1.7

7.9K 390 307
                                    

Jedzenie.

Wykłady.

Jedzenie.

Praca.

Jedzenie.

Marnowanie czasu nad szkicem marwej natury, czy jakąś inną bzdurą na zaliczenie.

Sen.

Wszystko przeplatane wirtualnymi rozmowami z Liamem.

Tak od dwóch tygodni wyglądał rozkład dnia Zayna. Nawet Harry, jak zwykle zajęty byciem najlepszym studentem na roku, zauważył zmianę w jego zachowaniu. A od jakiegoś czasu zaczął mu ją wypominać. Tak jak i tego dnia.

Właśnie siedzieli razem w kuchni i w późny, piątkowy wieczór pochłaniali typowe studenckie jedzenie - kebab od Turków z budy za rogiem, gdy Loczek nie odrywając wzroku od grubego tomu prawa cywilnego, rozpoczął rozmowę:

- Zayn?

- Co? - Odparł oschle. Nie miał ani czasu, ani ochoty na tą konwersacje. Zbliżała się godzina, którą wyznaczył Liamowi na ich rozmowę. A ten nie za dobrze znosił spóźnienia.

- Ostatnio spędzamy ze sobą coraz mniej czasu... - Harry uniósł głowę. W jego zielonych oczach czaił się smutek, którego pochodzenia Zayn nie mógł (lub nie chciał) zrozumieć.

- Przecież wczoraj oglądaliśmy razem tą głupią komedię!

- A jaki miała tytuł? - Widząc zakłopotanie przyjaciela, postanowił drążyć ten temat. - W jakim kraju rozgrywała się akcja? Może chociaż wiesz czy główna bohaterka była brunetką, czy blondynką?

- Yyy... - Zayn gorączkowo próbował przypomnieć sobie jakiś szczegół związany z filmem.

- No widzisz?! Przez cały seans gapiłeś się na ekran laptopa i pisałeś z tym idiotą. To nie ze mną, a z nim spędziłeś wczorajszy wieczór.

- To nie jakiś tam idiotą, tylko Liam. - Zayn czuł się w obowiązku bronić dobrego imienia chłopaka.

- Ten twój Liam równie dobrze może być łysym kolesiem po 50, lub, co gorsza kryptogejem z trójką dzieci w twoim wieku.

- On jest tym, za kogo się podaje. -  Zayn miał co do tego pewność. A przynajmniej chciał ją mieć. Ale tego Harry nie musiał wiedzieć.

- I kto to mówi? Sexy Beast? - Chłopak specjalnie zaakcentował każde słowo, szczególnie akcentując ostatnie dwa słowa.

Zayn nerwowo przygryzł wargę. Jego przyjaciel miał racje. Jak mógł komuś zaufać, samemu będąc na wskroś fałszywym?

- Dlaczego zawsze musisz mieć cholerną racje?

- Bo zanim coś zrobię lub powiem, myślę. To całkiem skuteczna i bezbolesna metoda. Też mógłbyś spróbować. - Chłopak uniósł kciuk i mrugnął. - Harry Styles poleca.

Obaj wybuchneli śmiechem, a sytuacja na moment się uspokoiła.

- To co, idziemy się dzisiaj wyszaleć? Słyszałem, że w centrum otwali całkiem niezły gej-klub. - Harry wstał i oparł się o blat. Spoglądając wyczekująco, co chwila unosił swój kubek z tęczą i upijał z niego herbatę. Przez jakiś czas jego siorbanie było jedynym dźwiękiem rozchodzącym się w ich mieszkaniu.

- Nie mam dzisiaj ochoty na imprezę, Hazza. - Zaczął delikatnie, nie chcąc wczynać kolejnej kłótni, ale było już za późno. Harry odstawił kubek i podszedł do stołu.

- Weź nie pierdol. -  Zayn wiedział, że ma przechlapane. Przekleństwo rzadko padało z ust Harry'ego, ale jeśli już się zdarzało Styles był zły. I to bardzo. - Pewnie znów zamkniesz się w pokoju i będziesz całą noc pisał z tym idiotą. - Zayn nie chciał prowokować go jeszcze bardziej i nawet nie opomniał się, by przyjaciel nazywał Liama po imieniu. - Ciekawe ile jeszcze dasz radę jechać na ręcznym. Już od dobrych dwóch tygodni obaj żyjemy w jebanym celibacie. A ja zerwałem ze swoim chłopakiem i mam swoje, pierdolone potrzeby.

Cyber Sex || ZiamOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz