jej osoba. Widząc jak śnieżnobiała wilczyca, podchodzi do mnie z niepewnością, wystawiłem w jej stronę jedna ze swoich dłoni, pozwalając sobie na chwile nie pewności. Jednak ona zamiast ukrywać się pod maską zwątpienie, przybliżyła się do mnie i delikatnie polizała końcówki moich palców. Czując jej dotyk pod swoją skóra, zatopiłem się w pragnieniu. Wilczyca podeszła do mnie i otuliła mnie swoim futrem, pozwalając mi na chwile intymności z własnymi myślami. Powoli gładziłem jej futro, próbując odczytać jej myśli, które nadal były dla mnie odległe. Uśmiechnąłem się sam do siebie i po raz pierwszy nie próbowałem z tym walczyć. Czując jak moje kości miękły pod transformacja, zakryłem swój ból w tej jednej chwili. Gdy moje dłonie obrastały futrem i zaszczepiały w sobie pazury, oddawałem się temu uczuciu. I nim się spostrzegłem mój ludzki umysł, umilkł w wilczej postaci. Pozwalając by ta intrygująca osoba. By ta biała wilczyca, obdarzyła mnie głębokim uczuciu.
Takim jedynym w swoim rodzaju.
Bezwstydnej miłości.
CZYTASZ
Wolf's rain
WerewolfKiedy zapada zmierzch, i robi się, co raz zimniej, niektórzy ludzie stają się wilkami. Agnes jest jedną z nich, jednak jej życie wcale nie jest łatwe. Musi uciekać przed swoją przeszłością i pamiętać, ze pod skóra wilka, kryje się jeszcze ludzka ist...