23.Uciekając przed własną miłością

588 49 8
                                    

Sumienie można ukryć przed obcymi, ale nie przed sobą, uciec od własnego sumienia jest tym samym, co ucieczka od samego siebie - jedno i drugie zawsze nas dogoni.

 

św. Augustyn z Hippony

______________________________

Po prawej stronie gif.

23.Uciekajac przed własną miłością

 

 

~Sebastian~

Siedziałem w milczeniu na tylnym siedzeniu samochodu Scotta i przebujałem myśli do ostatnich kilku godzin. Nadal nie mogłem uwierzyć, ze to, co powiedział Scotta było prawdą. Osoba, którą kochałem nad życie i, która była moją partnerka, była zabójcą mojej matki. Na samą taka myśl w moim żołądku kotłowały się mdłości, a przed moimi oczami pojawiał się mój koszmar. Agnes. Delikatna i drobna dziewczyna. Moja ukochana. Mój najgorszy sen. Od śmierci mojej matki myślałem o zemście. O pozbyciu się wszelkich koszmarów, które nękały mnie od najmłodszego dzieciństwa. A teraz. Teraz nie mogłem znieść myśl, ze mógłbym przebić serce Agnes. Nie wiedziałem, co myśleć.Co czuć? Moje myśli kłębiły się tylko wokół zamętu, które spowodowały słowa matki Scotta. Zadawałem sobie tez pytanie skąd Scott? Skąd akurat on wiedział o Agnes najwięcej. Czyżby tez był w to zamieszany. Czyżby ukrywał jaj tajemnica dla nas. Dla mojego dobra. A może nie zależała mu na mnie, a na niej  .Może on od początku chciałby wszystko zakończyło się w taki sposób. Nie zdążyłem Nawet zadąć swoich kolejnych myśli, gdy, denerwujący dzwonek Erica, zapiszczał w moich uszach.

-Halo?- Powiedział chłopak, przez telefon, urywając mnie, od rozmyśleń

Chłopak, rozmawiając przez telefon wydawalnie spięty. Można było zauważyć jak jego szczeka powoli się zaciska. Gdy jego spojrzenie skrzyżowało się z moimi od razu wiedziałem ze cos się stało. Ze cos grozi mojemu stadu. Znajdowaliśmy się w połowie drogi powrotnej. A moje wilcze „Ja” buzowało. Eric nawet nie zdążył odłożyć słuchawki, gdy z krzykiem otwarłem drzwi i rzuciłem się na zaśnieżoną ziemie. Przeturlałem się przez śnieżne zaspy, po czym opadłem. Nie myślałem czy zrobiłem cos złego. Nie zastanawiałem się, co pomyślał Eric. Wiedziałem ze tak musiałem zrobić. Gdybym został w tamtym samochodzie. Albo poddałbym się instynktowi wilka, albo pragnieniu człowieka. A teraz leżąc na pustej zaśnieżonej drodze. Mogłem wszystko przemyśleć. Zastanowić się. Wiedziałem ze mam tylko chwile. Nawet teraz czułem jak zimny wiatr, koi moja skore. Mimo iż byłem doświadczonym zmiennokształtnym wilkiem, to nawet ja nie byłem wstanie zatrzymać przemiany. Tyle myśli. Tyle nadal nierozwiązanych zagadek. A w mojej Glowie tylko jedno. Agnes. Co zrobić? Co powiedzieć? Nie chciałem walczyć, chciałem się poddać. Skuliłem swoją boląca klatkę piersiowa i zamykając swoje zmęczone oczy oddałem się woli wilka. Nie chciałem już walczyć, miałem dość życia. Teraz została mi ostatnia szansa, na odzyskanie tego, co kiedyś odebrała mi przeszłość. Krzyk. Wilczy ryk. Ból. Cierpienie. I ja. Czarny zmiennokształtny wilk, poszukujący smaku zemsty.

 

~Agnes ~

Biegłam przez zaśnieżony las obwąchując, co jakiś czas drzewo.  Mój wilk napinał swoje mięsno próbując wyszukać ich zapachu. Jeszcze kilka minut temu widział ich walczących. Oblewających się krwią. Czułam się niepewnie, tak samo jak mój wilk. Nie wiedziałam gdzie jest Simon. Bałam się. Bałam się, ze coś mu się stanie. Teraz w czasie jego ostatniej przemianie Simon, był opanowany przez wilka. Nie pamiętał mnie. A jego instynkt kierował się tylko pragnieniem krwi. Chęcią mordowania. Nie kontrolował się. Wiedziałam, ze, jeśli go nie znajdę prędzej czy później może zginąć. Tym bardziej, że walczył z Chrisem. Mimo kłującego bólu w prawej łapie, mój wilk rzucił się do ponownego biegu. Od kilku minut nie mogłam znaleźć żadnego zapachu, dopiero teraz. Teraz. Czułam jak mój wilk przyśpiesza i napinając swoje mięśnie rzuca się w bieg. Czułam zapach Chrisa. I widziałam, ze jego umysł jest przesiąknięty nienawiścią. Myślałam ze o mnie zapomni. Ze tak samo jak ja zacznie swoje nowe Zycie od nowa. Ale jednak nie. Zamiast odpuścić, kierował swoją zemstę na moich przyjaciół. Doprowadzając mnie do upadku. Istnym braku kontroli. Zapominając od dalszych rozmyśleń, rzuciłam się na polane. Mój wilk wyostrzył swój węch i dokładnie zaczął przeszukiwać polane. Czułam ich. Byli blisko zapach Chrisa dumniał mi w głowie. Czułam tez krew. Jednak on nie należała do niego. Mój wilk spinając mięsnie rzucił się w kierunku dalszego zapachu i nim zdałam sobie sprawę natrafiłam na wałcząca para wilków. Wilk Simona stał ledwo. Jego futro było zakrwawione, a niegdyś człowiecze oczy Simona, teraz płonęły nienawiścią. Nie mogłam na to patrzeć. Nawet w formie wilka, obraz widziany przez mnie wygadał okropnie. Nie mogłam na to dłużej patrząc. Zrzuciłam się na wilka Chrisa, zatapiając w jego sierści szczeki mojego wilka. Nie trwało to nawet chwile, gdy zostałam zrzucona na ziemie i straciłam wszelkie swoje siły. Czułam jak moje ciało dalej płonęło nienawiścią, ale mój wilk odmawiał wszelkich dalszych prob. Spojrzałam na zakrwawionego Simona, po czym skierowali się do Chrisa.

‘Chris, czemu to robisz? ‘

Wilcze oczy Chrisa zwężały się, po czym, zaiskrzyły nienawiścią

‘Pytasz. Ale ty znasz odpowiedz. Byłem twoim przyjacielem. Dzieliłem z Toba wszelkie marzenia, a ty zostawiłaś mnie dla swojej „wolności”. Zaufałem ci, a ty mnie zdradziłaś.’

‘To ty mnie zdradziłeś. Pozostawiłeś mnie sama Rozpruwaczowi. Nie dałeś mi wyboru. Chciałam zacząć żyć od nowa’

Wpatrywałam się w jego oczy. Chcąc wyczytać z nich jakąś namiastkę dobra, jednak Chris nie wydawał się taki jak kiedyś. Teraz nie było ani początku, ani końca. Leżałam skulona w postaci wilka, spoglądając ze smutkiem na stojącego przede mną wilka. Może miał racje. Może nie dałam mu szansy. Ale jednego byłam pewna, nie mogłam mu pozwolić by skrzywdził moich bliskich. Nie zdałam nie zdam sobie sprawy, gdy wilk Simona rzucił się a Chrisa. To wszystko działo się zbyt szybko. Chcąc go uratować się rzuciłam się przed nim. Jednak nie miałam sił. Padłam na łap, patrząc jak szyja wilka Simona, ląduje w zgryzie Chrisa. To było cos okropnego. Jego niegdyś brązowe futro, teraz zabarwiło się na czerwono. Nie wiedziałam, co robić. Błagałam Boga, by ktoś nam pomógł. Żebrałam cala sile i zawyłam z całych sil do księżyca. Teraz została mi tylko nadzieja. Nadzieja ze ktoś nas uratuje. Ze Simon, przeżyje. Ze Sebastian mi wybaczy.

‘Myślisz, ze ktoś cie usłyszy, ktoś będzie chciał uratować ciebie. Jesteś zdrajczynią. Zdrajczynią siebie. Zdradziła swój rod tylko by uzyskać cos dla siebie. Nie myślałaś o mnie! Nie myślałaś o innych!’

‘Byłeś moim przyjacielem, myślałam o tobie…’

‘Dla ciebie byłem przyjacielem, a kiedykolwiek myślałaś o tym, co ja czuje do ciebie. Ze cie kocham. Ze byłaś moja miłością’

„Miłością”? To niemożliwe.  Chris zawsze był dla mnie ważne, ale nigdy nie myślałam, ze będzie dla kimś takim jak Sebastian. Chciałam cos powiedzieć. Chciałam zmusić mojego wilka do czegoś kol wiek. Ale nie miałam szans. Cala moja siła, ulotniła się w tej chwili. Gdy ciało Simona, bezwładnie opadło na ziemie zostawiając po sobie tylko namiastkę wspomnień. Simon. Proszę żyj. Proszę nie rób mi tego.

Nie niszcz naszego szczęścia.

Mojej nowej rodziny.

Proszę żyj.

Wolf's rainOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz