12.W krzywym zwierciadle marzeń

1K 67 4
                                    

Przyjaźń to strach przed samotnością, a miłość to jeszcze większy strach przed osamotnieniem.

 

Tadeusz Konwicki

___________________________________


Po prawej stronie miniaturka Scotta.

12.W krzywym zwierciadle marzeń

 ~Agnes~

Siedząc na małym fotelu w salonie spoglądałam przez okna na rozchodzące się po lesie słoneczne promienie. W mojej głowie nadal przemijały wczorajsze momenty, wspólnego polowania. Chęć powtórzenia tego przerastała mnie jeszcze bardziej niż sadziłam. Moje przemyślenia przerwały ciche krzątania, dochodzące z malej kuchni.  Zainteresowana tym, co ciekawego dzieje się w kuchni, leniwie wstałam z fotele i ruszyłam po cichu do kuchni. Wchodząc przez drzwi, ujrzałam w wejściu młodego chłopaka. Jego włosy bujnie falowały w powietrzu, a oczy spoglądały na mnie z zaciekawieniem. Lekko spłoszona wycofałam się do tylu, jednak zauważano przez chłopaka zatrzymałam się w przejściu kuchni.

-Ee przepraszam ja nie powinnam...

-Nie powinnaś? Czego nie powinnaś?

-Może lepiej wrócę do pokoju. Przepraszam nie powinnam wchodzić, może lepiej jak już...- nim dokończyłam ruszyłam ku korytarza, ale czując mocny uścisk na swoim nadgarstku, odwróciłam się w stronę chłopaka.

-Nie. Znaczy zostań.

Chłopak uśmiechnął się milo w moim kierunku, puszczając mój nadgarstek. Mimo iż wyglądał na zdenerwowanego, w jego oczach było można dostrzec iskierki szczęścia. W pewnym momencie uświadomiłam sobie ze ten chłopak, posiadał cos, co pozwalało mi się uspokoić. Zapomnieć o wszelkich kłopotach.

-Wiesz pomyślałem, ze skoro już tu jesteś, to może byś zeszła ze mną na śniadanie. Pewnie już wszyscy je zjedli i siedzą w swoich pokojach. A widzisz ja trochę zaspałem i brakuje mi towarzystwa. Co ty na to?

-Wiesz ja tez już jadłam śniadanie, ale chętnie ci potowarzyszę.

Chłopak uśmiechnął się do mnie jeszcze szerzej ukazując mi szereg białych zębów. Nigdy nie sadziłam ze ktoś jest wstanie się tak szczerze uśmiechać.

-Masz się ochotę na płatki?-Zapytał chłopak, siadając na swoim miejscu przy stole

Dając mu przeczący sygnał głowa idąc za przykładem Simona, usiadła koło niego. Przez chwile w kuchni, było można jedynie wsłuchać się w ciche chrupanie płatków, które znikały raz za razem. Jednak po dłuższej chwili bez żadnej zapowiedzi do kuchni wyszedł Bastian. Zwróciwszy uwagę na moja osobę jego lekki grymas wykrzywił się w uśmiech. Uwielbiałam ten uśmiech. Te jego dwa małe dołeczki, które ukazywały w nim to, co kocham. Czyli jego samego. Chłopak, nachyli się lekko całując mnie delikatnie w policzko. Byłam już do tego przyzwyczajoną i z dnia na dzień ta czułość stawała mi się, co raz bardziej potrzebna. Tak jakbym pomału stawała się od Bastiana uzależniona.

-Co tu robisz? Myślałem ze poczekasz na mnie w swoimi pokoju

-Wiem, ale...

-Agnes miała ochotę spędzić trochę czasu z bardziej przystojniejszym facetem od ciebie- powiedział Simon wyprzedzać moja odpowiedz i doprowadzać moje policzki do zarumienienia się.

Przez chwile w oczach Bastiana dostrzegłam lekki blask przyćmienia. Tak jakby odpowiedz Simona sprawiła mu przykrość. Jednak to uczucie szybko ulotniło się z niego, gdy do kuchni wyszedł wysoki chłopak.

-O Scott chciałbyś dołączyć do naszego, małego spóźnionego śniadanka. Im więcej tym lepiej, prawda Agnes.

Nie odpowiadając spojrzałam na chłopaka, który wpatrywał się na mnie groźnym wzrokiem. Scott był jedynym członkiem sfory, który nie zamienił ze mną ani jednego słowa. Musiałam przyznać ze sam jego wzrok zabijał we mnie resztki pewności siebie. Scott był wysokim i dobrze zbudowanym chłopakiem. Zazwyczaj zaczesywał swoje ciemne brązowe włosy na lewa stronę. Jego oczy spoglądały na wszystko z podejrzeniem. A zwłaszcza na mnie. Czasem zastanawiałam się cóż takiego widzi we mnie ze wzbudzam w nim obawy. Jednak zawsze, gdy zaczynałam o tym myśleć, starałam się w to nie brnąc, bo wiem, do czego to doprowadzało.

-Sebastian a co powiesz na to byśmy wzięli Agnes na krótka przejażdżkę po mieście, pokazalibyśmy jej klika fajnych miejsc

-Cóż gdybym znalazł czas. Co y na to Agnes?- Zapytał się mnie Bastian, wymieniając krótkie spojrzenie z Simonem

Jednak ja nadal patrząc na Scotta jak zahipnotyzowana, starałam się domyślić, co takiego doszukuje się we mnie. Może wie cos o mnie. Wie cos o mojej przyszłości. Próbując dalej nie roztrząsać nad tym tematem, zwróciłam się w stronę Bastiana i uśmiechając się ciepło odpowiedziałam na jego propozycje.

-Wiesz to bardzo mila propozycja, ale jeśli nie masz czasu to nie musisz. Nie chce sprawiać ci kłopotu.

-To wspaniale, wybierzemy się do miasta jak najszybciej.

Sebastian chwycił moja reket biorąc ja w uścisk i splatając nasze palce. To było wspaniała chwila i może trwała by trochę dłużej, gdyby nagle ktoś nie przestał naszej rozmowy. Zdziwiona spojrzałam się w jego stronę i wsłuchałam się w to, co mówi.

-Cholera, nie mogę tego słuchać. Mam tego dość! Wychodzę nie wiem, kiedy wrócę i nie szukajcie mnie.

Scott trzaskając drzwiami wyszedł z kuchni, zostawiając nas cala trojkę w szoku. Te pierwsze skierowane do mnie słowa przez Scotta, uświadomiły mi nasza znajomość nie zapowiada nic dobrego. Ale wiedziałam, że musze wyjaśnić ta cala sytuacje. I w głębi duszy modliłam się, by to, co przypuszczałam nie okazało się kłamstwem.

By wszystko wróciło do porządku.

Nowego porządku.

Wolf's rainOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz