10.Zapatrzeni w siebie ukochani

1.1K 82 6
                                    

Moje serce rozpadło się na milion kawałków po to, byś choć jeden mógł znaleźć i przypomnieć sobie o mnie.

 

Daria T.

_________________________________

Po prawej stronie miniaturka Simona.

10.Zapatrzeni w siebie ukochani

 

~Agnes~

Leżałam w swoim łóżku ,otulając się ciepłą kołdrą ,którą dostałam w prezencie od Calesti.

Słoneczne promienie zachodzącego słońca odbijało się w oknie usypując mój pokój w pięknych barwach .Usłyszałam ciche pukanie do drzwi. Zdenerwowana odrzuciłam kołdrę na bok i delikatnie dotknęłam stopami zimnej podłogi. Przez moje ciało przeszły dreszcze .Od dawna nie czułam takiego niesamowitego doznania. W moich uszach ponownie odbiły się głos pukania.

-Proszę- powiedziałam cicho wlepiając wzrok w otwierając się drzwi

-Cześć- do pokoju weszła jasno włosa dziewczyna o niebieskich oczach. Jej intrygujące oczy spoglądały na mnie z zaciekawieniem jakby chciała uchwycić mnie w swojej pamięci

-Widzę, ze się już zadomowiłaś- powiedziała dziewczyna, uśmiechając się do mnie skromnie

-Tak, dziękuje, za to ze mnie przyjęliście do rodziny, chociaż tyle jestem wstanie zrobić dla Sebastiana

- odpowiedziałam mrucząco.

-Moim zdaniem robisz dla niego więcej niż myślisz, jeszcze nigdy nie widziałam go takiego szczęśliwego. Uśmiechnięty, żartobliwy. To właśnie Sebastian, którego nam brakowało..

Ze zdziwieniem spojrzałam na dziewczynę.

Nie mogłam uwierzyć, że tak bardzo byłam ważna dla Sebastiana. Zbyt ważna.

-Oh… przepraszam zapomniałam się przedstawić jestem Ksenia, uzdrowicielka stada.

-Wiem, Sebastian dużo mi o tobie wspominał, szczególnie to, ze jest ci bardzo wdzięczny- powiedziałam zwracając swoja uwagę na srebrny pierścionek u reki Kseni.

Pierścionek bardzo przypominał to, co odzwierciedlała Ksenia. Delikatny z mała perełka, przedstawiała piękne odzwierciedlenie jej charakteru. Jedno spojrzenie na niego uświadamiało ze dostała go od osoby, która bardzo ja kocha.

-Nie chciałam ci przeszkadzać, ale związku z twoim przybyciem wybieramy się na małe polowanie. Wszyscy z okolicy wybrali się na jarmark, dlatego nie musimy się obawiać, ze ktoś nas zobaczy.

-Ale ja, ja nie dam rady..- Zająkałam się z trudem

-Ależ darz to tylko krótkie polowanie, każdy członek watahy powinien wziąć w tym udział, to jak wspólny posiłek, no chodź, będzie fajnie…- Z grymasem kiwnęłam do Kseni i ruszyłam za nią przez korytarz.

Nie mogłam uwierzyć, że się zgodziłam na to. Przecież sprowadzam na nich tylko kłopoty. Co jeśli mnie wywęszą? Znów wpadnę w ich łapska i co gorsze sprowadzę na Sebastiana i jego rodzinę nieszczęście. Co ja najlepszego wyrabiam? Powinnam już dawno się otrząść z tego snu. Ale jednak nie mogłam. Nie mogłam, bo wiedziałam ze zbyt bardzo skrzywdzę tym Bastiana.

***

Stałam na skraju lasu otoczona przez gromadę ludzi.

Ksenia, która nakłoniła mnie, jakim cudem na to mordercze wyzwanie stała obok mnie rozmawiając wraz z młodym chłopakiem. Musiałam powiedzieć, że to chyba on, jako jedyny z tej gromady przyjmował moja obecność, jako coś normalnego. Jego entuzjazm emanował na zewnątrz, tworząc spokojna atmosferę. Od razu zdałam sobie sprawę, iż mimo tego, ze jest najmłodszym osobnikiem w tej sforze był tez jej nicią. Łączył on wszystkich członków stada w idealna całość, która grała ze sobą w harmonii. Odrywając swój wzrok od uśmiechniętego bruneta przeniosłam wzrok na Sebastiana, który zwinnym krokiem, jakim cudem pojawił się koło mnie i objął mnie ramieniem. Było to coś ekscytującego. Jego bliska obecność sprawiała, ze moje serce cieszyło się na sama myśl. Jego ręce przyprawiały mnie o ciarki. Niezwykle drżenia przyjemności. Nigdy nie sadziłam ze będę przy kimś doznawała takich pragnień. Nigdy tez nie sadziłem ze będzie mi dane kogoś takiego poznać.

-To będzie nasze pierwsze wspólne polowanie, mam nadzieje ze ci się spodoba… poczekaj na mnie - szepnął mi do ucha cicho Sebastian, po czym zwinnym ruchem wbiegł w głąb lasu znikając mi z oczu.

Moja wilcza intuicja kusiła mnie bym pobiegła za nim, jednak ja wiedziałam, że powinnam poczekać na jakiś znak od niego.

Teraz należałam do watahy, wiec, jako jej członek musiałam być posłuszna Sebastianowi.

Przez chwile w zniecierpliwieniu stałam w cieniu innych członków sfory, po czym usłyszałam głośne wilcze wycie.

‘Sebastian”

Moje ciało napięło się i nim się zorientowałam ruszyłam w pogoń za Sebastianem.

W krótkich mignięciach mogłam zauważyć, jak Ksenia, biegnąc tuż obok mnie zniżała swój bieg.

Jej kości wydłużały się, skóra zaczynała zamieniać się w gładką, śnieżno-kremową sierść, a oczy zaczynały przybierać wilczy kształty. Moje podekscytowanie, rosło z chwili na chwile. Czułam jak mój wilk, aż wyje z radość. Moje mięśnie pod presją ekscytacji zaczęły rozrywać się na kawałki, a moje ciemne jak czekoladowe włosy spowiły się bielą. Zamknęłam swoje oczy. Zamknęłam by zagłuszyć się symfonii wilczego oddechu. Zamknęłam by obudzić się, jako wilk. Pazury. Sierść. Uszy. Doskonały węch. W perfekcyjnej formie stałam się wilkiem. Moje naprężone mięsnie z łatwością pokonywały przeszkody na drodze, a mój doskonały wilczy wzrok i węch od razu namierzył wszystkich członków sfory. Blado brązowego wilka… Calesti Kremową Ksenie. Szarego Scotta. Czekoladowego o przejrzystych żółtych wilczych oczach Erica oraz perfekcyjnie podobnego do niego Simona.

Czułam się jak część tej sfory. Czułam się jak jedna z nich.

Czułam się jak bym od zawsze była śnieżnobiałą wilczycą Sebastiana.

Wolf's rainOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz