15.„Stoję na rozstaju dróg"

859 71 14
                                    

Szczęście jest tylko częścią miłości, oto czego trzeba się nauczyć. Cierpienie także należy do miłości. To jest tajemnica miłości, jej piękno i jej ciężar.

 

Walter Trobisch

_____________________________

Po prawej stronie miniaturka Chrisa.

15.„Stoję na rozstaju dróg”

 

~Agnes~

Moje ciężkie ciało trzymało się ziemi jak magnes. W moich ustach czułam tylko metaliczny posmak krwi, a przed moimi oczami rozmazywały się tylko smugi. Resztkami sił podniosłam się z przemarzniętej ziemi i chwyciłam się mojej głowy. Rozejrzałam się dookoła próbując uchwycić cos w gęstwinie bieli i rozrzuconych kawałków samochodu. Mocno oparłam się dłońmi o asfalt, lecz mimo wysiłku, ból, który pulsował w mojej głowie nie pozwolił mi wstać, teraz jedynym moim ratunkiem był Scott. Wzrokiem uchwyciłam leżący niedaleko skrawek materiału i dokładnie obwiązał nim moje ręce, by ochronić je od małych kawałków szkła, które otaczały mnie ze wszystkich stron.

-Scott…!!!- Krzyknęłam najgłośniej jak mogłam, jednak mimo moich starań nie dostałam odzewu.

Może coś się mu stało? Może jest uwięziony gdzieś pod szczątkami samochodu? Rozpaczliwie trzymając się ostatniej nadziei krzyknęłam jeszcze raz ze wszystkich sił, powstrzymując się od wylania swoich łez.

-Scott…!!!

-He..

Coś sie poruszyło. Mocno ujęłam się zimnego podłoża i mimo wbijających się okruchów szkła, przeczołgałam się do rozbitego samochodu. Na ziemi leżał cały posiniaczony Scott. Jego włosy były umazane krwią, a lewe policzko całe sine. Lekko dotknęłam jego reki przy nadgarstku, chcąc wyczuć jego puls.

-Weź te łapska- cichy szept odburknął

-Scott, żyjesz. Wszystko dobrze, twoja twarz jest cała posiniaczona- przemówiłam do niego, jednak mimo moich starań, chłopak nie raczył odpowiedź.

Lekko chwycił się za głowę, po czym delikatnie usiadł naprzeciwko mnie. Mimo wielu okaleczeń nie wyglądał tak złe. Nadal miał w sobie ta ciężka charyzmę i mroźne spojrzenie. Jednak tym razem można było tez w jego spojrzeniu wyczuć lekkie roztargnienie. Tak jakby stracił kontrole nad swoim umysłem.

-Do cholery, co się stało…

-Nie wiem... Pamiętam tylko, że coś pojawiło się przed naszym samochodem, a potem wszystko mi się rozmyło- spojrzałam dyskretnie na chłopaka, chcąc wyczytać z jego twarzy, co kolwiek.

-Musze znaleźć komórkę inaczej nigdy nie wydostaniemy się z tego bagna…- Scott wstał powoli oczekując się z okruchów, po czym podał mi rękę.

Mimo zaskoczenie i niepewności ujęłam jego rękę i pozwoliłam sobie pomóc. Jego dłoń nadal była chłodna. Jakby przepełniona ciemnością, jednak tym razem nie dając się zwieść pozorom, odrzuciłam te pozory na bok. Wierzyłam. Miałam, choć mała nadzieje, ze nie jest on taki, na jakiego do tej pory się wydawał. Podniosłam się asfaltu, delikatnie wyczerpując się spod kłębu kurzu i szklą. Ubrudzone i przemoknięte od krwi ubrania nie nadawały się do użytku. Wiedziałam ze będę musiała przeprosić Ksenie, za zniszczone ubrania. Pewnie były dla niej bardzo ważne, wiązała z nimi jakieś wydarzenia.

Wolf's rainOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz