Jedzenie.
Wykłady.
Jedzenie.
Praca.
Jedzenie.
Marnowanie czasu nad szkicem marwej natury, czy jakąś inną bzdurą na zaliczenie.
Sen.
Wszystko przeplatane wirtualnymi rozmowami z Liamem.
Tak od dwóch tygodni wyglądał rozkład dnia Zayna. Nawet Harry, jak zwykle zajęty byciem najlepszym studentem na roku, zauważył zmianę w jego zachowaniu. A od jakiegoś czasu zaczął mu ją wypominać. Tak jak i tego dnia.
Właśnie siedzieli razem w kuchni i w późny, piątkowy wieczór pochłaniali typowe studenckie jedzenie - kebab od Turków z budy za rogiem, gdy Loczek nie odrywając wzroku od grubego tomu prawa cywilnego, rozpoczął rozmowę:
- Zayn?
- Co? - Odparł oschle. Nie miał ani czasu, ani ochoty na tą konwersacje. Zbliżała się godzina, którą wyznaczył Liamowi na ich rozmowę. A ten nie za dobrze znosił spóźnienia.
- Ostatnio spędzamy ze sobą coraz mniej czasu... - Harry uniósł głowę. W jego zielonych oczach czaił się smutek, którego pochodzenia Zayn nie mógł (lub nie chciał) zrozumieć.
- Przecież wczoraj oglądaliśmy razem tą głupią komedię!
- A jaki miała tytuł? - Widząc zakłopotanie przyjaciela, postanowił drążyć ten temat. - W jakim kraju rozgrywała się akcja? Może chociaż wiesz czy główna bohaterka była brunetką, czy blondynką?
- Yyy... - Zayn gorączkowo próbował przypomnieć sobie jakiś szczegół związany z filmem.
- No widzisz?! Przez cały seans gapiłeś się na ekran laptopa i pisałeś z tym idiotą. To nie ze mną, a z nim spędziłeś wczorajszy wieczór.
- To nie jakiś tam idiotą, tylko Liam. - Zayn czuł się w obowiązku bronić dobrego imienia chłopaka.
- Ten twój Liam równie dobrze może być łysym kolesiem po 50, lub, co gorsza kryptogejem z trójką dzieci w twoim wieku.
- On jest tym, za kogo się podaje. - Zayn miał co do tego pewność. A przynajmniej chciał ją mieć. Ale tego Harry nie musiał wiedzieć.
- I kto to mówi? Sexy Beast? - Chłopak specjalnie zaakcentował każde słowo, szczególnie akcentując ostatnie dwa słowa.
Zayn nerwowo przygryzł wargę. Jego przyjaciel miał racje. Jak mógł komuś zaufać, samemu będąc na wskroś fałszywym?
- Dlaczego zawsze musisz mieć cholerną racje?
- Bo zanim coś zrobię lub powiem, myślę. To całkiem skuteczna i bezbolesna metoda. Też mógłbyś spróbować. - Chłopak uniósł kciuk i mrugnął. - Harry Styles poleca.
Obaj wybuchneli śmiechem, a sytuacja na moment się uspokoiła.
- To co, idziemy się dzisiaj wyszaleć? Słyszałem, że w centrum otwali całkiem niezły gej-klub. - Harry wstał i oparł się o blat. Spoglądając wyczekująco, co chwila unosił swój kubek z tęczą i upijał z niego herbatę. Przez jakiś czas jego siorbanie było jedynym dźwiękiem rozchodzącym się w ich mieszkaniu.
- Nie mam dzisiaj ochoty na imprezę, Hazza. - Zaczął delikatnie, nie chcąc wczynać kolejnej kłótni, ale było już za późno. Harry odstawił kubek i podszedł do stołu.
- Weź nie pierdol. - Zayn wiedział, że ma przechlapane. Przekleństwo rzadko padało z ust Harry'ego, ale jeśli już się zdarzało Styles był zły. I to bardzo. - Pewnie znów zamkniesz się w pokoju i będziesz całą noc pisał z tym idiotą. - Zayn nie chciał prowokować go jeszcze bardziej i nawet nie opomniał się, by przyjaciel nazywał Liama po imieniu. - Ciekawe ile jeszcze dasz radę jechać na ręcznym. Już od dobrych dwóch tygodni obaj żyjemy w jebanym celibacie. A ja zerwałem ze swoim chłopakiem i mam swoje, pierdolone potrzeby.
CZYTASZ
Cyber Sex || Ziam
Fiksi PenggemarLiam Payne to dwudziestoczterolatek, który ma wszystko. I to dosłownie. Jest dyrektorem ds. sprzedaży w jednej z firm ojca, mieszka w centrum Londynu w apartamencie nad Tamizą, a w weekendy spędza czas wraz ze swoją narzeczoną w dworku należącym do...