22.Walcząc o swoje życie

605 48 6
                                    

Życie nie jest życiem, jeśli się przez nie tylko prześlizgniesz. Wiem, że jego istota polega na tym, by znaleźć rzeczy, które mają znaczenie, i trzymać się ich, walczyć o nie i nie odpuścić.

 

Lauren Oliver

"Delirium"

__________________________________________

Po prawej stronie miniaturka wilka Chrisa.

22.Walcząc o swoje życie

 

 

~Sebastian~

 

Stałem naprzeciwko Scotta, wpatrując się w niego ze strachem. Bez wyrazu. Tak właśnie wyglądała jego twarz. Tak jakby ukrywała za sobą, wiele tajemnic. A ujawnienie ich miała sprowadzić na nas tylko nieszczęścia. I choć balem się tego ca miałem od niego teraz usłyszeć, musiałem dowiedzieć, o co chodzi w tej sytuacji. Czemu u przyjechaliśmy? I czemu kilka minut temu wyglądał na tak zmartwionego, a teraz na jego twarzy nie było widać po tym ani śladu. Zaciskając swoje ręce w pieść odezwałem się pierwszy, przerywając trwając miedzy nami cisze.

-Scott, o co chodzi? Jakie tajemnice?- Zdesperowany, otrzymania od niego odpowiedzi rzuciłem w niego gromkie spojrzenie, powstrzymując się od rozlania gniewu.

Musiałem utrzymać się na dystansie. Musiałem wystawić swoja cierpliwość na ponowna próbę.

-Miałem ci tego nie mówi. Ale nie jestem dalej w stanie cię okłamywać. Sadze ze to odpowiednia po raz by wszystko ci wyjawić.

-Ale, co takiego wyjawić?

-Chodzi mi Agnes. Chodzi o jej przeszłość. To, kim jest dla niej Rozpruwacza to, kim jest dla nas.

Zamknąłem w swoim umyśle te kilka słów Scotta, doszukując się w nich jakiekolwiek prawdy. Sama myśl o Rozpruwaczu, sprawiała, ze powoli traciłem nad sobą kontrole. Traciłem samego siebie.

-Kiedyś mieszkałem w Tenessy. Nasza rodzina była wtedy zżyta z rodziną Mogersów. Byli to wspaniali ludzie, a ich córka była wtedy moją jedyną przyjaciółka. Wtedy dla nas wszystkich życie wydawało się łatwiejsze i o wiele rzeczywiste niż teraz. Któregoś dnia odwiedziła nas sąsiadka. Pamiętam może tamte momenty jak przez mgle. Ale nigdy nie mogłem pozbyć się z głowy tego obrazu. Ta starsza kobieta, która zawsze przychodziła do nas uśmiechnięta, tego dni wydawała się martwa. Jej sińce pod oczami, jej blada skora. Wyglądała jak osoba nieistniejąca. Pamiętam jak uwieszała się na szyi mojej matki i rozpłakiwała nad swoimi problemami. Mogłem jedynie wsłuchiwać się w ich rozmowę i nic nie rozumiejąc sklejać fakty. Tamten dzień sprowadził na ta kobietę i cala ich rodzinę nie szczęście. Zapoczątkowało cos, co nie powinno się zdarzyć.

Scott przerywając, spojrzał w moje, oczy i z przerażeniem zebrał w sobie ostatnie wdechy, próbując zapanować nad swoimi emocjami.

-Następnego dnia umarła. Nikt nie wiedział, jaki był powód. Czemu tak się stało? Nie wiem czy ona wie, a jestem nawet pewny, że tego nie wie. Ale znałem Agnes. Znałem tą mała dziewczynę sprzed kilku lat. Dziewczynę, która zmieniła nasze zżycia. Nasz wszystkich. A w szczególności twoje Bastianie…

-Co ty mówisz Scott?

-Agnes, która znasz to osoba, która nosi miano Agnes Mongeres i jest córka Rozpruwacza, morderczynią twojej matki Sebastian. Ona jest morderczynią. Oraz kobieta, która kochasz.

***

Patrzyłam zagubionymi oczami na chłopaka. Jego ciało leżało bezwładnie na ziemi, doprowadzając mnie do obłędu. Zrobiłam coś, czego zawsze będę żałować. Ale czy na pewno mi się udało. Nie mogłam do siebie dopuścić myśli, że Simon nie żyje. Jego serce nie biło, a ciało leżało zmarznięte na ziemi. Myślałam, że dzięki temu ukoję jego ból. Że spróbuje, choć go uratować. Jednak teraz patrząc na jego ciało, wiedziałam, że nie będę mogła dużej zostać w ludzkiej postaci. Przeniosłam swój przerażony wzrok na Chrisa. Nie czułam w nim nienawiści, jedynie, co ja sama teraz o nim wiedziałam to, to, że będę musiała spędzić jego żądanie. Zamknęłam na chwile swoje oczy i wczułam się w otaczającą mnie przestrzeń. Szelest wiatru, roztapiające się kry lodu… a w mojej głowie tylko ciemność. I smutek. Przez chwile nie czułam niczego, po czym nabierając w płuca duża ilość wdechu. Oddałam swoją wole wilkowi. Czułam jak mój umysł zostaje przejęty przez wilka, jak jego czarne i mordercze myśli, przelatują przez moją głowę. A potem tylko ból rozrywających kości i przerażająca nie moc. Czułam wszystko wyraźniej. Coś, co przed chwilą wydawało mi się odlegle, teraz było o wiele bardziej wyraźne. Serce Simona, której jeszcze Chile temu dla mnie, dla człowieka milczało, teraz biło lekkim odgłosem. Otworzyłam swoje wilcze oczy. I spojrzałam nimi na mojego przeciwnika. Brązowo- biały wilk spoglądał na mnie swoimi brązowymi, wilczymi tęczówkami. Teraz czułam. A raczej on sam zaczął emanować swoją nienawiścią. Mój wilk wyciągnął swoje pazury i rzucił się na przeciwnika. Najpierw wgryzł się niekontrolowanie w jego wilcza szyje i ukoił gniew w jego krwi. Czułam jak przesiąka nienawiścią.

‘Tylko na tyle cię stać. Pozwoliłaś sobie zabić swojego przyjaciela, a nie potrafisz mnie nawet ugryźć’

‘Zamilcz’

Jeszcze mocniej wgryzłam się w jego futro. Chciałam poczuć wreszcie smak zemsty. Chciałam poczuć jak jego ciało rozpada się na małe kawałeczki. Chciałam zatopić się w rozpaczy. Więcej, więcej… Mój wilk rzucił się jeszcze raz na jego szyje, nie czując chęci zaprzestania mordu. Próbując wgryźć się ponownie, wilk Chrisa odepchnął mnie swoim ciałem i wbił się swoimi kłami w moje wilcze ramie. Leżałam zakrwawiona w wilczej postaci. Nie miałam sił. Tyle cierpienia i tylko brak mi nadziei. Czułam jak wilk Chrisa rozrywał mi swoimi kłami moją łapę. Jak moje mięsnie opadały bezwładnie na asfaltową drogę? A potem nie było niczego. Ani bólu. Ani nienawiści. Tylko kojący obraz brązowo-szarego wilka, który spoglądał na mnie. Nie rozpoznał mnie. Nie widział we mnie Agnes. Kierował się tylko instynktem. Który w czasie ostatniej przemiany, przejmował kontrole nad całym umysłem mojego przyjaciela?

Przyjaciela, który był nadal żyjącym Simonem.

Moim Simonem,

 

Wolf's rainOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz