Jeśli chodzi o Larry'ego to niestety w tym tomie (jeszcze jakieś 10 rozdziałów) raczej nie zacznie się między nimi nic poważnego, ale obiecuję, że po zakończeniu tej części Louis będzie wolny, Harry będzie wolny, a Zayn i Liam będą... uhhh... to skomplikowane, sami się przekonacie.
Zayn przymknął oczy i wyciągnął głowę do przodu. Po chwili poczuł jak ciepły oddech Liama ogrzewa jego wargi. Przez jego ciało przeszedł przyjemny dreszcz oczekiwania. Jednak gdy ich usta się spotkały, nie wachał się ani chwili i to on pogłębił pocałunek. Przez chwilę całował brutalnie, niemal agresywnie, ale Liam nie pozwolił się zdominować. Uniósł jego ręce i odwrócił uwagę, ocierając się o jego krocze. Zayn nie mógł znieść tylu bodźców naraz, więc szybko się podporządkował. Nie przeszkadzało mu to zbyt bardzo, od zawsze wiedział, że to Liam będzie toppował. Z każdą chwilą robiło się coraz bardziej gorąco. Bluzka Zayna wylądowała gdzieś w kącie, a on zaczął rozpaczliwie ciągnąć za ręcznik, który Liam miał obwiązany wokół bioder. Już miał go ściągnąć, gdy zadzwonił budzik.
Przynajmniej w śnie pies nie kradnie mu ręcznika, a ja mogę go bezkarnie całować.
Zayn wygrzebał się z kołdry. Było mu ciepło. Połowa lutego, a już było ciepło jak na wiosnę. Globalne ocieplenie rządzi, jeśli jesteś zmarzluchem. Gorzej jeśli kochasz śnieg, za jakiś czas będziesz musiał wyjechać na Grenlandie żeby go zobaczyć.
Zayn poszedł do łazienki. Odkręcił zimną wodę, chcąc zmyć z siebie resztki snu, który śnił mu się od tego pamiętnego dnia, kiedy Lancelot ukradł Liamowi ręcznik. Zayn nie mógł nic na to poradzić. Wiedział, że Payne tylko się potknął i cała sytuacja musiała być dla niego niesamowicie krempująca, ale jego mózg to nie obchodziło. Przeklinał sam siebie za to jak się wtedy zachował i dziękował za to, że Liam nic nie zauważył, albo udawał, że nic nie widział. Teraz śmiał się z samego siebie. Naprawdę wierzył, że Liam go pocałuje? Ale był naiwny.
Umyty wrócił do swojego pokoju. Dzisiaj była sobota, ale musiał wstać wcześniej, bo musiał jechać do Payne'ów dokończyć portret pana domu. Miał nadzieję, że teraz przyjdzie kolej na Liama. Kochał malować zjawiska, które go fascynowały, a on z nich. Szybko ubrał stare, czarne dżinsy i zwykłą białą koszulkę. Jego wzrok padł na bluze od Liama, którą jeszcze nie schował do szafy. Ubrał ją, wyszedł na korytarz i stanął przed lustrem. To co zobaczył bardzo mu się spodobało. Postanowił ją założyć, a gdy przyjdzie stanąć przed sztalugą zdejmie ją, aby jej nie zniszczyć.
- Ubierasz ją? - Z salonu wyszedł Harry. Miał na sobie zwyłke rurki i tank top. W ich mieszkanku było naprawdę ciepło. Zayn czuł jak jego okryte bluzą ciało nagrzewa się w ekspresowym tempie.
- Tak, a bo co?
- Zapomniałem, że w naszym mieszkaniu jest tak zimno. Chyba wyciągne kalesony. - Harry oparł się o framuge. - Niezły patent na domową saune.
- Ale mi jest naprawdę zimno.
- Czyli nie ubierasz jej specjalnie dla Liama? - Zayn zarumienił się. Wiedział, że to zły pomysł opowiadać o spotkaniu z Liamem Harry'emu. - Twoje milczenie wyraża więcej niż tysiąc słów.
- Zamknij się, Styles. Zamiast komentować moje decyzje, spożytkuj czas na coś ważniejszego.
- Jakieś konkrety?
- Idź znaleźć sobie kogoś na walentynki. - Harry prychnął.
- Mówi to koleś, który kupi kebaba i spędzi ten dzień oglądając Dirty Dancing.
- To klasyk! - Zayn musiał bronić honoru swojego ulubionego filmu. - A walentynki spędzałem tak rok temu i dwa lata temu. Nie mam ciśnienia na tym punkcie, ale ty masz. Rok temu dzień przed zagadałeś do obcego faceta na ulicy i to z nim je spedziłeś.
CZYTASZ
Cyber Sex || Ziam
أدب الهواةLiam Payne to dwudziestoczterolatek, który ma wszystko. I to dosłownie. Jest dyrektorem ds. sprzedaży w jednej z firm ojca, mieszka w centrum Londynu w apartamencie nad Tamizą, a w weekendy spędza czas wraz ze swoją narzeczoną w dworku należącym do...