Liam obudził się, czując otulające go ciepło innej osoby. Zamknął oczy, starając się zasnąć na nowo, ale poczuł jak jego nos łaskoczą pasma włosów Soph. Zgarnął je na poduszkę i po raz kolejny próbował pogrążyć się we śnie, ale jego narzeczona postanowiła zmienić pozycję i przeturlała się na drugi bok, przy okazji uderzając go dłonią w brodę. Ostre paznokcie zrobiły swoje. Czuł jak na skórze zbiera mu się krew. Chyba już się dzisiaj nie wyśpi.
Wstał i udał się do łazienki. W lustrze dokładnie obejrzał swoją twarz. Mała ranka już zaschła. Spod trzydniowego zarostu była ledwo widoczna. Spojrzał na leżącą na blacie golarkę. Miał wrażenie, że urządzenie aż prosi się o użycie. Cóż, musiał je rozczarować, nie miał ochoty się dzisiaj golić.
Umyty wszedł z powrotem do sypialni i rozejrzał się po podłodze. Obok jego stóp leżały majtki Soph, a nieco dalej jego. Stanik dziewczyny wisał przerzucony przez zagłówek łóżka. Liam zebrał wszystkie swoje rzeczy i wrzucił je do kosza na pranie. Po czym ubrał się w garderobie w koszule i spodnie od garnituru. Do pracy miał jeszcze sporo czasu, postanowił więc być dobrym narzeczonym i zrobić swojej wybrance śniadanie.
Soph ostatnio starała się zostać wegetarianką. Różnie jej to wychodziło, ale Liam nie chciał jej prowokować, więc postanowił zrobić jej kanapki z chleba razowego z sałatą, pomidorem i serem. Położył je na stole, gdy usłyszał za sobą czyjeś kroki.
- Dzień dobry. - Dziewczyna mrukneła coś w odpowiedzi i otworzyła lodówkę, czegoś w niej szukając. W końcu wydobyła z niego karton soku i zajęła miejsce po drugiej stronie kuchennej wyspy.
Liam przyjrzał się jej krytycznie.
- Znowu chodzisz w mojej koszulce?
- Nie podoba ci się to? Podobno facetów to kręci.
- Tak, ale nie wtedy gdy dziewczyna przez przypadek zaczepia jedną z nich o klamkę i robi w niej dziurę, a jej facet miał ją na sobie tylko raz.
- Zdarzyło mi się to tylko raz, a ty ciągle... Ups. - Prawa powieka Liama drgnęła, gdy litr soku wylądował na jego nowej bluzce z logo Manchesteru podpisaną przez samego Rooney'a. - To się spierze.
Liam się załamał.
- Jesteś całą przemoczona, idź się przebrać.
Sophie wstała, ale zamiast do wyjścia podeszła do Liama. Wyplątała ręce z rękawów i odpieła guziki przy szyi, a koszulka sama zjechala na podłogę. Liam spojrzał na materiał tęsknym spojrzenie. Dziewczyna dała krok do przodu.
- Teraz lepiej?
- Niezbyt. Ubierz się. - Jej piersi nieco go rozpraszały.
- Ale w co? - Prychneła dziewczyna. - W wczorajsze ciuchy? Nie musimy razem mieszkać, skoro nie chcesz, ale pozwól mi przywieźć tu parę moich rzeczy.
Liam nie miał zamiaru się na to zgodzić. To było jego terytorium. Odstąpienie choćby jego skrawka zmusiłoby go do zaakceptowania, że nie jest jedynym jego władcą.
- Liam. - Liam postanowił uciszyć dziewczynę. Objął ją w pasie i zainicjował namiętny pocałunek. Ten sposób zadziałał, tak jak zawsze. Jego ręce przesuwały się jej pleców na pośladki, a dziewczyna wtuliła się w jego ciało. Nawet dzwonek do drzwi nie dał radę im przerwać.
- Ja otwo... - Soph nie pozwoliła dokończyć mu zdania, przygryzając jego wargę. - Może to coś ważne... - Dziewczyna położyła dłoń na jego twardniejącym penisie, a on postanowił, że ktokolwiek stoi pod drzwiami może wrócić później.
- Nikt nie chciał mnie wpuścić, to sam się wprosi... Jezus Maria, moje oczy! - Liam oderwał usta od ust Sophie i zobaczył stojącego w wejściu Louisa. Momentalnie zakrył ją swoim ciałem.
CZYTASZ
Cyber Sex || Ziam
FanfictionLiam Payne to dwudziestoczterolatek, który ma wszystko. I to dosłownie. Jest dyrektorem ds. sprzedaży w jednej z firm ojca, mieszka w centrum Londynu w apartamencie nad Tamizą, a w weekendy spędza czas wraz ze swoją narzeczoną w dworku należącym do...